Zupełnie bez anime. Tak po prostu mnie naszło xD
Nie będzie żadnych paringów.
Po prostu... historia pewnego Anioła :3
Enjoy i komentujcie xD
Anioł jak zwykle obudziła się pięć minut przed budzikiem.
W nocy znów siedziała do późna. Jak zwykle się uczyła. Ale lubiła to i znała
swoje możliwości. Wiedziała doskonale ile snu potrzebuje, by móc normalnie funkcjonować.
Miała jeszcze trochę czasu, więc leżała na łóżku i patrzyła z uśmiechem na biały
sufit. Niektórzy zarzucali jej, że jest zbyt radosna. Że to irytuje. Ale nikt
jej nie rozumiał. Nikt nie wiedział, że gdyby zaczęła przejmować się swoimi
problemami, już dawno wylądowałaby w psychiatryku za próbę samobójczą lub ze
sztychami na nadgarstkach. Dlatego Anioł wolała być radosna. W ten sposób
potrafiła zmierzyć się z każdym problemem. I dlatego też potrafiła pomóc innym.
A to powinny robić Anioły, prawda? Ale nikt nie wiedział, kim ona jest. Choć
wszyscy ją znali, nikt o niej niczego nie wiedział. Była otwarta i
przyjacielska, ale nie dopuszczała ludzi do swojej przeszłości. Czasami
żałowała, że jest inna. W dniu, w którym zginęli jej rodzice, otrzymała
skrzydła. Sama nie wiedziała, czy był to dar, czy przekleństwo. Jak zginęli jej rodzice? To był zwykły dzień.
Miała wtedy pięć lat. Siedziała na tylnym siedzeniu auta i patrzyła za okno,
lekko uśmiechnięta. Z przodu siedzieli jej rodzice. Rozmawiali ze sobą, a w
radiu leciała ulubiona piosenka mamy. Wracali właśnie z wycieczki. Aż na drogę
wjechał pijany kierowca. Był okropny wypadek. Rodzice zginęli na miejscu. Anioł
też miała niewielkie szanse na przeżycie. Aż zobaczyła Jego. Ukazał się jej, na
granicy życia i śmierci. I uratował jej życie. Dał jej skrzydła i wieczne
życie. Teraz Anioł wyglądała na piętnaście lat, choć urodziła się w zeszłym stuleciu.
Chciała zostać jako nastolatka. To było najciekawsze. Budzik w końcu zadzwonił.
Ustawiła sobie jedną ze swoich ulubionych piosenek – Five Finger Death Punch „Remember
Everything”. Wsłuchała się chwilę w muzykę nim ją wyłączyła. Wstała z łóżka i
zabrała się za poranne czynności. Spakowała potrzebne rzeczy do torby, wzięła
poranną toaletę i zrobiła sobie śniadanie na szybko. Podeszła do szafy i wyjęła
z niej czyste ubrania. Przez chwilę spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Była
niska, ale w miarę szczupła. Długie, brązowe włosy były teraz w zupełnym
nieładzie, a orzechowe oczy śledziły wszystko. Spojrzała też na swoje skrzydła.
