czwartek, 25 kwietnia 2013

Part 4 - Kto wypadnie z gry o uczucia Ciela?

Jest XD w końcu :D
Trochę krótkie, ale jest :D
Mam nadzieję, że się spodoba i jak zwykle... komentujcie XD


Uśmiechnąłem się szeroko, gdy to usłyszałem. Ciel odsunął się ode mnie i otarł moje łzy. Po jego oczach poznałem, że się uśmiecha. Tak niewielu go rozumiało. Miałem nadzieję, że mnie się kiedyś to uda. Choć z drugiej strony, gdybym znał go całkowicie, to znajomość z nim byłaby nudna. Szybko odgoniłem takie myśli. Przecież to Ciel. Hrabia delikatnie chwycił moją dłoń. Pewnie bał się, że zrobi mi krzywdę. Ciekawe jak to jest, być demonem? Czy czuje się swoją siłę? Jest jakaś zmiana? Stwierdziłem, że jestem zbyt rozkojarzony. Ale cieszyłem się, że poszedłem za nim. Bez ryzyka nie ma zabawy, a ja zyskałem nadzwyczaj dużo. Splotłem nasze palce i ruszyłem swoim zwyczajnym krokiem. Dotarliśmy do jakichś drzwi. Nigdy nie zwiedzałem  aż tak dokładnie posiadłości Phantomhvie, więc nie wiedziałem przed jakim pokojem się znaleźliśmy. Ciel nacisnął mosiężną klamkę i puścił moją dłoń. Zrozumiałem jego przekaz. Chciał załatwić to sam, a ja miałem tylko być obserwatorem. Uśmiechnąłem się szeroko, próbując mu przekazać, że go dopinguję. On wydawał się taki… pewny siebie, opanowany… może nawet oschły? Wkroczyłem za nim do pomieszczenia i stanąłem niemal przy drzwiach. Oparłem się o ścianę. Byłem ukryty  za kolumną, ale sam widziałem wszystko. Na razie rozejrzałem się po pomieszczeniu. Miało dwa wejścia, a przy obu para kolumn. Niska barierka okalała cały pokój, tworząc niewielki korytarzyk. Piętro wyżej widać było niezliczoną ilość książek. Ciekawe, czy Ciel przeczytał je wszystkie. Ja zazwyczaj nudziłem się po kilku stronach i wyrywałem kartki. Na środku pomieszczenia stał tylko stolik i kanapa wokół. Zatem to musiał być mniej formalny gabinet. Z uwagą przysłuchałem się rozmowie. Oboje usiedli na kanapie, naprzeciw siebie. Elisabeth wyglądała na szczęśliwą. Cały czas się uśmiechała. Ale podświadomie wiedziałem, że jest irytująca. Przynajmniej dla mnie. Zapadło między nimi dość ciężkie milczenie.
- Cieszę się, że wróciłeś Ciel – zaczęła dziewczyna.
On tylko mruknął cicho coś na kształt „mhm”. Nie był zbyt rozmowny. Przynajmniej nie dla niej. Ona jednak zupełnie się nie zrażała.
- Gdzie byłeś? – dopytywała.
W sumie to dobre pytanie. Sam zadam je później Cielowi.
- Włóczyłem się z Sebastianem po świecie – odparł zdawkowo.
I znów zapadła ta krępująca cisza. I znów przerwała ją Elisabeth.
- Tęskniłam za tobą, wiesz? Mogłeś uprzedzić. Ta kartka ze śmiercią nie była zabawna!
To akurat racja. Mógł uprzedzić jakoś inaczej. Pamiętam, jak dostałem tę kartkę. To uczucie pustki i samotności. Bezuczuciowość, która mnie wtedy ogarnęła. Myślałem, że utonę w tych emocjach. I zapewne tak by było, gdyby nie Hannah. No i gdyby na jeden z mych bali nie przyszedł Ciel.
- Też za tobą tęskniłem Elisabeth – odparł poważnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, ale gdy usłyszała  następne zdanie, uśmiech zamarł jej na twarzy.
- Ale tylko jak za przyjaciółką.
Spojrzała na niego. Bardziej zaskoczona niż zraniona. Pewnie sens tych słów nie dotarł jeszcze do jej małego móżdżka. Uśmiechnąłem się. Obserwowanie tej sytuacji było zabawne. Rozumiałem, że Ciel nie chce jej aż tak zranić, ale mimo wszystko mógł zaszaleć. Byłoby ciekawiej.
- Co? – spytała zaskoczona.
- Tęskniłem za tobą, jak za przyjaciółką – potwierdził oschle.
W oczach dziewczyny zalśniły łzy. Żałosne. Myślała, że tym coś wskóra? Nie sądzę…
- Ale mieliśmy być… - głos jej się załamał.
- Ale nie będziemy – przerwał jej Ciel. – Nie ożenię się z tobą Elisabeth, bo nie kocham cię. Ta wędrówka mi to uświadomiła.
- Chciałabym, żebyś nigdy nie zniknął! Wtedy wszystko było by okej! – krzyknęła przez płacz.
- Prędzej czy później, nie. Ja nie byłbym szczęśliwy. Przed moim odejściem robiłem wszystko czego chciałaś. Teraz czas na trochę egoizmu.
Ciel wstał. Wyglądał jakby miał zamiar ją tak zostawić. Ale ja miałem lepszy pomysł. Chciałem jej pokazać, jak to jest, gdy widzisz ukochaną osobę z kimś innym niż ty. Chciałem jej pokazać, jak czułem się przez wszystkie lata ich „narzeczeństwa”, bo byli zbyt młodzi by się pobrać. A z drugiej strony, chciałem Ciela. Tu i teraz. Zawsze zresztą. Chciałem poczuć jego uśmiech na moich ustach. Szeroko uśmiechnięty stanąłem mu na drodze. Ciel od razu wyczytał z moich oczu, co pragnę zrobić. I zgodził się na to. Nie wiem, czy rozumiał mój tok myślenia, ale zgodził się. Przyciągnął mnie do siebie. Nie delikatnie. Mocno, stanowczo, a wręcz… zaborczo? Jego ręce powędrowały na moje plecy, a moje na jego szyję. Staliśmy przez chwilę wpatrując się w swoje oczy. Zupełnie zapomniałem o moich początkowych planach. Zapomniałem o Elisabeth. Teraz liczył się tylko Ciel i ja. Jakby nic poza nami nie istniało. Pocałował mnie namiętnie, nieco nachalnie. A mnie się spodobało. Zupełnie jak za pierwszym razem. Gdybym mógł myśleć, pewnie zastanawiałbym się, czy jego pocałunki kiedyś mi się znudzą. Ale zamiast tego, po prostu odpłynąłem. Wplotłem palce w jego ciemne włosy. Dopiero gdy obaj straciliśmy dech w piersiach odsunęliśmy się od siebie. Nie cofnąłem się, tylko staliśmy przytuleni, patrząc sobie w oczy. I wtedy Ciel uśmiechnął się lekko. Odgarnął jakiś niesforny kosmyk z mojej twarzy i uśmiechnął się. Elisabeth, która wcześniej była zbyt zaskoczona, krzyknęła przerażona i zraniona. Chyba w końcu dotarło do niej, że wypadła z gry o uczucia Ciela.

2 komentarze:

  1. No w końcu <3 Świetnie się czyta i dobrze że Ciel zerwał z Elisabeth :D Czekam na następną część : O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się by nowa notka była szybciej XD
      Na razie wena mnie opuściła ;_;
      XD

      Usuń