sobota, 20 lipca 2013

Co z twoim sercem?

Dobra... przekonaliście mnie.. Chwilowo. Więc wrzucę coś.
A co do FF. Teraz jest bardziej nastawiony na Kida x Izaya, ale obiecuję, że to przerodzi się w Shizayę :)
Dla wytrwałych.

Jak zwykle Izaya spacerował po dachach budynków. Niewidoczny dla swoich kochanych ludzi, czując się, jak obserwujący ich bóg. Gdyby chciał i miał pistolet, mógłby teraz zabić kogoś z tłumu, a żaden człowiek nie spojrzałby w górę. Nigdy nie patrzą. Są zbyt przyziemni. I głupi. I za to także Izaya ich kochał. Za to, że był lepszy, mądrzejszy, szybszy, sprytniejszy. Ale mimo niezaprzeczalnego ogromu tej miłości, prawda była jedna. Orihara się bał. Bał się, że źle ulokuje uczucia. Że będzie cierpiał, bo ktoś złamie mu serce. Bo cała ta wredność to były maski. Idealne maski, które lubił, ale które na pewno porzuciłby przy ukochanej osobie.
- Czekam na kogoś, kto nie złamie mi serca
Powiedział cicho w stronę ogromnej tarczy księżyca. Nie jakby się tłumaczył. Jakby szukał pocieszenia i kogoś, komu mógłby wszystko powiedzieć. Bo przecież nie obarczy swoimi problemami bliźniaczek. Informator uśmiechnął się smutno i wrócił do swojego apartamentu. Wszystko miało stać się jasne następnego dnia.

Informator, jak zwykle, poszedł do pracy za śniadanie mając tylko paczkę żelków. Jego uzależnienie od słodyczy nie było dla niego niebezpieczne, ale i nie mógł go nazwać zdrowym. A przecież głównymi składnikami jego diety były słodycze i kawa. No cóż… nikt niepowołany nie musiał o tym wiedzieć. Izaya wszedł do biura, usiadł na swoim ulubionym fotelu i włączył komputer. Pracował spokojnie przez kilka godzin, gdy do jego firmy wpadł Masaomi. Chłopak wydawał się załamany. Cóż… w przeszłości polegał na Izayi całkowicie. Słono za to zapłacił i powinien się czegoś nauczyć. Chciał się czegoś nauczyć. Ale nawyki były silniejsze. Blondyn opadł na fotel i ukrył twarz w dłoniach. Izaya uśmiechnął się specyficznie i usiadł naprzeciw niego. Oddzielał ich jedynie niski, szklany stoliczek. Kida, widząc, że są sami, rozpłakał się. Informator tylko czekał. Co mógł zrobić poza tym? Zresztą był cierpliwym człowiekiem. W końcu to usłyszał.
- Saki… ona… umarła. Rozumiesz Izaya? Umarła…
Izaya spojrzał na niego, lekko zdziwiony. Tego jeszcze nie wiedział. Mimo to poczuł cień sympatii do Kidy. Chłopak, tak samo jak on, miał już złamane serce i pewnie będzie bał się ponownego zakochania.
- Kiedy?
- Tydzień temu…
I jemu udało się utrzymać emocje na wodzy przez tydzień? Cień podziwu wkradł się we wzrok informatora.
- Jak to się stało? – Informator wysilił się na cieplejszy ton.
Blondyn spojrzał na niego zdziwiony. Nie takiej reakcji się spodziewał. Raczej szyderstw i wyśmiewania „jego bogini przeszłości” jak to nazwał ją kiedyś Izaya. Odpowiedział zgodnie z prawdą.
- To przez walki kolorowych gangów. Ktoś z niebieskich ją zabił – odparł.
Uspokoił się. Zdecydowanie tak. Czuł jedynie smutek. A jednocześnie radość, że może się komuś wyżalić. Nawet jeśli tym kimś był właśnie Izaya. A może w szczególności jemu?
- Przykro mi Masaomi – odparł Orihara, ponownie zadziwiając blondyna.
„Skoro on miał już złamane serce, to może nie będzie chciał łamać mojego” przeleciało informatorowi przez głowę.  A Kida? Powoli zapomniał o smutku. Nie był blisko z tą dziewczyną. Kiedyś ją kochał. Teraz uświadomił sobie, że jej śmierć była tylko łatwą wymówką do przyjścia tutaj. Do Orihary.
- Mnie też – odparł cicho.
Izaya doznał nagłego olśnienia. Wiedział, że okoliczności nie są zbyt dobre… Ale chciał spróbować.
- Kida… co z twoim sercem? – spytał.
Chłopak spojrzał na niego zdziwiony, ale odpowiedział.
- Roztrzaskane w milion kawałeczków.
- Boisz się ponownego zranienia? – kontynuował Izaya.
Masaomi zaś nie rozumiał, jak ich rozmowa zeszła na te tory.
- Tak – odparł cicho.
Tak cicho, że gdyby Izaya się nie wysilił, nie usłyszałby go. Podjął decyzję. Obszedł stolik i stanął przed Masomim.
- Izaya, co ty planujesz?
Informator wzruszył ramionami i otarł łzy Kidy kciukiem.
- A złamałbyś moje serce? – spytał cicho.
Masaomi spojrzał na niego, zdziwiony jeszcze bardziej. Po czym po chwili pokręcił wolno, przecząco głową.
- A ty moje? – spytał w odpowiedzi.
- Nie wiem – odparł szczerze Orihara. – Ale można zaryzykować.

Brunet delikatnie popchnął blondyna tak, by Kida położył się na kanapie w jego biurze. Informator pochylił się nad nim i złączył ich usta w pocałunku. Delikatnym i spokojnym. Takim, jakiego dwie osoby ze złamanymi sercami potrzebowały.

1 komentarz:

  1. Dzieki tobie zacna osobo zaczelam kochac izaye rownie mocno jak shizuo xD dlaczego? Bo ty tak cudownie go opisujesz *-* zajebjste zajebkste zajebiste jedwabiste zajebiste :3
    Zajebiscie opisujesz i maski izayi i niego bez masek - kocham cie za to xD
    Mam nadzieje ze dosc czesto bedziesz dodawac notki i jestem ci wdzieczna za pozytywne pierdolniecie na punkcie durarara - zajebiscie wychodzi ci pisanie na ten temat ^^
    Pozdrawiam i czekam na weeecej ;**

    OdpowiedzUsuń