Krótkie podsumowanie tej seryjki XD enjoy
Rozpoczął się mecz. Przez pierwsze trzy kwarty nie działo
się nic, co mogłoby w jakikolwiek sposób uprzedzić o następujących zdarzeniach.
Obie drużyny szły łeb w łeb. Nikt nie chciał przegrać. Dopiero w czwartej
kwarcie na boisko dołączyło dwóch najważniejszych w tym spotkaniu graczy.
Kuroko i Aomine. Przeciwnicy. Tetsuya wszedł dopiero teraz ze względu na swój
słaby stan fizyczny. A Daiki? Bo taki miał nawyk. I choć zdawało się to
niemożliwe, gra nabrała jeszcze większego tempa. Idealne podania Kuroko, który
stawał się niewidzialny. Piękne wsady Taigi. Rzuty za trójkę. Wszystko szło
pięknie i gładko. Ale nie tylko po tej stronie. Drużyna Aomine też nie
próżnowała. Nadrabiali każdy stracony punkt. A teraz? Teraz zostało 5 sekund do
końca. Był remis. Najgorsza z możliwych sytuacji. Najgorsza dla głównych
graczy. Bo w takim razie, żaden z nich by się nie przełamał. A dół dzielący ich
jako przyjaciół, powiększyłby się. Tetsuya przejął piłkę. Po raz pierwszy ją
złapał na dłuższej. Oczy wszystkich skierowały się na niebieskowłosego. Raz
odbił piłkę o ziemię. Gdy znalazła się na poziomie jego twarzy, uderzył w nią z
całej siły. Piłka, niczym pocisk, przeleciała przez całe boisko. I nawet Daiki
nie potrafił jej złapać. A może nie chciał? Taiga chwycił piłkę i wsadził ją do
kosza. Zdobył punkt. Gdy piłka upadła na ziemię rozległ się gwizdek ogłaszający
koniec meczu. Seirin wygrało. Ale to nie było teraz najważniejsze. Nie dla
wszystkich. Kuroko przez chwilę przeszywał swojego byłego przyjaciela
spojrzeniem. Potem ugiął się pod ciężarem wielkiej łapy czerwonowłosego, która
nagle wylądowała na jego ramieniu. Razem zeszli z boiska. Dopiero poza jego
obrębem Aomine podszedł do Kuroko.
- Kuroko mógłbyś na chwilę?
Ta czerwona małpa spojrzała na niego podejrzanie, ale sam
zainteresowany się zgodził. Wyszli na dach szkoły. Na początku żaden z nich nie
umiał się przełamać, ale to Aomine zaczął.
- Czemu wtedy odszedłeś? – spytał.
Kuroko lekko przechylił głowę, jakby zastanawiał się nad
sensem tego pytania. Na jego twarz nie wypłynął żaden uśmiech, żadne emocje. A
mimo to odpowiedział.
- Nie byłem potrzebny. Ani tobie, ani nikomu z drużyny.
Daikiego zaskoczyła szczerość tej odpowiedzi.
- Skąd wiesz? – kontynuował, zaciskając gniewnie pięści.
Był wściekły na siebie.
- Daliście mi to wyraźnie do zrozumienia.
I znów brak emocji. A kiedyś bez problemu wywoływał na
jego twarzy uśmiech.
- Przepraszam za tamto. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak
bardzo chciałbym, by było jak kiedyś.
- To niemożliwe – odparł natychmiast zawodnik widmo.
- Dlaczego? – Aomine ogarnęła już rezygnacja.
- Bo nie
jesteśmy w jednej szkole. Zbyt rozeszliśmy się w swoje strony. Nie damy rady
razem zagrać. – zaczął wymieniać.
Ciemnoskóry zbył jego słowa machnięciem ręki.
- Chodziło mi o przyjaźń. Czy nie moglibyśmy znów
przyjaźnić się w szóstkę?
- Mam nowych przyjaciół.
Czemu Kuroko musiał to utrudniać?
- Ale Kurokochhi!
To że znów będziesz przyjaźnił się z nami, nie oznacza rezygnacji z twoich
obecnych przyjaciół!
Byłe światło i jego cień byli zbyt zajęci rozmową, by
zauważyć, że Kise wszedł na dach.
-
Przyjaźnijmy się. Wróćmy do tego. Wiem, że wszyscy zawiniliśmy. Nie dziwię się,
że od nas odszedłeś Kurokochhi. Ale teraz jest inaczej. Daj nam szanse –
kontynuował blondyn.
A Tetsuya? Zgodził się. Chciał spróbować. Poza tym
obiecał to. Sobie. Momoi. Czemu miałoby się nie udać? I tak wszystko wróciło do
normy. Każdy członek Pokolenia Cudów dzielił czas między przyjaciół z gimnazjum,
a tymi nowymi, obecnymi. I każdemu się udało.
Za łatwo się zgodził moim zdaniem :/ Czemu ten rozdział jest taki krótki?! ;_; A może to i dobrze...? Przynajmniej będę mogła już pójść spać, jest po północy xD
OdpowiedzUsuń~Oyasumi