Oderwałem zmęczone spojrzenie od szyby, w której odbijała się moja sylwetka. Znów siedziałem
w nienaturalnie dziwnej pozycji, której nie zamierzałem zmieniać - może dziwnie wyglądałem, ale było mi tak wygodnie. Niewielki snop światła wokół mnie idealnie wydobywał miejsce, w którym pracowałem z ciemności, która panowała dookoła. Tak, jedynym źródłem oświetlenia była świecąca, biurkowa lampka. Za szybą widziałem też żyjące i tętniące życiem Shinjuku. Idealne rozmieszczenie. Bóg i jego plac zabaw w jednym ujęciu. Mógłbym przypatrywać się temu obrazkowi przez wieki, jednak nie miałem tyle czasu. Westchnąłem cicho i wróciłem do pracy.
w nienaturalnie dziwnej pozycji, której nie zamierzałem zmieniać - może dziwnie wyglądałem, ale było mi tak wygodnie. Niewielki snop światła wokół mnie idealnie wydobywał miejsce, w którym pracowałem z ciemności, która panowała dookoła. Tak, jedynym źródłem oświetlenia była świecąca, biurkowa lampka. Za szybą widziałem też żyjące i tętniące życiem Shinjuku. Idealne rozmieszczenie. Bóg i jego plac zabaw w jednym ujęciu. Mógłbym przypatrywać się temu obrazkowi przez wieki, jednak nie miałem tyle czasu. Westchnąłem cicho i wróciłem do pracy.
Tak, może na to nie wyglądało, ale praca informatora, również w moim wykonaniu, nie opierała się tylko na lataniu w futerkowej bluzie po całym mieście i irytowaniu ludzi, których nigdy irytować się nie powinno. Przede wszystkim musiałem spędzać zbyt dużo czasu nad papierkową robotą. Oczywiście, od czegoś miałem Namie, ale ona tylko pomieszałaby mi moje poukładane dokumenty. Prawdę mówiąc, nawet nie wiem, po co ją trzymałem.
Gdy usłyszałem, że ktoś delikatnie i cicho otwiera drzwi, westchnąłem cicho i spojrzałem w tamtym kierunku, chowając lub wyłączając wszystkie ważniejsze pliki. Tak na wszelki wypadek. Moje zmęczenie sięgało już zenitu, więc nie byłem w stanie rozpoznać, kogo przywiało do mnie o tak późnej porze.
- W czym mogę służyć? - spytałem swoim zwyczajowym głosem, choć utrzymanie go teraz wymagało sporo wysiłku.
Moja irytacja wzrosła jeszcze bardziej, gdy nie doczekałem się odpowiedzi. A raczej jedyną odpowiedzią, jaką otrzymałem był cichy odgłos kroków na mojej posadzce. Dopiero, gdy postać się zbliżyła, dostrzegłem jej zarys. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Po chwili dotarły do mnie również inne szczegóły, takie jak niezwykle złocisty kolor włosów czy też strój barmana. Wyjątkowo nie miał na nosie tych irytujących, niebieskich okularów, których szczerze nie znosiłem - zasłaniały jego piękne oczy. Nawet pomimo zmęczenia, musiałem go rozpoznać. Bestia z Ikebukuro - Shizuo Heiwajima.
Stał teraz, a raczej szedł w moim kierunku z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Odpowiedziałem mu tym samym, choć sam zdawałem sobie sprawę z tego, że nie ma w nim ani krzty wredności, której zazwyczaj mam całe pokłady. Już miałem ponowić moje pytanie, gdy Shizu - chan zrobił coś, czego się nie spodziewałem. Obszedł biurko i przekręcił krzesło, na którym siedziałem tak, byśmy patrzyli sobie w oczy. Nie pytałem. Nie chciałem wiedzieć, jak wielki to jest żart.
Shizuo nic jednak nie robił sobie z mojej zdziwionej miny. Zdjął, najdelikatniej, jak potrafił okulary, które miałem na nosie. Czarne oprawki i szkła korygujące niewielką wadę, które zakładałem zawsze, gdy miałem dłużej popracować przy papierach, czy komputerze. Odłożył je na biurko i oparł obie ręce na podłokietnikach. Nie wiem, czemu nie uciekałem. Chciałbym móc powiedzieć to szczerze, ale jako informator nie mogę kłamać. Powinienem uciekać, ale byłem ciekaw tego, co Shizuś zrobi. Pragnąłem czegoś więcej niż jego nienawiści. Pragnąłem jego bliskości. Pragnąłem jego.
