- Zamknij się! – warknął niezbyt przyjaźnie.
To go najbardziej bolało. To, że informator wiedział o
jego największej słabości. O tym, że bał się pokochać, bo nie chciał nikogo
skrzywdzić. Bał się, że nie zapanuje nad siłą.
- Oj czyżbym trafił w czuły punkt? – rzekł przesłodzonym
tonem Izaya.
Wiedział, że tak jest. I wiedział, że w ten sposób
szybciej rozwścieczy Shizuo.
- Przecież nie chcesz nikogo zniszczyć prawda? – dalej drążył
temat. – To takie smutne. Ale ktoś tu mówił o chorej miłości, nieprawdaż?
Czyżbyś mówił o sobie?
- Nie. Nie rozumiesz? Nie kocham nikogo, więc to się
wyklucza Izuś. Ale ty tego nie zrozumiesz.
- Ehh to smutne – Izaya bezradnie rozłożył ręce. – Życie bez
miłości jest takie puste… I to ty tego nie zrozumiesz. W końcu też nie masz
uczuć, prawda?
- Aż takiego potwora ze mnie robisz?
Shizui chciało się śmiać, że potwór, prawdopodobnie
gorszy od niego, wytyka mu bycie potworem.
- Przecież jesteś potworem z Ikebukuro, czyż nie?
Zresztą, co cię obchodzi moje zdanie?
Odparł. Widocznie się doskonale bawił. Specjalnie też
zamienił ” bestię” na „potwora”.
Zastanawiała go reakcja Shizuo na tę drobną zamianę.
- Potworem? To już nie bestią? – blondyn od razu wyłapał
różnicę i spojrzał na niego gniewnie.
- Ohh. Co za różnica. Jedno i to samo znaczenie dwóch
różnych słów.
Orihara znał różnicę między tymi słowami. Ale czekał.
Poprzednia reakcja Shizuo go nie zadowoliła. Dlatego drążył temat. Uśmiechnął
się swoim najbardziej irytującym uśmiechem.
- Iie – odparł tylko Heiwajima, lekko kręcąc głową.
Wiedział, że Izaya chce go tylko zdenerwować i próbował się uspokoić. Choć,
szczerze mówiąc, marnie mu to wychodziło.
- Czyżbym cię uraził? – spytał fałszywie smutnym tonem.
Dodatkowo, chytry błysk w jego oku mówił sam za siebie.
- Iie – Shizuo wiedział, że jeśli będzie spokojny, to
informator da za wygraną.
- Zresztą – machnął ręką w lekceważącym geście. – Co za
różnica… I tak nie mam dla ciebie czasu. Już ci to mówiłem.
- To czemu jeszcze tu jesteś? – zauważył z idiotycznym
uśmieszkiem.
Orihara tylko posłał mu jeden ze swoich najbardziej
irytujących, pełnych pychy uśmieszków i odwrócił się do niego plecami. Pomachał
ręką na pożegnanie i lekko podskakując, popędził w miejsce, gdzie ostatnio
widziano Makę. Zupełnie się nie spieszył.
We wzrok Shizuo wkradł się cień smutku. To była
prawdopodobnie jedna z najdłuższych rozmów z informatorem. Zajął mu czas i
umysł na tyle, że blondyn zupełnie zapomniał o czasie i o tym, że on w ogóle
płynie nieubłaganie. Dlatego poczuł się… zraniony? Odrzucony? Gdy Orihara
odszedł do ciekawszych zajęć. Nie zamierzał jednak nikomu pokazywać, co tak
naprawdę czuł. A już na pewno nie informatorowi. Włożył ręce do kieszeni i
odszedł w swoim kierunku.
Izaya był… dość charakterystyczną postacią w tym mieście.
Zazwyczaj się z tego powodu cieszył. Ale teraz? Było mu to nie na rękę… musiał
iść bocznymi drogami. Nie chciał zostać przedwcześnie rozpoznany. Zaczął
śledzić śledzącą Kidę dziewczynę. Cieszył się również, że Shizuo najwyraźniej
zapomniał o tym, że zaniósł jego siostrę do szpitala. Teraz nie mógł go tym
szantażować. I tylko to się w tej sprawie liczyło.
