Siemson :D
Zanim pojawi się notka.... Stwierdziłam, że wrzucę takie pseudo ogłoszenie :D Trochę tego będzie.
1) Z D Gray Mana oglądałam tylko anime, a okazało się, że w mandze jest podobnie do mojego zakończenia. Ale tylko podobnie :D więc i tak to napiszę.
2) K-Project będzie miało w sumie 4 części
3) Stwierdziłam, że raz się żyje i napiszę YURI :D anulujemy stereotypy, że dziewczyny ich nie lubią :D Będzie to paring z Puella Magii Madoka Magica i jak się łatwo domyśleć, będzie to Homura x Madoka
4) Vocaloidowe anioły... hmm to będzie jeszcze miało dwie części. Ale to jakoś przed wakacjami dopiero :D
5) Dwóch ludzi (Shizaya) będzie miała jeszcze jedną notkę. Tak mi się przynajmniej wydaje. Jeśli będą jacyś chętni, to może napiszę epilog.
6) Retrospekcja z Shizayi będzie dłuższa nawet od Soul Eatera O.o
7) Obiecałam wam kiedyś "Lalkarza", ale to musicie jeszcze trochę poczekać ;c
I wiecie co stwierdziłam? Że mnie ludzie kuamczą ;_; I to tak głupio. Bo w sumie cieszę się z Waszych komentarzy. To naprawdę miłe. Ale zawsze są takie pozytywne ;_; bez większych uwag itp. A ja doskonale wiem, że nie umiem pisać i robię to tylko dlatego, że to kocham. Dlatego stwierdzam, że mnie kuamczycie :D
A teraz notka :D
Izaya, który zdążył już odbiec dość spory kawałek, miał
szczęście, lub nie, jak kto woli, że tego nie usłyszał. Był już zbyt daleko. Zresztą…
nie liczył na ponowne spotkanie z nią. Była interesująca. To musiał jej
przyznać. Ale żeby być ciekawą, musiałaby być dynamiczną postacią. A nie
wyglądała na takową. Pewnie tylko zabija z zimną krwią. Informator też by tak
potrafił, gdyby chciał. Jednak te wszystkie przemyślenia schodziły na dalszy
plan, gdy przypominał sobie, że nie jest już nic Heiwajimie winien. Blondyn
zaniósł jego siostrę do szpitala, Orihara uratował jego brata. Koniec kropka.
Lub wykrzyknik, jak kto woli.
Rika, po skończonej zabawie, przywróciła swoją maskę.
Maskę normalnego, uroczego dziecka. Nikt nie posądziłby jej nawet o zabicie
muchy. No poza małym szczególikiem. Była cała upaprana krwią. Zarówno ubrania,
jak i twarz, ręce czy nawet buty. Ciało zamordowanej było tak zmasakrowane, że
rozpoznanie lub identyfikacja zwłok była tak nieprawdopodobna, jak wygranie w
lotka trzy razy pod rząd.
Izaya nie był głupi. Czytał z ludzi, jak z otwartych
ksiąg. Dlatego zdawał sobie sprawę, z obecnego wyglądu brunetki. Trochę było mu
jej żal. Bądź co bądź, była jednym z ludzi, których tak kochał. A najpierw
straciła brata, potem życie. Żałował też, że to nie on je jej zabrał. Teraz
jednak pędem wracał do szpitala, gdzie przy szpitalnym łóżku jego siostry
czuwali lekarze.
Rika wyciągnęła Shizuo na spacer po mieście.
Izaya dowiedział się, że jego siostra zbyt szybko
wybudziła się z narkozy i do tego z własnej woli. Spowodowało to jej tymczasowe
zemdlenie, ale jej życiu nic nie zagraża. Kiedy mężczyźni już wyszli, Orihara
podkradł się do pokoju obok i „pożyczył” stamtąd szpitalne łóżko. Delikatnie
położył na nim Kuru, która zasnęła czatując przy siostrze. Przykrył ją
szorstką, szpitalną kołdrą, po czym sam usiadł na łóżku obok Mai. Wyjął telefon
z kieszeni.
- Przemyślałaś mój zakład Celty?
Spytał zamiast powitania. Dopiero teraz wymyślił
dostatecznie dobry ciąg tej zabawy.