Już wiele razy zastanawiała się, jak to jest, że ludzie ich nie widzą. Powinni
żałować, bo były przepiękne. Były niewielkie, a każde pióro wykonane było ze
szkła. Na każdym z piór pod koniec dnia odbijała się jedna ważna sytuacja z
owego dnia. Nieważne czy pozytywna, czy negatywna. Widać było tę scenę jakby
nagraną przez ukrytą kamerę. Anioł szybko przebrała się z piżamy w osiołki w
nowe rzeczy do szkoły. Na szczęście było już lato, więc mogła iść w samej białej
bokserce i krótkich, dżinsowych spodenkach. Do kompletu założyła kilka
typowych dla niej dodatków, a w tym cienkie, błękitne rękawiczki bez palców,
kilka srebrnych łańcuszków przypiętych do szlufek oraz wysokie do kolan czarno –
białe trampki z niebieskimi sznurówkami. Upięła włosy w kok i zarzuciwszy torbę
na ramię, wyszła z domu. Klucze schowała do kieszeni i założyła słuchawki, z
których płynęła jej ulubiona muzyka. Szła spokojnie, aż zauważyła bójkę
niedaleko przejścia dla pieszych. Zdjęła słuchawki i podeszła do bijących się
chłopców. Widać było, że jeden z nich ma nad drugim przewagę. Zresztą… dookoła
nich stał tłumek gimnazjalistów, którzy kibicowali silniejszemu. Anioł
niezauważona podeszła. I gdy tamten chłopak miał uderzyć słabszego, chwyciła
jego dłoń i zamknęła ją w stalowym uścisku. Dopiero wtedy wszyscy na nią
spojrzeli. Tłumek otoczył ją. Nie była to dla niej korzystna propozycja, ale
przynajmniej dali spokój tamtemu.
- Dziewczyny nie powinny wtrącać się w męskie sprawy –
powiedział jeden z nich.
Anioł wzruszyła lekko ramionami, kładąc torbę na ziemi.
Nadal nie puszczała nadgarstka tego chłopaka.
- Ci którzy uważają się za mężczyzn nie powinni bić
słabszych – odparła zgodnie z prawdą.
Anioł zirytowała grupkę. Wystarczyło jedno proste zdanie.
I zaatakowali ją. Ona jednakże idealnie parowała ich ciosy i wyprowadzała
własne, niesamowicie precyzyjne. Nie zrobiła napastnikom zbyt dużej krzywdy. Tylko
kilka siniaków i otarć. Ale to wystarczyło, by grupka uciekła wyzywając ją od
potworów.
- I że niby ja jestem potworem – mruknęła sama do siebie.
Zarzuciła torbę na ramię i podeszła do chłopaka. Nieźle
go załatwili. Miał podbite oko i skopany brzuch. Nie mógł nawet sam stać na
nogach. Anioł uśmiechnęła się do niego ciepło. Rozpoznała w nim swojego kolegę
z równoległej klasy. Najdelikatniej jak mogła przerzuciła sobie jego rękę przez
szyję i pomogła mu wstać. Nie miała mocy, by go uzdrowić. Dlatego musiała zdać
się na szkolną pielęgniarkę. Rozmawiając z nim doszła do szkoły. Była nieco
spóźniona, ale to się nie liczyło. Wspomnienie zapisało się na jednym z jej
piór. Gdy weszła do klasy, wszyscy spojrzeli na nią dziwnym wzrokiem.
Przeprosiła za spóźnienie i usiadła w ławce. Na przerwie oczywiście jej
dokuczali. Jak zawsze zresztą. Była zbyt spokojna i zbyt dorosła, by się tym
przejmować. Ale tym razem przegięli. Kiedy wychodziła na przerwę, całkowicie
ich ignorując, czyjeś drugie śniadanie, wylądowało na jej głowie. Wszystkie te zdarzenia
zapisywały się na jej piórach. Zważyła pudełko w dłoni i wzięła zamach.
Pojemnik z nieprzyjemnym dźwiękiem wylądował na twarzy właściciela. Anioł
wyszła na dach by pobyć sama. Uciekła z następnej lekcji. Ile razy można uczyć
się o tym samym? To już było nudne. Zamiast tego przyglądała się grupie
ćwiczących chłopców z innej klasy. Zawsze była sama. Samotność to jej drugie
imię. Ale to, że przywykła, nie znaczy, że to lubiła. Ale tak było lepiej. Tak
mogła pomóc większej liczbie ludzi. Zaczęła wygrzebywać fragmenty czyjegoś
śniadania ze swoich włosów.
Piękne, niby takie oczywiste, a jednak. No cóż można powiedzieć? Super piszesz i błagam rozwiń to chociaż o jeden rozdział i w takim samym sposobem, proszę.
OdpowiedzUsuń