Zebrałam się w sobie i coś napisałam. D. Gray Man nadciąga XD
Szkiełko w okularach Kamui’a zabłysnęło, gdy odsunął się
od komputera. Spojrzał na zdziwionych współpracowników. Dostrzegli niepewność i
zmartwienie w jego oczach. Tak… miał, o co się martwić. Jego najgorsze, a
zarazem najlepsze przypuszczenia się sprawdziły. Jednak oni nie zdawali sobie
jeszcze z tego sprawy. Jako dyrektor poczuł się w obowiązku, do przekazania tej
cennej informacji.
- Są dwa Serca Innocence – zaczął powoli, rozważnie
dobierając słowa. - Allen Walker i moja mała Lenalee… to oni są posiadaczami
tych Serc.
Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni. Hevlaska stwierdziła
tylko.
- Sprawdziły się twoje przypuszczenia Kamui. Teraz trzeba
ich tylko ochronić. I za nic, nie mogą się tego dowiedzieć. Zwłaszcza Allen.
To już dziś. Sam nie wierzę, że to się dzieje. Zdaję
sobie sprawę z tego, że ja i Lenalee mamy spore zasługi w Zakonie za walkę z
Noah i Akumami, ale dalej nie mogę w to uwierzyć. Przecież niedawno oskarżano
mnie jeszcze o herezję, a dziś? Razem z Lenalee idziemy do głównej sali Zakonu,
gdzie ma się odbyć nasze mianowanie na Generałów. Idziemy ramię w ramię.
Wspieramy się nawzajem, jak zwykle. Cała ceremonia przebiegła pomyślnie, choć
byłem tak zestresowany i zdziwiony, że niemal nic nie zapamiętałem. Po prostu
nagle dostałem order i już byłem Generałem. Nawet nie przypuszczałem, że coś
pójdzie nie po naszej myśli. Ale los uwielbia płatać figle. Zwłaszcza mnie.
Zaraz po mianowaniu mnie i Lenalee na Generałów, cały budynek się zatrząsł. Wszyscy
rozejrzeli się przerażeni. Nie wiedzieliśmy co się dzieje, co mamy robić.
Czułem się jak ślepiec, błądzący po omacku, gdy próbowałem znaleźć przyczynę,
jednocześnie chroniąc Lenalee. Lavi zrozumiał, do czego dążę i zaczął mnie
wspierać. Podziękowałem mu uśmiechem. Nie
musieliśmy długo czekać. Wkrótce na jednej ze ścian pojawiła się część
Arki. Wyskoczyła z niej Road. Noah, jak zawsze, rzuciła się w moim kierunku.
Pocałowała mnie na powitanie, na co zareagowałem niesamowitym zdziwieniem.
Wiem, że zawsze się tak ze mną wita, ale wciąż nie mogę się do tego
przyzwyczaić. I to się raczej nie zmieni. Potem uwiesiła mi się na szyi, kładąc
podbródek na moim ramieniu i całkowicie opierając się na moich plecach.
- Mówiłam wam! – krzyknęła uradowana. – Dobrze wybrałam!
I teraz Allen jest tylko mój!
Uśmiechała się szeroko, a ja jeszcze bardziej nie
rozumiałem, o co jej chodzi.
- Road… mogłabyś przestać? Nie wiem co się dzieje –
odparłem najspokojniej, jak potrafiłem.
- Allen, głupku, jesteś mój i tylko to się liczy –
odpowiedziała z uśmiechem, który sugerował, że w tej chwili miała mnie za
kretyna.
Lenalee patrzyła na Road, jakby miała ochotę ją
zamordować, ale nie mogła, bo skrzywdziłaby przy tym mnie. Lavi chyba miał ten
sam problem. Odetchnąłem w duchu z ulgą. Na razie nic nie zapowiadało, by miało
być gorzej. Cały Zakon był po naszej stronie i choć lubiłem Road, musiałem
przyznać, że zachowała się bardzo głupio, przychodząc tu. Choć z drugiej strony,
myśl, że ryzykowała tyle, by się ze mną spotkać, była poniekąd miła. Z Arki
wyszedł Tyki. Nie zszedł jednak na podłogę, a jedynie stanął w przejściu.
- Road… jak zwykle niepoważna. Nie jest twój. Jest nasz –
stwierdził.
Jego diabelski uśmieszek nieomal przyprawił mnie o
ciarki. Zobaczyłem, że niektórzy egzorcyści cofnęli się nieznacznie.
- Mylicie się – zaoponowałem z uśmiechem.
Próbowałem jakoś ogarnąć tę sytuację, ale z każdą kolejną
chwilą i z każdym kolejnym Noah w Zakonie stawało się to coraz trudniejsze. Rozległ
się śmiech. Dochodzący do najmniejszych zakamarków umysłu. Taki, który
rozpoznałbym wszędzie. Milenijny Earl we własnej osobie pojawił się w Zakonie.
