I jak? xD
To Soul obudził się jako pierwszy. W pierwszym momencie
pomyślał, że to wszystko było tylko kolejnym snem, dającym mu bezpodstawną
nadzieję. A tak na prawdę Maka nie wróciła i on znów będzie sam. Ale potem
poczuł szczupłą dziewczynę, która spała słodko, przytulona do niego. Evans
uśmiechnął się i lekko ją objął. Dodatkowo zaczął delikatnie gładzić ją
opuszkami palców po ramieniu. Soul spalił raka, gdy przypomniał sobie, co
zrobił w nocy. Pocałował ją. Po raz pierwszy w życiu, pocałował ją. Z jednej
strony chciał to zrobić od bardzo dawna, ale zawsze bał się jej reakcji. Bał
się tylko jej odrzucenia. Ale z drugiej strony, przecież tyle jej nie było!
Mógł się za nią stęsknić, nieprawdaż? Przecież ją kochał. Ale bał się też, że
przekroczył linię. Że skrzywdzi ją przez czarną krew płynącą w jego żyłach. Ale
teraz klamka zapadła. Nie mógł już się wycofać. Nawet nie chciał. Maka obudziła
się i spojrzała na niego swoimi pięknymi, zielonymi oczami, co tylko
utwierdziło Evansa w jego rozmyślaniach. Chciał się tak budzić codziennie. Maka
uśmiechnęła się smutno. Oparła podbródek o jego klatkę i wbiła wzrok w ścianę.
- Dzisiaj
muszę iść do Shinigamiego – samy. To niemożliwe, by nie wykrył mnie w niedługim
czasie. A przecież jeszcze jest Eruka.
Evans poczochrał jej włosy i spojrzał na nią ciepło.
Albarn zdziwiła się. Jak bardzo chłopak mógł zmienić się przez ten czas? Zaczął
bardziej otwarcie okazywać uczucia. Przynajmniej jej. A może po prostu przestał
się czegoś bać? Maka tego nie wiedziała. I nie była pewna, czy kiedykolwiek się
dowie. Ale byłą szczęśliwa. Cieszyła się z takiego obrotu spraw.
- Przyjmą cię.
Ba, oni nawet cię nie wyrzucili z tej szkoły – stwierdził pewnym głosem. – A jak
nie to po prostu zaczniemy gdzieś indziej. Mówiłem ci to już wczoraj.
- Dziękuję Soul – powiedziała z uśmiechem.
Albarn usiadła na łóżku, a kołdra zsunęła się z jej
ramion, po raz pierwszy odkrywając tatuaże. Evans zobaczył, że ma koszulkę na
ramiączka i tatuaż. Spojrzał na nią zdziwiony, a palcem podążył po
skomplikowanym wzorze.
- Co to? – spytał zaciekawiony.
- Skrzydła – odparła cicho.
Potem rozmawiali jeszcze chwilę. Soul chciał wiedzieć o nowych
umiejętnościach Maki. O wszystkich. Nagle dziewczyna spytała.
- Ufasz mi Soul?
Evans spojrzał na nią zdziwiony. Czy jej ufał? Nie
wahałby się, gdyby miał zostawić swoje życie w jej rękach. Żeby jej nie peszyć,
tylko skinął głową. Maka wstała i wyszła z pokoju. Ubrania miała pogniecione, a
włosy w lekkim nieładzie. Ale Soul i tak szeroko uśmiechnął się na widok jego
opaski na jej szyi. Dziewczyna wróciła szybko i położyła swoją czarną, podróżną
torbę na łóżku. Wyjęła z niej butelkę wody i sztylet. Soul nie przestraszył
się. O ile jej pytanie było co najmniej dziwne, o tyle białowłosy wiedział, że
Maka go nie skrzywdzi. Albarn delikatnie chwyciła jego dłoń. Obróciła ją
wnętrzem do góry. Wolną dłonią odkręciła butelkę i zamoczyła palec w wodzie.
Narysowała na sztylecie tylko sobie znane symbole, a woda zamieniła swój kolor
na czarny. Maka najdelikatniej jak mogła, płytko nacięła nadgarstek Soula.
