środa, 27 lutego 2013

Soul Eater (Maka x Soul - Part 8)


Izzy obudziła się jako pierwsza. Na palcach przeszła do pokoju Crony, która spała jak zabita. Zajrzała  także do pokoju Maki, który, ku jej przerażeniu, był pusty,
- Gdzie ta idiotka mogła się podziać? – mówiła cicho sama do siebie. – Chyba mnie nie przejrzała, prawda? Przecież to się nie udało nawet Shinigamiemu ani Steinowi. Ale ona jest wiedźmą, choć o tym nie wiem.
Izzy sama nie wiedziała kiedy, ale uznała, że Maka musi być wiedźmą. Zamknęła się jednak i otworzyła drzwi do pokoju Soula. I wszystko się wyjaśniło. Albarn spała obok niego. Twarz wiedźmy wykrzywił grymas pogardy. Trzymali się za ręce. Ba, byli do siebie przytuleni. Przez ułamek sekundy Issabelle poczuła ukucie zazdrości. Ona nie miała nikogo takiego. Kogoś, do kogo mogłaby przyjść z każdym problemem, o każdej godzinie. Potem odgoniła od siebie tę myśl. Ale Izzy nie była pewna, co o tym sądzić. Z jednej strony, przez tak zaciśniętą więź, ona może nie zechcieć odejść. Z drugiej zaś, gdyby coś mu groziło, byłaby pewnie zdolna zaryzykować życie, by go ochronić. Udowodniła to nie raz. Izzy wyszła po cichu z domu. Skierowała się ku pierwszej, lepszej fontannie. Użyła podstawowej magii by zabezpieczyć to miejsce. Nikt nie mógł wiedzieć, że jest wiedźmą. Przynajmniej nie zbyt wcześnie. Przejechała dłonią po tafli wody. Natychmiast pojawił się tam obraz Medusy.
- Co nowego? – spytała stara wiedźma.
Nim Issabelle odpowiedziała, usiadła wygodniej.
- Sarma i Emily w porządku, choć trochę partaczą. Przynajmniej Sarma, a o Emily nie wiem. Soul nadal przyjaźni się z Maką i są w bardzo zażyłych stosunkach. Ta idiotka jeszcze się między nich nie wepchnęła. I raczej nie sądzę, że jej się to uda. Crona jeszcze jej nie powiedziała. Ma to zrobić dzisiaj.
- Zatem wszystko zgodnie z planem. Jak bardzo Soul i Maka są zżyci?
- Bardzo. Wydaje mi się, że to coś więcej niż przyjaźń.
- To lepiej dla nas.  Przekaż Sarmie, że koniec jej misji. Ma zostać w Shibusen, ale ma się do chłopaka na razie nie zbliżać. Przynajmniej na razie. Emily niech kontynuuje. Umiesz kontrolować czarną krew, prawda?
- Oczywiście.
- Wykorzystamy to, żeby w razie czego zaszantażować Albarn. Teraz już idź. Na następny raport czekam wieczorem.
Issabelle skinęła lekko głową w oznace szacunku. Obraz Medusy zniknął, a ona zdjęła pole ochronne. Ruszyła z powrotem do domu. Usiadła na kanapie i czekała. Był dzień wolny.
Soul otworzył zaspane oczy. Doskonale pamiętał nocną scenkę. Dzięki jej obecności, koszmar nie powrócił. Ona naprawdę mogłaby zostać jego superbohaterką. Chociaż… już od dawna nią była. Spojrzał na śpiącą Makę. Wydawała się taka spokojna. A do tego przepięknie wyglądała. Soul pomyślał, że mógłby budzić się tak każdego dnia. Szkoda, że to tylko marzenie. Chłopak nie wiedział, co ona do niego czuje, a nie chciał jej do niczego zmuszać. Lepiej było być jej przyjacielem, niż stracić ją na zawsze. Nie raz miał taką sytuację. Pierwsza była, gdy spotkali Cronę. Dziewczyna zaatakowała. Maka nie chcąc ranić Soula, poddała się i czekała na uderzenie. Ale białowłosy nie mógł na to patrzeć. Stanął na drodze ostrzu i przyjął na siebie cios przeznaczony dla niej. I o mało co nie umarł. Zdawał sobie sprawę, że ona nadal się za to wini. A on nie wiedział jak jej powiedzieć, że nic się nie stało. Soul usiadł wygodnie. Oparł się o ścianę, półleżąc w łóżku. Nagle coś się zmieniło. To stało się zbyt szybko. Maka zrobiła się nerwowa i mocniej ścisnęła dłoń Soula.