Czy ten dzień mógłby być jeszcze bardziej zwariowany? Milenijny wskazuje mnie
swoją parasolką.
- To ty jesteś w błędzie mój mały zapieczętowany 15 Noah.
Mana nieźle cię przed nami ukrył.
Zamarłem. Chciało mi się śmiać. To musi być jakieś
nieporozumienie. Oczywiście. To nie może być prawda. Przecież byłem egzorcystą!
Walczyłem z Akumami i z Noah. Gdzie tu sens, gdybym rzeczywiście był jednym z
nich?
- Wytłumaczę ci wszystko chłopcze. Tylko chodź z nami.
Nie ośmieliłem się spojrzeć mu w twarz. Bałem się tej
kpiny malującej na jego obliczu. Po raz pierwszy bałem się Milenijnego. Dlatego
rozejrzałem się z uśmiechem. Czekałem, aż któryś z moich przyjaciół wyjdzie,
roześmieje się i stanie po mojej stronie. Aż wypędzimy stąd Noah i pójdziemy
świętować. To miał być radosny dzień. Ale nie to dane mi było ujrzeć.
Zobaczyłem, jak wszyscy, których uważałem za rodzinę, odsuwają się, najdalej
jak mogą. Nawet Kamui i … Lenalee… Zabolało mnie to. Myślałem, że im na mnie
zależy. Że jestem jednym z nich. Ale to wszystko okazało się kłamstwem. Runęło,
jak domek z kart przy silniejszym podmuchu. Spojrzałem na Laviego. Stał dalej
obok mnie i uśmiechał się. Tylko on został po mojej stronie. Walczyłby z nimi
wszystkimi, gdyby to mogło mi pomóc. Ale ja nie mogłem mu tego zrobić. Lepiej,
żebym tylko ja stracił przyjaciół. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
- Przepraszam Lavi – powiedziałem ze smutnym uśmiechem.
- Zaraz, co…. Allen! – próbował mnie powstrzymać.
Próbował, ale nie mogłem na to pozwolić. Dam sobie radę.
Po prostu dajcie mi spokój. Już i tak wbiliście mi nóż w plecy. Nie nienawidzę
was. Po prostu… nie chcę was więcej widzieć. Nie uważam was już za moją
rodzinę. Przykro mi, że też na tym cierpisz Lavi. Byłeś inny, a ja
potraktowałem cię tak, jak ich. Ale nie mogłem inaczej. Mam nadzieję, że kiedyś
mi to wybaczysz. Zwinnym susem wskoczyłem na portal Arki. Milenijny zaśmiał
się głośno. Wygrał. Widziałem w oczach Laviego, że chce coś zrobić.
- Nie wydurniaj się Fasolko – rozległ się głos Kandy. –
Wracaj do rodziny.
Uśmiechnąłem się, a po moich policzkach popłynęły łzy.
Powiedziałem zdanie, które przypieczętowało wszystko.
- Jeśli tak zachowuje się moja rodzina, to wolę jej nie
mieć.
Road przytuliła mnie mocno.
- My jesteśmy twoją rodziną Piętnasty – powiedział Tyki.
I tak odszedłem. Razem z Noah. Porzuciłem próbę
obronienia świata na rzecz jego całkowitego zniszczenia. Nim Arka zamknęła
się, odcinając mnie od mojej byłej rodziny usłyszałem jeszcze głos Kamui’ego.
- Właśnie straciliśmy Serce.
Przykro im? Nie sądzę. Wyrzekli się mnie, więc czemu
mieliby być smutni? Nie pomyślałem wtedy, że mógł mówić o innym Sercu, niż to,
o którym ja pomyślałem.
Allen ma w sobie CZTERNASTEGO Noah, a nie piętnastego! I to jest ,,Arka", nie ,,Barka" xD Kiedy czytałam jak wszyscy się wyparli Allena, chciałam cie za to zabić! Uratował cię fakt, że Lavi był po jego stronie. Bo uwielbiam przyjaźń Lavi'ego i Allena :) Jestem ciekawa czy Lavi, będzie się starał pomóc Allenowi ^^
OdpowiedzUsuńOstrzegałam, że to moja wersja, która powstała po obejrzeniu anime, a przed przeczytaniem mangi xD Dlatego w większości nie będzie się z nią zgadzać :D
UsuńAha, spoko ^^
UsuńAle, to, że Allen ma w sobie czternastego jest powiedziane też w anime... No cóż, rób jak chcesz. Myślałam, że ci się po prostu pomyliło, ale skoro zrobiłaś to specjalnie to zaczynam się zastanawiać gdzie jest czternasty Noah O.o
UsuńMój mózg się domyśla, że skoro Allen ma w sobie piętnastego to Lavi ma w sobie czternastego... Ta, mam dziwny mózg xD