Gajeel nie słuchał tego, co dziewczyna czytała. Po prostu
chciał posłuchać jej głosu. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął. On nie, ale Levy
tak. Niebieskowłosa z uśmiechem poszła do swojej sypialni. Wiedziała, że nie da
rady sama przeciągnąć go gdziekolwiek, a poza tym, Smoczy Zabójca miał dość
lekki sen. Zamiast daremnych prób poszła więc po koc. Okryła go nim delikatnie
i dość szczelnie. Potem wróciła na fotel i dalej czytała po cichu. Znalazła
sposób. Przynajmniej w książce pisali, że to dobry sposób. Trzeba wywołać w
kimś wstrząs. Na przykład poprzez mocne uderzenie w głowę. A ona po pierwsze,
nie zamierzała robić mu krzywdy, a po
drugie i tak byłaby na to za słaba. Wieczorem, gdy była już zmęczona,
stwierdziła, że zrobi sobie chwilkę przerwy. Momencik dosłownie. Oparła otwartą
książkę o kolana i nie zdjąwszy okularów, zamknęła oczy. Zasnęła niemal od
razu. Nie śniło jej się nic szczególnego. Dopiero rano, obudziły ją pierwsze
promienie słońca. Miała sobie za złe, że zasnęła, ale z drugiej strony, przecież
miała czas. Nie musiała się spieszyć. Najciszej jak mogła wstała i poszła do
kuchni. Zrobiła kilka kanapek i gorące kakao na śniadanie. Zostawiła wszystko
na blacie i poszła obudzić Gajeela. Delikatnie dotknęła jego ramienia i
potrząsnęła. Czarnowłosy bardziej odruchowo, niż chcący mocno złapał jej
nadgarstek. Zazwyczaj nikt go nie dotykał. A on był jeszcze na wpół zaspany. Dziewczyna
syknęła cicho z bólu, gdy jego palce boleśnie zacisnęły się na jej ręce.
Dopiero to obudziło Redfoxa. Smoczy Zabójca natychmiast otworzył oczy i
poluźnił uścisk. Mimo bólu Levy uśmiechnęła się do niego. Wiedziała, że jest
słaba. I wiedziała, jak to będzie wyglądać. Dlatego schowała ręce, splatając je
ze sobą na plecach.
- Dzień Dobry Gajeel .Śniadanie już czeka – powiedziała
ciepło.
Chłopak skinął głową na przywitanie. Zdziwił się. Obudził
się przykryty kocem. A przecież zasnął bez niego. Czy to sprawka Levy?
Czarnowłosy uznał, że na pewno. Ale w duchu dziękował jej. Przynajmniej nie
zmarzł. Nie zamierzał się jednak głośno do tego przyznawać. Ruszył za nią do
kuchni i usiadł przy blacie. Życzyli sobie smacznego i zabrali się za posiłek.
- Dowiedziałaś się czegoś ciekawego z tej książki? –
spytał niby od niechcenia.
Nie mógł pokazać, jak bardzo zależy mu na odzyskaniu
pamięci. Teraz amnezja była jego słabością. A on nie powinien mieć żadnych
słabości. Levy odpowiedziała po dłużej chwili.
- W sumie, polecają tam jeden sposób. Ale nie wypróbujemy
go – ostrzegła od razu.
Czarnowłosy oburzył się.
- Czemu nie?
- Nie uda nam się – odpowiedziała.
Wiedziała co mówi. Nie udało by im się.
- Może najpierw spróbujmy? – Gajeel zaczynał się
irytować.
Levy wyczuła tę namiastkę irytacji w jego głosie.
- Mam ci przywalić patelnią w ten pusty łeb? – spytała
również lekko zirytowana.
Kto jak kto, ale Gajeel zawsze potrafił wyprowadzić ją z
równowagi. Redfox zamilkł zaskoczony. Po pierwsze nie sądził, że dziewczyna mu
się postawi. Nikt tego nie robił. Wszyscy za bardzo się go bali. A po drugie,
zastanawiał się nad jej słowami.
- To znaczy? – próbował ją wypytać.
Levy uśmiechnęła się i całkowicie uspokoiła.
-
Potrzebujesz jakiegoś silnego bodźca. Najlepiej fizycznego takiego jak
uderzenie w głowę. Ale znajdę inny sposób. Nie martw się.
McGarden powiedziała to tak, jakby sama chciała w to
uwierzyć. Wstała i z uśmiechem oznajmiła.
- Wychodzę
do biblioteki. Może znajdę jakieś nowe tomy? Zostaniesz w domu? Nie wiem jak
zareagujesz na innych ludzi, a jesteś zbyt silny, bym mogła cię w razie co
powstrzymać.
Gajeel skinął głową. Nie rozumiał jej logiki, ale nie
chciał się kłócić. Poza tym, zamierzał wypróbować ten cały bodziec fizyczny,
czy jak to ona to nazwała.
Levy wyszła do
biblioteki. Z uśmiechem przemierzała ulice witając wszystkich znajomych. Gdy
znalazła się w miejscu docelowym, skierowała się od razu na wybrany dział i
zaczęła poszukiwania. Wiedziała, że musi znaleźć inny sposób. I wiedziała, że
jej się to uda.
Gajeel spojrzał przez okno. Patrzył przez chwilę za
niebieskowłosą. Polubił jej towarzystwo i jakoś teraz było mu dziwnie bez niej.
Może dlatego, że była jedyną miłą dla niego osobą? Smoczy Zabójca tego nie
wiedział. Chciał jednak odzyskać pamięć i właśnie rozważał to, co powiedziała
Levy. Wziął do ręki jedną z patelni i westchnąwszy ciężko przywalił nią sobie w
głowę, najmocniej jak potrafił. Poczuł, że upada. Musiał uderzyć się naprawdę
mocno. Ostatnim co zobaczył, była zbliżająca się podłoga. A potem ciemność.
"A, gdy upadniesz, ja bede przy tobie"
OdpowiedzUsuń-Podloga