niedziela, 2 czerwca 2013

END - Kuroko, czemu utrudniasz?

Krótkie podsumowanie tej seryjki XD enjoy

Rozpoczął się mecz. Przez pierwsze trzy kwarty nie działo się nic, co mogłoby w jakikolwiek sposób uprzedzić o następujących zdarzeniach. Obie drużyny szły łeb w łeb. Nikt nie chciał przegrać. Dopiero w czwartej kwarcie na boisko dołączyło dwóch najważniejszych w tym spotkaniu graczy. Kuroko i Aomine. Przeciwnicy. Tetsuya wszedł dopiero teraz ze względu na swój słaby stan fizyczny. A Daiki? Bo taki miał nawyk. I choć zdawało się to niemożliwe, gra nabrała jeszcze większego tempa. Idealne podania Kuroko, który stawał się niewidzialny. Piękne wsady Taigi. Rzuty za trójkę. Wszystko szło pięknie i gładko. Ale nie tylko po tej stronie. Drużyna Aomine też nie próżnowała. Nadrabiali każdy stracony punkt. A teraz? Teraz zostało 5 sekund do końca. Był remis. Najgorsza z możliwych sytuacji. Najgorsza dla głównych graczy. Bo w takim razie, żaden z nich by się nie przełamał. A dół dzielący ich jako przyjaciół, powiększyłby się. Tetsuya przejął piłkę. Po raz pierwszy ją złapał na dłuższej. Oczy wszystkich skierowały się na niebieskowłosego. Raz odbił piłkę o ziemię. Gdy znalazła się na poziomie jego twarzy, uderzył w nią z całej siły. Piłka, niczym pocisk, przeleciała przez całe boisko. I nawet Daiki nie potrafił jej złapać. A może nie chciał? Taiga chwycił piłkę i wsadził ją do kosza. Zdobył punkt. Gdy piłka upadła na ziemię rozległ się gwizdek ogłaszający koniec meczu. Seirin wygrało. Ale to nie było teraz najważniejsze. Nie dla wszystkich. Kuroko przez chwilę przeszywał swojego byłego przyjaciela spojrzeniem. Potem ugiął się pod ciężarem wielkiej łapy czerwonowłosego, która nagle wylądowała na jego ramieniu. Razem zeszli z boiska. Dopiero poza jego obrębem Aomine podszedł do Kuroko.
- Kuroko mógłbyś na chwilę?
Ta czerwona małpa spojrzała na niego podejrzanie, ale sam zainteresowany się zgodził. Wyszli na dach szkoły. Na początku żaden z nich nie umiał się przełamać, ale to Aomine zaczął.
- Czemu wtedy odszedłeś? – spytał.
Kuroko lekko przechylił głowę, jakby zastanawiał się nad sensem tego pytania. Na jego twarz nie wypłynął żaden uśmiech, żadne emocje. A mimo to odpowiedział.
- Nie byłem potrzebny. Ani tobie, ani nikomu z drużyny.
Daikiego zaskoczyła szczerość tej odpowiedzi.
- Skąd wiesz? – kontynuował, zaciskając gniewnie pięści.
Był wściekły na siebie.
- Daliście mi to wyraźnie do zrozumienia.
I znów brak emocji. A kiedyś bez problemu wywoływał na jego twarzy uśmiech.
- Przepraszam za tamto. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo chciałbym, by było jak kiedyś.
- To niemożliwe – odparł natychmiast zawodnik widmo.
- Dlaczego? – Aomine ogarnęła już rezygnacja.
- Bo nie jesteśmy w jednej szkole. Zbyt rozeszliśmy się w swoje strony. Nie damy rady razem zagrać. – zaczął wymieniać.
Ciemnoskóry zbył jego słowa machnięciem ręki.
- Chodziło mi o przyjaźń. Czy nie moglibyśmy znów przyjaźnić się w szóstkę?
- Mam nowych przyjaciół.
Czemu Kuroko musiał to utrudniać?
- Ale Kurokochhi! To że znów będziesz przyjaźnił się z nami, nie oznacza rezygnacji z twoich obecnych przyjaciół!
Byłe światło i jego cień byli zbyt zajęci rozmową, by zauważyć, że Kise wszedł na dach.
- Przyjaźnijmy się. Wróćmy do tego. Wiem, że wszyscy zawiniliśmy. Nie dziwię się, że od nas odszedłeś Kurokochhi. Ale teraz jest inaczej. Daj nam szanse – kontynuował blondyn.

A Tetsuya? Zgodził się. Chciał spróbować. Poza tym obiecał to. Sobie. Momoi. Czemu miałoby się nie udać? I tak wszystko wróciło do normy. Każdy członek Pokolenia Cudów dzielił czas między przyjaciół z gimnazjum, a tymi nowymi, obecnymi. I każdemu się udało.

1 komentarz:

  1. Za łatwo się zgodził moim zdaniem :/ Czemu ten rozdział jest taki krótki?! ;_; A może to i dobrze...? Przynajmniej będę mogła już pójść spać, jest po północy xD
    ~Oyasumi

    OdpowiedzUsuń