Shizuo schylił się powoli i po czasie, który zdawał mi się wiecznością, nasze usta w końcu spotkały się. Od samego początku nie było to delikatne i czułe spotkanie. Walczyliśmy ze sobą o dominację
w tym pocałunku, choć od samego początku wiedziałem, że przegram. To było jednak silniejsze ode mnie. Ten pocałunek był... brutalny, chciwy. Taki, jaki powinien być. Taki, który pokazywał, jak bardzo nawzajem się pragniemy. Oczywiście, nie mogłem się też powstrzymać żeby go nie ugryźć. dlatego, gdy się od siebie odsunęliśmy, z jego wargi pociekł strumień krwi, którą niedbale starł ręką. Starł, a raczej rozmazał. Uśmiechnąłem się szeroko uśmiechem, który nie mógł zwiastować niczego dobrego. Nagle całe moje zmęczenie gdzieś zniknęło.
w tym pocałunku, choć od samego początku wiedziałem, że przegram. To było jednak silniejsze ode mnie. Ten pocałunek był... brutalny, chciwy. Taki, jaki powinien być. Taki, który pokazywał, jak bardzo nawzajem się pragniemy. Oczywiście, nie mogłem się też powstrzymać żeby go nie ugryźć. dlatego, gdy się od siebie odsunęliśmy, z jego wargi pociekł strumień krwi, którą niedbale starł ręką. Starł, a raczej rozmazał. Uśmiechnąłem się szeroko uśmiechem, który nie mógł zwiastować niczego dobrego. Nagle całe moje zmęczenie gdzieś zniknęło.
Gdy pocałował mnie ponownie, było zupełnie inaczej. Pokazał mi już, jak bardzo tego chciał, a teraz mógł być nieco delikatniejszy. Jedną dłonią zaczął gładzić mnie po policzku, czule całując moje wargi, więc i ja nie pozostawałem bierny. Wplotłem palce w jego cudownie miękkie włosy, przyciągając go nieco bardziej do siebie.
Poczułem, że ręka Shizuo ześlizgnęła się z mojego policzka i odnalazła ponownie swoje miejsce
na moim tyłku. Uśmiechnąłem się, co on mógł poczuć na swoich wargach. Zaplotłem palce na jego karku i pozwoliłem by mnie podniósł zupełnie, jakbym nic nie ważył. Chętnie owinąłem moje szczupłe nogi wokół jego cudownie umięśnionych bioder. Poczułem, że zostałem posadzony
na własnym biurku, co zupełnie mi nie przeszkadzało.
na moim tyłku. Uśmiechnąłem się, co on mógł poczuć na swoich wargach. Zaplotłem palce na jego karku i pozwoliłem by mnie podniósł zupełnie, jakbym nic nie ważył. Chętnie owinąłem moje szczupłe nogi wokół jego cudownie umięśnionych bioder. Poczułem, że zostałem posadzony
na własnym biurku, co zupełnie mi nie przeszkadzało.
Czy wiedziałem, co robię? Nie. Wyjątkowo. Tak bardzo pragnąłem jego bliskości, że żądza przesłoniła mi zdrowe zmysły. Może jutro będę tego żałował. Może Shizuo zacznie mnie później unikać. Nie dbałem o to. Liczyło się cudowne tu i teraz, które miałem zapamiętać do końca życia. Oboje wiedzieliśmy, co teraz miało się zdarzyć. Może mój gabinet nie był najbardziej odpowiednim miejscem na pierwszy seks z gościem, którego skrycie kocham od czasów liceum, ale mogło być gorzej. Uśmiechnąłem się do tej myśli. Jedyne momenty, gdy przerywaliśmy pocałunek były wtedy, gdy któremuś z nas zabrakło powietrza. Tylko wtedy. Zacisnąłem palce na bokach...
