sobota, 2 listopada 2013

Przepraszam

Zabrałam się w końcu za Kidę + Shizayę. Owacje dla poniższego ścierwa proszę xD

Izaya zaparkował motor na krytym parkingu. Pojechał nawet okrężną drogą, by dłużej pobyć na deszczu. I to nie tylko dlatego, że go kochał. Przez to, co zrobił Shizuo, czuł się… Brudny. I wręcz modlił się do deszczu, by ten zmył z niego to uczucie. Orihara zdecydowanie do niego nie przywykł. Zawsze był ponad to.
Siedział przez chwilę na motorze. Zgasił już silnik, ale nie chciał jeszcze wracać do domu. Nie chciał by bliźniaczki widziały go w takim stanie. Przecież powinien być dla nich wzorem, oparciem. Dlatego nie mógł pokazać się im w chwili słabości. Bo nawet gdyby przybrał maski, one i tak pojęłyby o co chodzi. To jedna z większych zalet jak i wad dopuszczania ludzi tak blisko siebie. W tym momencie była zdecydowanie tym drugim.
Informator zsiadł z motocyklu, ale wciąż nie ruszał do mieszkania. Wziął kilka głębszych wdechów i próbował przekonać się, że przecież nic złego nie zrobił. Że nie ma powodu, by czuć się winnym. Mógłby, gdyby oddał pocałunek Heiwajimie. Ale przecież tego nie zrobił. Odepchnął go. Orihara w nagłym i niepodobnym do niego przypływie furii kopnął swój motocykl.
Maszyna upadła z nieprzyjemnym, głośnym dźwiękiem, dodatkowo niesionym przez echo. Izaya opamiętał się i opuścił nogę. Stopa trochę go bolała, jednak bardziej bolało go serce i świadomość, że nie potrafi utrzymać uczuć na wodzy. Tym razem ucierpiał jego ukochany motocykl, ale co jeśli kiedyś nie opamięta się przy kimś mu bliskim?
- Izaya, jesteś tu?
Orihara odwrócił się nagle. Zaklął cicho, gdy uświadomił sobie, że to Kururi go woła. A jednak zebrał się w sobie i odpowiedział normalnym tonem.
- Jestem. Zaraz wejdę do domu.
- Stało się coś? Słyszałam huk.
W jej głosie wyraźnie słychać było zmartwienie. Nie powinna go czuć. Z jednej strony to miłe, ale z drugiej wzmacniało tylko jego poczucie winy.
- Nic takiego. Motor się przewrócił.
Wydawało mu się, że usłyszał ciche westchnienie. Po chwili siostra stała koło niego. Swoim nawykiem oparła ręce o biodra i spojrzała na niego z udawanym wyrzutem.
- Niby tak kochasz ten swój motor, a jak przyjdzie co do czego, to go niszczysz przy pierwszej lepszej okazji.
Izaya uśmiechnął się niemal szczerze i nieco zakłopotany podrapał palcami po karku. Kururi pomogła mu postawić maszynę. Nie potrzebował jej pomocy i oboje zdawali sobie z tego sprawę. Ale jednak to było ważne. Pokazywało, jak ważni są dla siebie. Nawet jeśli to pomoc tylko przy głupim motorze.
- Wskakuj na barana – powiedział chłopak z uśmiechem.
- Za ciężka jestem – zaprzeczyła Kururi od razu.
Izaya tylko spojrzał na siostrę wymownie. Dziewczyna uśmiechnęła się radośnie i wskoczyła bratu na plecy. Oparła podbródek o jego bark. Razem wsiedli do windy i wjechali na przedostatnie piętro. Ich mieszkanie zajmowało ostatnie dwa piętra, ale Orihara bez problemu załatwił brak możliwości zatrzymywania się windy na ostatnim piętrze. To było ich miejsce, do którego prawie nikt nie miał wstępu.
Orihara zaniósł przysypiającą na jego plecach siostrę do jej pokoju. Mai już spokojnie spała w łóżku obok, gdy kładł Kururi i przykrywał ją pościelą. Pocałował je obie delikatnie w czoła na dobranoc i już stał w drzwiach, gdy zatrzymał go zaspany głos roztropniejszej z sióstr.
- To nie twoja wina Izuś.
Informator uśmiechnął się lekko. Mruknął tylko „śpij już” i opuścił pokój. Zdecydował, że jeszcze raz spróbuje użyć magicznej mocy wody pod prysznicem. Na chwilę przed wejściem do kabiny, w samych bokserkach wyjął jeszcze telefon z kieszeni spodni i napisał sms-a do Kidy.