Przez jakiś czas Rika i Shizuo rozkoszowali się swoim
towarzystwem, ale potem się rozstali.
Izaya postanowił
rozkręcić swoją zabawę najbardziej, jak się tylko da. Zadzwonił do Mikado z tym
samym pytaniem, które zadał Celty.
- Czy wiesz, że twojemu przyjacielowi coś grozi? Założył się ze mną o bardzo
niebezpieczną rzecz. O dorwanie pewnego małego wampirka.
- Masz na mysli Masaomiego? - w głosie chłopaka wyczuł strach.
Nawet idiota by
go wyczuł. Niektórzy byli zbyt przewidywalni.
- Może tak może nie. Któż to wie? Stań do zakładu to może ci powiem.
- Co to za zakład?
Izaya ze smutkiem stwierdził, że niektórzy ludzie tak bardzo postępowali według
jego myśli, że to nawet nie było nudne, to po prostu bolało. Bolało jego dumę,
z którą kochał wszystkich ludzi.
Shizuo, nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić, po prostu
wrócił do domu. W głowie, jak na złość, dudniły mu słowa Orihary „Życie za
życie”. Doskonale wiedział, o co chodziło. I to było w tym chyba najgorsze.
Westchnął ciężko.
Izaya już nie
mógł powstrzymać się od swych nawyków. Zbyt długo babrał się w tym bagnie,
zwanym życiem. Zmierzwił włosy siostrze i poszedł do swojego apartamentu.
Usiadł w swym obrotowym fotelu i zapatrzył się w głowę Dullhana umieszczoną w
szklanym słoju. Uśmiechnął się sam do siebie. A może do tej głowy? Kto w końcu
zrozumie informatora? Usłyszał, że ktoś
otwiera drzwi. To mogła być tylko jedna osoba.
- Namie mam dla ciebie zadanie. Wykorzystaj swoje znajomości, lecz te których
ja nie mam by znaleźć choćby najmniejsze informacje o małej fioletowej
psychopatce.
Wiedział, że zna
wszystkie znajomości Namie. Jednak czasami lepiej było, gdy ona zapyta swoich znajomych.
Może dla niej będą bardziej otwarci? Pewnie tak… ludzkie umysły i uczucia w 90%
są idiotyczne. Gdy po kilku godzinach, dziewczyna znalazła mało informacji, był
porządnie wkurzony i zainteresowany jednocześnie. Jedyne, czego się dowiedział
to:
~ Jest ostatnią
kapłanką w świątyni
~ Ma na imię
Rika.
Izaya nie chciał
tego przyjąć do wiadomości, lecz ta mała go zaciekawiła. Jego przemyślenia
przerwał dźwięk telefonu. Wyjął go z kieszeni.
- Oślizgły szczurzołapie daj spokój moim przyjaciołom – gniewny głos niemal go
rozbawił.
- ahhh Sonohara.... jak miło cię słyszeć. Nie mogę. Nudziłbym się.
- Więc lepiej się pilnuj. Nie tylko Rika ma moc żeby cię zabić.
Dziewczyna rozłączyła się zanim zdążył o cokolwiek zapytać. Był zaciekawiony.
Zresztą wiedział. Wiedział, ze Saika nie zdoła zrobić mu krzywdy. Miłość była
jego silną stroną. Przy nim Saika była nic nie znaczącą małą bronią lub
szczenięcą miłostką.
Rika beztrosko
chodziła sobie po mieście. Zmieniła ubrania i obmyła twarz. Uwielbiała przerażenie
na twarzach ludzi, ale mogłaby wzbudzić podejrzenia, a tego nie chciała.
Dlatego znów wyglądała normalnie. Tak chodząc, weszła do pobliskiej kawiarni, w
której zamówiła sobie lody.
Kida właśnie
umówił się z Saki, Mikado i Sonoharą na podwójną randkę. Wychodzili z kina, by
spotkać się z Mikado i Sonoharą w kawiarni, gdzie oni już na nich czekali.
Rika usiadła
przy stoliku i zaczęła jeść potrójne lody z uśmiechem, machając nogami w
powietrzu.
Anri uśmiechnęła
się, przechodząc obok niej. Usiedli przy stoliku w nieco bardziej intymnej
części lokalu. Wkrótce dołączyli do nich także Saki i Kida.