...i wtedy to usłyszałem. Irytujący dźwięk, który wydawał dzwoniący telefon. Powinienem odebrać, może to było coś ważnego. Ale nie chciałem tracić nawet sekundy z tego, co tak cudownie w tym momencie przeżywałem z blondynem, choć przecież jeszcze do niczego nie doszło. Skupiłem się
na nim, gdy poczułem nagłą pustkę. Otworzyłem oczy, sam nie wiem, kiedy je zamknąłem, ale zobaczyłem tylko ciemność. Palce, które tak kurczowo wbijałem w boki Shizuo nagle napotkały zupełnie inną fakturę materiału. Był zbyt miękki.
na nim, gdy poczułem nagłą pustkę. Otworzyłem oczy, sam nie wiem, kiedy je zamknąłem, ale zobaczyłem tylko ciemność. Palce, które tak kurczowo wbijałem w boki Shizuo nagle napotkały zupełnie inną fakturę materiału. Był zbyt miękki.
Otworzyłem ponownie oczy, orientując się, że wbijam palce w niczemu winne prześcieradło. Warknąłem cicho, a z moich ust poleciała soczysta wiązanka bluźnierstw. Wyłączyłem budzik
i rzuciłem telefon, jak najdalej ode mnie. Wspomnienie snu wciąż było zbyt żywe bym chciał ruszać się z łóżka.
i rzuciłem telefon, jak najdalej ode mnie. Wspomnienie snu wciąż było zbyt żywe bym chciał ruszać się z łóżka.
- No tak. To zawsze musi być tylko cholerny sen - mruknąłem, przecierając oczy z gniewem, irytacją
i smutkiem. Nawet nie zauważyłem, lub też zignorowałem, pojedynczą łzę, która spłynąwszy mi po policzku, zniknęła w fałdach pogniecionej przeze mnie pościeli.
i smutkiem. Nawet nie zauważyłem, lub też zignorowałem, pojedynczą łzę, która spłynąwszy mi po policzku, zniknęła w fałdach pogniecionej przeze mnie pościeli.
Koniec.
No to ten tego. Dawno nic nie wrzucałam, a teraz jest to coś. Nie podoba mi się to, ale jestem dumna, że się w końcu do czegoś zmobilizowałam. Mam nadzieję, że mimo wszystko komuś się spodobało :) Jakby ktoś nie wyczytał z kontekstu to tak, jest to Shizaya :) I szczerze polecam do czytania piosenkę "It was only just a dream", która mnie zainspirowała. Pewnie niedługo napiszę do niej coś kreatywniejszego. Muszę się rozkręcić, dajcie mi trochę czasu :)
I tak, wiem. - tytuł zdradza wszystko :D
Miłego wieczorku ~ Kyokuś
Co... co... coooo ;~;
OdpowiedzUsuńTo nie mógł być sen, to było takie piękne <3
A jak już był, to dlazcego Izayasz musiał tak szybko się budzić? .-.
Cudowna notka <3
Doczekałam się! :D
OdpowiedzUsuńKyokuś, kocham cię za to, że coś wstawiłaś *^* I to jeszcze Shizaya *^* Dziękuję bardzo za poprawę humoru~ :3 Notka cudna, ale czekam na dalsze twoje pomysły, bo zapowiada się ciekawie ^^
Życzę mnóstwa weny i pozdrawiam! <3
P.S. Naprawdę się cieszę, że wróciłaś :*
Nyrim (wiem, że szybko odpisałam xD) też się cieszę, że bardzo powoli, ale wracam. Cieszę się też, że poprawiłam Ci humor i usłyszeć, że ktoś cieszy się, że wróciłaś to najmilsza rzecz pod słońcem, więc z tego miejsca wysyłam Ci kurczaka, który wyciąga skrzydełka żeby Cię przytulić, bo zrobiło mi się ciepło na serduchu przez Twoje słowa (>^.^)>
UsuńMiałam to przeczytać wcześniej, ale jakoś nie chciało mi się zebrać. Po pierwsze ciesze się, że wróciłaś. Po drugie, czemuś mi słowem nie wspomniałaś, że wrzuciłaś notkę? ;-; Co do tekstu - bardzo mi się podobał, twój styl wydaje mi się, że się polepszył. No i w sumie zdałam sobie teraz sprawę jak ja dawno żadnej shizayi nie czytałam XDDD
OdpowiedzUsuń