środa, 15 maja 2013

Part 7 - W co pogrywasz Izaya?

Zacznę tak:
przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam,

Przepraszam, że notka dopiero teraz. Miałam sporo do roboty i nie starczało mi czasu ;c. Od teraz postaram się dotrzymywać terminów. Jak to szło? Więcej grzechów nie pamiętam, ale za wszystkie serdecznie żałuję i obiecuję poprawę xD

Krótki part z Shizayi... enjoy xD


Minął dokładnie tydzień. Tamtego dnia Shizuo wyszedł. Po prostu. A potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Operacja Kuru udała się.  Nie było najmniejszych niedociągnięć. Dlatego wkrótce wypisali ją ze szpitala. Mogła normalnie chodzić do szkoły, ale na wszelki wypadek Izaya poprosił ją, by jeszcze trochę odpoczęła w domu. A dziś? Orihara przechadzał się po Ikebukuro. Znów miał na twarzy ten uśmieszek. Znów te maski. Znów wszystko było w porządku. I szukał Shizu – chana. Chciał go zirytować. Chciał, żeby było jak zawsze. I wierzył, że mu się uda. W końcu go dostrzegł. Heiwajima siedział sam na ławce. Promienie słońca ogrzewały jego twarz. Ogółem Shizuo wyglądał na spokojnego. Izaya podszedł do ławki i oparł się o nią łokciami. Uśmiechnął się w irytujący sposób.
- Shizu – chan, ty jeszcze żyjesz? A co z moimi kochanymi ludźmi? – spytał z udawaną troską.
Tego dnia akurat nikogo na niego nie nasłał, ale był pewien, że znalazł się idiota, który przegrał zakład i musiał stanąć z bestią do pojedynku. Heiwajima jednak nic nie odpowiedział. Czyżby dziś miał dobry dzień? Tym lepiej dla Izayi. Będzie co niszczyć.
- Shizu – chan, słuchasz mnie w ogóle?
Tym razem Heiwajima otworzył oczy i spojrzał na niego. W złotych tęczówkach malowało się jedynie znużenie i… ból? Ale nie denerwował się. Nie wyglądał jakby zaraz miał czymś w informatora rzucić.
- Dali ci meliski na uspokojenie? – kpił Orihara.
Wolał zirytowanego Shizuo.  Wtedy przynajmniej wiedział, jak wszystko się potoczy. A teraz? Brunet tracił grunt pod nogami. Ciche westchnięcie Shizuo wyrwało go z rozmyślań.
- Niczym mnie nie nafaszerowali. Po prostu nie mam zamiaru z tobą walczyć – odparł, wzruszając ramionami.
Izaya doskonale ukrył swoje zdziwienie. Kilka razy zdarzyło się, że blondyn próbował się przy nim kontrolować. Ale wtedy zawsze pokazywała się ta żyłka na czole i kończyło się gonitwą przez miasto. Ale tym razem Shizuo naprawdę nie zamierzał walczyć.
- Shizu – chan stajesz się nudny.
Orihara nie chciał wypadać ze swojej roli. Może uda mu się jeszcze naprawić to przedstawienie?
- To nie ja staję się nudny Izaya, tylko ty. Zawsze cię nienawidziłem, bo byłeś wredną, nieczułą mendą. Ale okazało się, że jest inaczej. Dlatego nie zamierzam z tobą walczyć.
To nie były wszystkie powody. Dla Shizuo istniał jeszcze jeden. Najważniejszy. To, że kochał Izayę, ale  nie mógł mu tego powiedzieć. Nie potrafił. A nie chciał go stracić. Dlatego Izaya o tym powodzie wiedzieć nie musiał. Shizuo wstał z ławki. Wyglądał jakby miał odejść.
- Co się okazało? – prychnął Orihara. – Jestem sobą. Jestem taki sam jak wcześniej.
- Nieprawda. Sobą byłeś tylko wtedy przy twoich siostrach w szpitalu. A twój cały cyrk z maskami już mnie nudzi.
Patrząc na to z tej strony, to była najdłuższa konwersacja między nimi. Nie wyglądali jak wrogowie. Ot tak, zwykli ludzie.
- Nie powinieneś tego widzieć – syknął Izaya.
Taka była prawda. Gdyby wtedy nie znalazł się w szpitalu, nie zobaczył go pozbawionego masek, wszystko byłoby jak dawniej. Blondyn spojrzał na niego.
- Ale widziałem. I wiesz co? Nie żałuję – widać było, że powoli zaczyna się irytować.
Ale nie irytował się z powodu samej obecności Orihary, tylko dlatego, że brunet nie umiał pokazać swoich prawdziwych uczuć. Że widział tylko te wykreowane maski.
- O, nie żałujesz? – spytał sarkastycznie Izaya.
Mimo swoich masek czuł, że zaraz sam się zirytuje. A przecież miało być jak zawsze. Dlaczego wszystko poszło inaczej?
- Nie – Shizuo wyraźnie podniósł ton głosu. – Bo to był jedyny raz, kiedy zobaczyłem twoje prawdziwe emocje!  Dlaczego nie pokazujesz ich częściej?
Izaya tylko prychnął i wszedł na żwirowaną alejką, odwrócił się do blondyna plecami i odszedł kawałek. A Heiwajima dalej tam stał, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. I wtedy Izaya zdecydował. Działał pod wpływem chwili. Pewnie gdyby dłużej się nad tym zastanowił, to nie zrobiłby tego. Odwrócił się na pięcie i spojrzał prosto w oczy Heiwajimy.
- Nie pokazuję emocji, bo to moja sprawa. Ale wiesz… pokażę ci je po raz ostatni.
Wydawał się taki pewny siebie. Przeciwieństwo całkowicie zszokowanego ex-barmana. Izaya podszedł do niego. Tym razem miał w nosie to, że może go stracić. Że Shizuo nigdy więcej nie będzie chciał go widzieć. Miał w nosie to, że pewnie złamie sobie serce. Podszedł do niego i pociągnął go nieco w dół za koszulę. Mimo wszystko był od niego niższy. Zaskoczony blondyn pozwolił mu na to. I na to, co się stało później też. Orihara go pocałował. Delikatnie i krótko. Prosto w usta. Potem odsunął się. Po raz ostatni spojrzał na jego zaskoczoną twarz i odwrócił się. Zniknął w tłumie swoich kochanych ludzi, kryjąc wszystkie emocje za maskami. Te maski pękły, gdy tylko zamknął za sobą drzwi do domu i dotknął ich plecami, siadając na podłodze. Wtedy objął kolana rękoma. Uśmiechnął się smutno. Nie płakał. Rzadko mu się to zdarzało. Po prostu był cholernie smutny, bo wiedział, że go stracił. Wolał mieć go za wroga niż oddalić się od niego. Ale czy po czymś takim nadal będą wrogami? Pewnie Shizuo po prostu zacznie go omijać. Tymczasem blondyn dalej stał w tym samym miejscu. Nieświadomie dotknął ust palcami. Zastanawiał się, w co pogrywa Izaya. A może to nie była gra? Może to naprawdę są jego uczucia? Heiwajima nie wiedział, co robić. Jeśli Izaya odwzajemniał jego uczucie… to ich przyszłość wyglądałaby zupełnie inaczej.

2 komentarze:

  1. Yeey ja chcę dalszą część. Bo zaczyna się, w końcu coś ciekawego znowu dziać:3 Notka świetna. Jak powyżej już oznajmiłam, czekam na więcej z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Więcej~! :F ... To jest takie kawaii...

    OdpowiedzUsuń