niedziela, 20 października 2013

Życie Bookmanów jest nieodłącznie związane z Zakonem

Przepraszam, że tak krótkie i beznadziejne (to chyba najgorsza z moich notek :C ), ale źle się czułam z tym, że nie wrzucam nic. Dlatego pojawia się kolejny filler. Obiecuję, że w następnym parcie już będzie trochę akcji :) Tylko, że chcę się do niego przyłożyć, a na razie nie mam na to zbytnio czasu :C


Dziewczyna widząc mój zmartwiony wyraz twarzy, rozbudziła się natychmiast.
- Coś się stało Allen? – spytała cicho.
- Domyśliłem się.
Krótka odpowiedź na krótkie pytanie. Z boku wyglądało to nieco bezsensownie, ale najważniejsze, że my wiedzieliśmy o co chodzi. Bo Road w lot pojęła, o czym mówię. Przypomniałem jej słowa, które sama powiedziała.
Camelot usiadła i spojrzała na mnie poważnie. Chwyciła moją twarz w dłonie tak, abym nie mógł odwrócić wzroku od jej świdrujących oczu.
- Ja na twoim miejscu cieszyłabym się, że poznałam prawdę. Bo to, że osoby z twojej przeszłości okazały się częściowo fikcyjne, to nic. Bo one istnieją. Zarówno w Earlu jak i w tobie. W twoim sercu. I nigdy nie odejdą. Niezależnie od prawdy.
To była kolejna rzecz, którą ceniłem w Road. Nigdy nie mówiła „powinieneś”, „zrób” i tak dalej. Zawsze albo dawała rady, albo mówiła co ona by zrobiła. Pomagała, była podporą, a jednocześnie nie narzucała się. Delikatnie chwyciłem jej dłonie i odciągnąłem je od swojej twarzy. Miała rację. Miała cholerną rację. Przyciągnąłem ją do siebie i czule pocałowałem. Nie musiałem nic mówić. Wiedziałem, że zrozumie.
Gdy odsunęliśmy się od siebie, dziewczyna uśmiechnęła się, a ja wpadłem na pomysł, który ten uśmiech mógłby zatrzymać na nieco dłużej.
- Road chciałabyś pójść na randkę?

W Zakonie trwały przygotowania. Kierownik kazał zrobić wszystko jak najszybciej. Nie chciał stracić ani chwili. Nie wiedział kiedy pojawi się Walker, ani czy w ogóle to zrobi. Liczył na swoje szczęście. Bo chciał pomścić swoją małą siostrzyczkę. A jego podwładni o nic nie pytali. Po prostu robili to, o co prosił, bo liczyli, że jeśli ten plan się nie uda, to Kamui się opamięta.

Earl z uśmiechem wszedł do jednej z sal. Zamknął się w środku na klucz i pstryknął włącznik światła. Jasność zalała pomieszczenie. Niemal całkowicie puste, jeśli nie liczyć lampy i dwóch stołów. Wrażenie ogromu potęgowały dodatkowo czyste, białe ściany i sterylne narzędzia, poukładane idealnie na metalowym stole. Na jego bliźniaku leżało ciało niedawno zmarłej egzorcystki. Serca, którego nie dało się już uratować. Uratować nie, ale wykorzystać w inny, groteskowy sposób? Oczywiście, że tak. Przecież mówimy tu o Earlu. Milenijny odrzucił zakrywającą ciało płachtę i uśmiechnąwszy się nieco szerzej, chwycił skalpel.

Lavi stał oparty o jeden z filarów. Z boku oglądał całe zmieszanie w Zakonie. On nie potrafił się do tego zmusić. Wszyscy na niego polowali. Nikt nie chciał go uratować. A przecież to była ich wina. Gdyby się od niego nie odwrócili, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Co z tego, że Walker był Noah? Przede wszystkim był egzorcystą. Zdradzonym przez najbliższych. Lavi wiedział, że musi mu pomóc. Dlatego zamierzał iść z nimi by ewentualnie go ostrzec. Nie chciał jednak przykładać się do jakiejkolwiek pracy. Stary Bookman stanął na chwilę obok niego.
- Życie Bookmanów jest nieodłącznie związane z Zakonem, choć nie są oni jego częścią.
Lavi westchnął głośno.
- Wiem. Nie okazując emocji i nie zaprzyjaźniając się mamy spisywać historię.
- Pamiętasz regułkę. Teraz twoja wola, czy się do niej dostosujesz.
To mówiąc Panda odszedł zostawiając Laviego z pozornie większym mętlikiem w głowie. Ale tylko pozornie. Bo Lavi doskonale wiedział, że bezuczuciowe życie Bookmana nie jest dla niego. Odepchnął się od filara i wyszedł z siedziby Zakonu. Musi  znaleźć go przed nimi. Nawet jeśli później konsekwencje będą niewyobrażalne.


2 komentarze:

  1. Nawet sobie nie wyobrażasz jak się cieszę! Na cały dom krzyknęłam ,,wreszcie!", a moja mama zapytała się czy mi odbiło xD
    ,,który ten uśmiech mógłby zatrzymać ten uśmiech na nieco dłużej."- trochę bezsensu xD
    Łiii~ Lavi-chan idzie uratować Allena :D Aż mi się mordka cieszy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na randkę! ^^
    Czekałam z wielką niecierpliwością i się doczekałam! =3 Tylko nie mów, że była to najgorsza notka, bo była świetna (chociaż nawet twoje "złe" notki są zarąbiste... <3)
    Wyczekuję nowego rozdziału i tulę, Nyrim :*

    OdpowiedzUsuń