- Nie! Nie pozwolę.
Przez chwilę zapadło milczenie. Potem Maka dodała o wiele ciszej jedno słowo.
- Kishin.
Soul przytulił ją mocno. Czując to, dziewczyna rozluźniła się nieco. Ułożyła się nieco wygodniej, kładąc głowę na jego klatce i lekko go obejmując. Dalej spała. Tym razem, naprawdę  spokojnie. Białowłosy zastanawiał się, czy gdy on ma koszmary, ona też nie wie co robić. Pewnie nie. W końcu zawsze przychodziła do niego. Przynosiła ze sobą zawsze wodę. Skąd ona wiedziała, że będzie chciało mu się pić? Budził się w jej obecności. Albo trzymając ją za rękę, albo przytulając ją, albo z głową na jej kolanach, gdy uspokajająco gładziła go po głowie. I wystarczyło jedno spojrzenie w jej piękne, zielone oczy, a wizja koszmaru całkowicie go opuszczała. Soul uśmiechnął się lekko. Tyle razy okazała się silniejsza od niego. Zastanawiał się tylko, czy tym razem też da sobie sama radę. Chłopak zaczął delikatnie gładzić ją po głowie wolną dłonią. Drugą trzymał dłoń Maki.
- Ciekawe co ci się śni. Pewnie i tak mi nie powiesz.
Maka obudziła się. Powoli otworzyła zaspane oczy, Zamiast swojego pokoju, dostrzegła pokój Soula. No tak. Padało. Przyszła mu pomóc. Mimo jego obecności, miała koszmar, ale rzeczywiście był… lżejszy. Soul wyczuł, że się poruszyła.
- Wstałaś? – spytał ciepło.
Kiedy usiadła naprzeciw niego, odgarnął jej niesforny kosmyk za ucho. To do niego niepodobne. Zawsze był taki… szorstki. Chciał uchodzić za kozaka. A tu takie okazanie uczuć.
- Tak – odparła z uśmiechem. – Mówiłam coś przez sen?
Soul w ułamku sekundy podjął decyzję.
- Nie.
Crona wstała. Nie chciała tego robić. Był dzień wolny, a ona miała zranić swoją jedyną przyjaciółkę. Wyszła z pokoju. Zajrzała do Maki. Nie było jej. Cronę ogarnęło przerażenie. Czyżby Izzy zadziała na własną rękę? Nie. Nie mogła. Wiedziała, jak ta misja rani Cronę. Nie wyręczyłaby jej. Poza tym siedziała sobie spokojnie na kanapie, jakby nigdy nic. Dziewczyna zajrzała do Soula. Zobaczyła ich siedzących razem na łóżku i rozmawiających ze sobą.
- Maka… Mogłabyś na chwilę?
Crona była na siebie wściekła, że przerwała tak piękną chwilę. Albarn podniosła się powoli. Uśmiechnęła się do Soula i wyszła za przyjaciółką przed dom.
- Gdzie można spokojnie porozmawiać? – spytała Crona.
Mistrzyni wciąż się uśmiechała chcąc dodać jej otuchy. Nowa stylizacja Crony oszukała wszystkich, tylko nie ją. Użytkowniczka Demonicznego Miecza wydawała się spięta. Maka zaprowadziła ją na brzeg lasu. Długo się tam szło, a przez ten czas nie odezwały się do siebie nawet słowem. Albarn miała coraz gorsze przeczucia. Dziewczyna usiadła, jak zwykle, na krawędzi. Rozciągał się stąd wspaniały widok na całe miasto.
- O czym chciałaś porozmawiać?
Maka spytała wesoło. Wiedziała, że nie może pospieszać Crony. Chciała jednakże zacząć jakoś rozmowę.
- Nie obraź się na mnie, dobrze? Medusa powiedziała, że jeśli dostarczę ci tę wiadomość, to będę mogła żyć spokojnie z dala od niej.
- Skoro tak, to musi być ważna sprawa. Jeśli ma ci to pomóc to wysłucham się z chęcią.
Crona spojrzała na nią. Uśmiechnięta dziewczyna przeczuwała, że to nie będzie nic dobrego, ale jak zawsze, chciała poradzić z tym sobie sama. Wiedziała, jak ważne jest dla Crony życie z dala od wiedźmy. Mimo szczerych chęci, nie potrafiła jednak zatrzymać niepokoju wkradającego się do jej serca.