Heiwajima sam nie wiedział, co ma z sobą zrobić. Dlatego
skierował się na plac zabaw, na którym kiedyś bawił się z Kasuką. Często tu
przychodzili… Sam nie wiedział, czemu tam poszedł. Może wśród wspomnień czuł
się mniej samotny?
Izaya był dumny z tej dziewczyny. Oczywiście… nie w
zwyczajnym tego słowa znaczeniu. On inaczej pojmował wszystkie pojęcia w swoich
kategoriach, których nikt nie rozumiał i pewnie nikt nigdy nie zrozumie. Zaś co
do Maki… Przewiązała sobie chustkę wokół nadgarstka i „przypadkowo” wpadła na
Kidę, gdy ten wybrał się na samotny spacer. Saki czekała już na niego w ich
niewielkim domku, lecz on chciał przemyśleć kilka spraw. Orihara uśmiechnął się.
Uwielbiał się bawić. A najbardziej uwielbiał się bawić, gdy miał niemal pełną
kontrolę nad grą.
Shizuo usiadł na mokrej huśtawce i delikatnie odepchnął się
nogami od ziemi. Przypomniał sobie, jak w tym miejscu, wiele lat temu, brat
powiedział mu, że nie boi się go, mimo jego nadludzkiej siły. Spuścił głowę.
Deszcz wymieszał się z jego słonymi łzami. Pieprzony Izaya…
Informator widząc dobry rozwój akcji, wrócił do swojej
dzielnicy. Miał tyle czujek, że i tak będzie wszystko wiedział. A nie chciało
mu się marnować czasu na jednego człowieka, gdy wokół było tylu, których
kochał. Skierował się do tych, których kochał najbardziej. Do sióstr leżących w
szpitalu. Gdy tylko obrał ten kierunek, zadzwonił jego telefon. Sprawdził wyświetlacz.
Namie. Sekretarka chciała wiedzieć, co ma począć z Celty siedzącą w jego
apartamencie.
- Powiedz jej, że
przejechał mnie pociąg i dziś mnie nie zastanie – odparł, nawet nie ukrywając
rozdrażnienia.
To nie była sprawa życia i śmierci, gdy w rachubę wchodziła
wizyta u bliźniaczek. Po tym jednym zdaniu, rozłączył się. Zdecydowanie wolał
siedzieć przy swoich niż bawić się z głupim Dullhanem i to prawdopodobnie
wkurzonym. A przecież, choć Celty była ciekawą postacią, to nie była
człowiekiem. Nie kochał jej. Zatem… była to interesująca wizja, ale… jednak
nie.
Shizuo potrząsnął głową, jakby w jakiś sposób to mogło
odgonić jego myśli. Przemoczony do suchej nitki, wrócił do swojego mieszkania.
Orihara usiadł na łóżku Mai. Oparł się plecami o
szpitalną poduszkę i z niejakim rozczuleniem spojrzał na śpiące siostry. Nie
chciał się do tego przyznać, ale bał się, jak nigdy w życiu. Bał się, że straci
jedną z nich. Nie przyznałby się do tego, ale śmierć którejkolwiek byłaby dla
niego końcem świata.
Shizuo wziął gorący prysznic. Gorąca woda nieco
rozjaśniła mu umysł. Ale i tak nie przegoniła wszystkich myśli. Przebrał się i
po prostu poszedł spać.
Izaya tak rozmyślając, zasnął, trzymając rękę młodszej
siostry. Kuru obudziła się na chwilę. Zobaczyła śpiącego brata i uśmiechnęła
się. Delikatnie, by go nie obudzić, przytuliła się do niego. Bądź co bądź,
nawet on wyglądał niewinnie, gdy spał.
Heiwajima wtulił się w kołdrę. Rzucał się po całym łóżku,
próbując znaleźć pozycję wygodną do spania. Znacie to uczucie, gdy przez zdanie
wypowiedziane przez wroga, zaczyna lawinę rozmyślań, które nie pozwalają wam
spać? Tak właśnie czuł się Shizuo.