Przytrzymała ostrze i narysowała kolejne znaki wokół dłoni chłopaka tak, by
układały się w bransoletę. Wymówiła po cichu zaklęcie, a runy zajaśniały
srebrzystym blaskiem. Dziewczyna zabrała sztylet i spojrzała na niego
przepraszająco.
- Teraz trochę zaboli.
~ Tak przynajmniej pisało w książce ~ pomyślała Albarn.
Wiedziała też jeszcze jedno. Użyła magii z najwyżej półki.
Stein i Shinigami – sama nie mogli tego nie zauważyć. Evans natomiast tylko
skinął głową. Zastanawiał się, po co robią to wszystko, ale nie pytał. W końcu
jej ufał. Zamiast tego, przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Albarn
zaczęła delikatnie gładzić go po włosach. Już wkrótce Soul poczuł ból, o którym
mówiła Maka. Wydawało mu się, że cała krew znajdująca się w jego żyłach płonie.
Nie chciał jej martwić, więc wciąż się uśmiechał. Mistrzyni Kosy przygryzła
lekko wargę. Widziała ból w jego oczach. Znała go zdecydowanie zbyt dobrze. A
potem nagle wszystko się skończyło. Ból zniknął, a niewielkie nacięcie
wypełniła kropla krwi. czerwonej krwi. Evans spojrzał na nią z niedowierzaniem.
Maka właśnie zdjęła z niego klątwę rzuconą przez Medusę. Dziewczyna uśmiechnęła
się i poszła do łazienki po plaster. Delikatnie zakleiła drobną rankę. Potem z
uśmiechem wpadła w swoją starą rutynę. Z torby wyjęła czyste rzeczy i poszła do
łazienki się przygotować. Wykonała poranną toaletę i założyła świeże ubrania.
Czerwono- czarną spódniczkę do kolan, białą koszulkę na ramiączka i wysokie do
kolan trampki. Włosy rozczesała, ale zostawiła rozpuszczone. Opaska Soula jak
zwykle wylądowała na jej szyi. Dziewczyna zwarta i gotowa wyszła z łazienki. Natychmiast
dobiegł ją nieprzyjemny zapach, jakby coś się paliło. Zaniepokojona Mistrzyni
skierowała się do kuchni. Oparła się barkiem o framugę i zaśmiała szczerze.
Przyczyną całego zamieszania był Soul, który w kuchni próbował zrobić naleśniki
na śniadanie. Skończyło się na tym, że trzymał w dłoni patelnię ze zwęglonymi
szczątkami, z których wciąż unosił się dym. Maka z uśmiechem podeszła mu pomóc.
Albarn nie spodziewała się takiej reakcji. Soul przyjął ją
jakby wróciła z obozu dla kujonów, a nie ze szkolenia na wiedźmę. Zignorował
ten fakt. Nadal była jego Maką. Kujonem. Gadułą. Kimś, na kim zawsze mógł
polegać. Albarn cieszyła się z tego powodu. Kochała go i była szczęśliwa, że
wszystko tak się potoczyło.
Soul uśmiechnął się. Tęsknił za nią. A teraz dzięki niej,
nie musiał martwić się czarną krwią. Kochał ją i jeśli odważy się jej to
powiedzieć, nic nie stanie mu na drodze.
Oboje uśmiechali się szeroko, gdy Maka w kilka minut
zrobiła pyszne śniadanie. Ale Soul jej nie darował. Gdy ona krzątała się przy
kuchni, on stał obok niej, lekko ograniczając zasięg jej ruchów. Zjedli w miłej
atmosferze, która prysnęła, gdy mieli wyjść z domu. Soul złapał ją za rękę i
delikatnie ścisnął. Był z nią. Wspierał ją. Nie musiała o nic się martwić.
- Pójdziemy przez las, na około, dobrze? – zaproponował.
Maka zgodziła się
natychmiast. Dzięki temu zyskiwała kilkanaście minut na rozmyślania nad
argumentami.
Stein siedział na swoim ulubionym krześle w gabinecie
dyrektora. Shinigami – sama wyglądał na zdenerwowanego i smutnego.