Dziewczynka
odwzajemniła uśmiech. Potem zwróciła swoją głowę w stronę szyby. Przyglądając
się życiu na zewnątrz, jej myśli powędrowały w dość nietypowym kierunku.
Anri posmutniała
trochę, widząc zamyśloną twarz dziewczynki. Mikado od razu to wyczuł, lecz
stwierdził, że nie będzie pytać. Czasami lepiej nie wiedzieć. Wkrótce do lokalu
wszedł Kida, trzymając za rękę Saki.
- No gdzież oni się podziewają?
Zapytał nadzwyczaj głośno. Już od progu. Uśmiechnął się jak wariat, a Saki
podążyła za nim z uśmiechem i z miną - za co ja kocham tego idiotę? Szybko
dołączyli do reszty i atmosfera stała się jakaś przyjaźniejsza. Żadne z nich
nie zauważyło Izayi stojącego na zewnątrz budynku.
Rika zauważyła tego
w futerku. Nie zwróciła wcześniej uwagi na to, jak ciekawą postacią jest.
Niemal tak ciekawą ,jak Shizuo. Dlatego na razie nie pamiętała jego imienia. Po
skończeniu jedzenia lodów, zeskoczyła z krzesła i ruszyła do wyjścia.
Izaya z wrednym
uśmiechem zablokował dziewczynce drogę.
- A mówiłaś, że
więcej się nie spotkamy.
- Widocznie się
myliłam. Nie jestem medium – odpowiedziała. Spojrzała na niego znudzonym
wzrokiem. Ciekawił ją, jednak nudził, gdy wpadał nie w porę. – Chcesz czegoś
ode mnie, panie w futerku?
- Niestety nie.
Dziś mnie nie interesujesz. Choć może pewnego dnia.
Lekceważącym
ruchem dłoni odsunął ją i przeszedł beznamiętnie. Wiedział, że wszystko, co
zrobił, zirytowało Anri. Uśmiechnął się wrednie i skierował do stolika czwórki
przyjaciół.
- No i dobrze.
Jak będziesz za bardzo zawadzał, zostaniesz przeniesiony – odpowiedziała z
tajemniczym uśmiechem, gdy ją mijał i wyszła. Gdyby informator się teraz
obrócił, nie dostrzegłby po niej żadnego śladu.
Oriahra nie
wziął jej słów na poważnie. W końcu był bogiem.
- Taka mała, a
ma w sobie tyle ikry. Jak Mai i Kuru w dzieciństwie. Tyle, że one mnie nie
irytowały.
Rika dotarła do
swojej świątyni i usiadła na schodach, do niej prowadzących.
Orihara
uśmiechnął się. Wiedział, że sama jego obecność ich irytuje.
- Co tam u was ciekawego?
- Mówisz jakbyś nie wiedział - odwarknął Kida.
Saki mocniej ścisnęła jego dłoń. Bała się Izayi. Kida czując, co się dzieje
otoczył ją ramieniem i uśmiechnął sie do niej promiennie. Dziewczyna powoli odwzajemniła
uśmiech. W ramionach swojego chłopaka czuła sie bezpieczna.
- No tak... ostatnio strasznie się opuściłem. Nie wiem wielu rzeczy. Ale jedno
z was wie, prawda?
Równocześnie Kida usiadł między Izayą i Saki, jak i Mikado zakrył Sonoharę.
- Myślisz że czegokolwiek sie dowiesz? - odparła Sonohara cicho, lecz pewnie.
- Mam nadzieję że tak, ale to zależy od ciebie.
No ale czego ja mam się czepiać jak wszystko jest zajebiste? :O Zresztą zawsze się rzucam, że jest za krótko;P
OdpowiedzUsuńCiekawa jest postać tej dziewczynki i to, że Anri coś wie na jej temat ;) Zastanawiam się czy Izaya wyciągnie z niej te informacje?:D
Mało Shizu-chana było - uznasz to jako uwagę?;) Przepraszam, ale nic innego nie potrafię wymyślić:)
I przestań sobie do cholery wmawiać, że nie umiesz pisać, bo to nie prawda!!!
Ja Cię kocham<3 I Twój talent też:*
Pozdrawiam i weeeny XD