- Powiedziała, że razem z inną czarownicą, twoim przeciwieństwem, macie moc równą tej Kishina. Ona chce to wykorzystać. Nie wiem zbyt wiele. Masz do niej iść. Issabelle cię zaprowadzi.
- A co jeśli tego nie zrobię?
Maka wolała wiedzieć co ją czeka. Tak naprawdę podjęła już decyzję, ale chciała znać ewentualne wyjścia zapasowe.
- Jeśli jutro się nie zjawisz… Ona coś zacznie robić Soulowi. Coś z czarną krwią. Znaczy… Medusa jest na to na razie za słaba, ale Issabelle nie będzie mieć żadnych oporów.
Maka utwierdziła się w swojej decyzji.
- Dobrze. Zrobię to. Ale pod jednym warunkiem.
- Tak? – spytała nieco zlękniona Crona.
Spodziewła się krzyków, obrażeń i tak dalej. Albo rozkazu, że ma opuścić miasto i nigdy nie wracać.
- Zostań w Shibusen. Bądź szczęśliwa… i zaopiekuj się Soulem, dobrze? On sobie sam nie da rady. I proszę. Nie mów mu, dlaczego podjęłam taką decyzję.
Wróciły. Zapadło między nimi grobowe milczenie. W takim nastroju dotarły do domu. Maka skierowała się od razu do swojego pokoju. Zignorowała to, że Soul coś do niej mówił. W jej oczach mimowolnie tańczyły łzy. Nie chciała, by ktokolwiek ją tak widział. Crona dała sygnał Izzy. Wiedźma spakowała wszystko w kilka minut. Zapakowała do niej kilka ubrań i ulubioną książkę. Na szyję założyła jedną z opasek Soula.
- Jak mu jedna zginie to nawet nie zauważy.
Wyszła z pokoju. W korytarzu czekał na nią uśmiechnięty Soul. Widząc jej torbę spytał.
- Jedziemy na wakacje?
Dziewczyna ominęła go bez słowa. Zdziwiony i nieco… urażony tym białowłosy zatrzymał ją. Chwycił ją za nadgarstek.
- Gdzie się wybierasz?
Zobaczył co spakowała. Chciał ją powstrzymać. Po jej policzku spłynęły pierwsze łzy.
- Tam, gdzie nie ma ciebie! – odparła.
Wyrwała się zaskoczonemu, zszokowanemu i zranionemu chłopakowi i wybiegła z domu. W ślad za nią podążyła Issabelle.
- Żegnaj ciołku – powiedziała z pogardą w głosie.
Już nie musiała się kryć.
- Uwolnienie Ochrony Duszy.
Zdjęła czar. Złapała Makę za rękę. Rozłożyła ogromne, czarne skrzydła i zanim ktokolwiek zdążył dobiec do miejsca, gdzie wykryto wiedźmę, one odleciały już daleko. Z obciążeniem jakim była młoda mistrzyni, zirytowana Izzy leciała znacznie wolniej niż zawsze. Maka przez cały czas płakała rzewnie, ale cicho. Wiedziała, że pewnie nie zobaczy już Soula. Ale… to dla jego dobra.
- Stary co się stało? – spytał Black Star wpadając do domu Soula.
Było tu tak strasznie pusto bez niej. A on stał już kilka minut w tym samym miejscu i w tej samej pozie. Nic go nie ruszało. Nie wierzył, że to się stało. Jednak jej słowa pobrzmiewały w jego umyśle.
„Tam, gdzie nie ma ciebie.”
Zignorował przyjaciela i Tsubaki. Szybkimi krokami wszedł do swojego pokoju i z furią zatrzasnął drzwi. Rzucił się na łóżko, wtulając twarz w poduszkę. Zaczął płakać. Do tego usłyszał w głowie znienawidzony głos chochlika.
„Jesteś skończonym idiotą Evans. I do tego ślepym idiotą. Ona zaryzykowałaby dla ciebie wszystko. Nie zostawiła by cię.”
Mimo to Soul był zbyt zraniony i zszokowany, by przyznać demonowi rację. A chochlik zniknął, nic już do niego nie mówiąc.

2 komentarze:

  1. Szkoda mi Soula :< Idę czytać następny rozdział :D Bardzo to wciągające.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak samo ! Swietnie ci to wyszlo

    OdpowiedzUsuń