- Poczułeś to, prawda? – spytał
Psychopatyczny doktorek poprawił okulary i śrubę w
głowie, po czym skinął głową.
- Nie mam wątpliwości. To Maka.
- Ale czy
możemy ją zostawić w Shibusen? Przecież
szkoła z założenia miała
odnajdywać i zabijać wiedźmy – Ponury Żniwiarz miał ciężki orzech do
zgryzienia.
Ale o dziwo Franken bronił dziewczynki.
- Jest
najlepszą uczennicą. To, że jest wiedźmą, nie ma na to żadnego wpływu. Moim
zdaniem nie powinieneś nic robić.
- Na razie….
Na razie Maka Albarn zostaje usunięta ze szkoły – Shinigami podjął jedną z
najcięższych decyzji w swoim życiu. – Zobaczymy, czy ten czas ją zmienił. Czy
jako wiedźma pozostała taka sama, czy się zmieniła? Jeśli pozostała taka sama,
przyjmę ją z powrotem.
Stein zapalił papierosa. Taki układ odpowiadał im obu.
Był najbezpieczniejszy. Franken wziął zamach i odbił się stopami o ziemi. Wyjechał
fotelem z gabinetu dyrektora. W Shibusen nigdy nie było nudno.
OOOOOOOO!!!
OdpowiedzUsuńStein się nie wywalił!Jestem w szoku.
A tak na serio ciekawie się wszystko toczy.Już nie moge się doczekać Twojego rozwiązania tej trudnej sytuacji.
Będzie bardzo ciekawe xD (Mam nadzieję xD)
UsuńStein raz w życiu był poważny i uniknął wywrotki xD
RAZ xD
Zapamiętajmy tę wiekopomną chwilę i postarajmy się być poważne (po trzech sekundach wybucha śmiechem)
UsuńOczywiście. No i [*] dla wywrotkowej reputacji Steina xD
UsuńStein porażka.Jak Pan mógł się tak malowniczo nie wywrócić.
OdpowiedzUsuńKtoś mu maistrował przy krześle O.O
Podejrzewam Black Stara <3 xD
UsuńA Ty?
Black Star'a i oczywiście Soul'a.Przecież to kozacy.
Usuń<3 hahahaahahha
UsuńNie ma to jak kozacy :)
UsuńChapter 1 powolutku, ale sie tworzy :)
OdpowiedzUsuńTo fajowo!
UsuńSorki, że teraz nie wrzucam nowych rozdziałów z SE, ale próbuję nauczyć się czegoś do egzaminu, więc moja działalność na blogu spadnie do koniecznego minimum ;c
Rozumiem,rozumiem.Nie ma to jak egzaminy :D
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie co śni się Soul'owi. Nie może to być Black Room, bo zjadł tego Małego Diabła.
OdpowiedzUsuńBrak pomysłów.
Może pomiń sen i tylko narysuj śpiącego Soula?
UsuńTak chyba będzie łatwiej xD
Pewnie.Mam nadzieję,że kiedyś to się wyjaśni.Wiesz nie możemy czytelników w wiecznej niepewności XD
OdpowiedzUsuńzobaczymy xDD
UsuńMiszczu zua nie ujawnia planów przed czasem xD
Nie no ciekawie się coraz bardziej robić zaczyna. chcę wiedzieć, co dalej będzie, więc się nie obijaj tylko wrzucaj następne części. Chociaż ten rozdział dopiero teraz komentuje, a przeczytałam już dawno. Tak wiem zUa ja. W końcu jestem szatanem muahaha XD
OdpowiedzUsuńTeż już się nie mogę doczekać :)
UsuńBędzie dziś xD
UsuńNo to supeer *śmiech Undertaker'a*
UsuńJak Undertakera to przyznaj się... grzywka zasłania ci pół twarzy? xDD
UsuńZa mniej więcej godzinę xD
Niestety nie. Ale szaleństwo to mam po nim i Mace i Grell'u
UsuńXD
Pierwsza zasada gotowania w kuchni:
OdpowiedzUsuńMoże robić to każdy, byle nie Soul!
~Wikunia