„Przepraszam”


Shizuo stał pod domem Kidy. Musiał coś zrobić. W końcu był zakochaną bestią z Ikebukruro. I w sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie obiekt jego uczuć. Heiwajima był wściekły. Izaya zranił go dziś bardziej niż zazwyczaj. Bardziej niż podczas wszystkich walk razem wziętych. Zranił go, bo zapomniał o ich obietnicy z liceum. A to najgorsza z możliwych zdrad.
Blondyn podjął decyzję. Zadzwonił pod odpowiedni numer na domofonie i już wkrótce usłyszał zdziwiony głos Kidy.

- Tak?

4 komentarze:

  1. Dżemdobrywieczór, postanowiłam się grzecznie przywitać. Czytam Twoje opowiadania od dość dawna, jeśli to "dość" można nazwać okresem ponad 6 miesięcy :3 Postanowiłam się ujawnić, bo wzięłam sobie za cel komentowanie notek tych, których blogi obserwuję c:
    Piszesz naprawdę w fajnym, lekkim stylu. Przyjemnie się czyta :3 Lubię takie słodkie opowiadanka~!
    Gdzieś czytałam (chyba pod poprzednią notką z tej serii), że nie za bardzo podoba się ten pairing. Hmm... Dla mnie to nawet lepiej, bo ja lubię obydwa~! Tylko, że bardziej Shizayę, ale to chyba w tej chwili nie jest ważne. Będę czytać każde notki, ale nie każde będę komentowała, bo nie oglądałam kilku anime z jakich piszesz ff. Ale wszystkie z drrr będę komentowała, to jest pewne :3 Jakbyś chciała to możesz wpaść na mojego bloga, też piszę Shizayę c:
    Ale teraz jedynie co mi pozostaje to życzyć weny i częstych notek~! Do następnego~! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham cie Kim *-* Ile ja sie naczekalam na dalsza czesc!
    Izaya kochany braciszek <3 Orihara-san jest boski <3 <3 <3 A to jak kopnal motor i jeszcze komentarz Kururi - rozwalilo mnie po prostu xD
    Co do Shizuo... zaczynam sie bac ._. To naprawde jest prawdziwa bestia jesli sie go nie trzyma na smyczy ._. Boje sie o Kide... Ale nie dlatego ze go lubie... Znaczy lubie go i to bardzo ale to je Shizaya. A jesli Shizuo zajebie Kidzie to Izaya bedzie na niego zUy ;-;
    Zycze ci duuuuzo weny i pomyslow! ;**
    P.S. Zapraszam na nowa notke na http://andrzej-kocha-buty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu uważasz ze to ma być niby kiepskie ??? Przecież to jest świetne <3 i jeszcze ta końcówka *.* Ja chcę więcej~!
    Wgl. raczej nie powinnam się odzywać skoro nie komentuję, no ale... obserwuję od jakiegoś czasu więc chyba jednak powinnam....
    Weny~~!

    OdpowiedzUsuń
  4. Urocze to. Wreszcie zacznie zmieniać się to w Shizaye?*_* Izaya uroczy braciszek, dobra zebrałam się, by odezwać się w komentarzu idę czytać dalej. Mehu, mehu C;

    OdpowiedzUsuń