Rano, dziewczyna obudziła go, delikatnie potrząsając jego
ramię.
- Braciszku.
Rozespany informator, dopiero po chwili zorientował się,
co się dzieje.
- Tak Kuru?
- Dziś jest poniedziałek… Wiem, że musisz pracować, ale
czy mógłbyś z nią zostać, dopóki nie wrócę? Opuściłam już ponad tydzień nauki i
nie chcę rozbić sobie zaległości… Ale kocham Mai i nie chcę by była sama, gdy
się obudzi.
Izaya poczochrał jej włosy.
- I tak bym cię w końcu wysłał do szkoły. Choćbyś się
zapierała nogami i rękoma – uśmiechnął się szczerze i lekko. – A moją pracą się
nie przejmuj. Mam wszystko w komórce. Leć już, bo się spóźnisz na lekcje.
Kiedy młodsza siostra w mundurku wybiegła do szkoły,
rzucając mu kanapkę, wyjął telefon.
Nadal siedząc przy Mai, dowiadywał się wszystkich szczegółów w sprawie
Kidy i Maki.
Shizuo załamał się samym sobą. Miał tydzień wolnego i
próbował się zmusić do spania, choć widocznie mu to nie wychodziło.
Orihara zirytował się lekko. Dowiedział się jednego. Kida
zbyt mocno kochał Saki, by kochać na inne dziewczyny. Trzeba było sprawić, by
to ona zwątpiła. Zamknął na chwilę telefon i odgarnął siostrze kilka
niesfornych kosmyków z czoła. Przez cały czas się szczerze uśmiechał.
Blondyn schował się pod kołdrą zupełnie, jak małe
dziecko.
Otworzył telefon i zaaranżował całą sytuację. Choć
zaaranżował to za dużo powiedziane. Owszem, dal Namie dokładnie instrukcje i
rozłączył się bez pożegnania. Jak zwykle. Plan był idealny. Ale żaden plan nie
jest pewny, gdy w grę wchodzą ludzie. To ludzie są przyczyną niepowodzenia każdego
planu. Spojrzał na swoją nieprzytomną siostrę z wyraźną miłością w oczach.
Shizuo zrezygnował z prób zaśnięcia i wygrzebał się
niechętnie z łóżka.
Wyglądała tak spokojnie. Zupełnie jakby spała. Bez
zmartwień i bez problemów. Miał nadzieję, że wkrótce się obudzi.
Ziewając, Shizuo powlókł się do kuchni. Z worami pod
oczami i nieuczesanymi blond włosami.
Patrząc na nią, rozpakował kanapkę i przyjrzał się jej.
Zawierała jego ulubione składniki. Był starszym bratem, ale czuł, że to siostra
była od niego poważniejsza. Zjadł śniadanie z przyjemnością.
Zrobił sobie byle jakie śniadanie i znudzony zaczął
oglądać telewizor. Usiadł podkulony na kanapie.
Orihara czekał na Kuru, lecz nie nudził się. On się nigdy
nie nudził.
Shizuo złapał się za głowę i zaczął mruczeć coś
niewyraźnie pod nosem.
Zuy Izaya. Sprawił, że Shizu-chan ewoluował w emo Shizuo xDDDDD
OdpowiedzUsuńShizuś emuje w sypialni. Emo-sypialnia xD
UsuńNie, akurat w salonie (: xD
UsuńBiedny Shizuś jedno zdanie, a tak mu w łepku namieszało :c Izaya nawet nieświadomie wpływa na blondyna, on w ogóle planował taki rozwój zdarzeń? No to czekam co dalej ~!
OdpowiedzUsuńIzaya jest taki slodki jako kochajacy brat :') Serio wzruszylo mnie to ^^
OdpowiedzUsuńTo splawienie Celty - jednym slowem boskie xD
Shizuo spac nie moze... Szkoda mi go :C Ale przeciez ma tydzien wolnego to moze sobie pozwolic na wory pod oczami xD
Pozdrawiam i czekam na nn ;**