piątek, 1 marca 2013

Vocaloidy (Miku x Kaito - Part 1)




Miku pełna złych przeczuć skierowała się w stronę gabinetu dyrektora. Kiedy stanęła tuż przed drzwiami, wzięła głębszy oddech, uśmiechnęła się i kulturalnie zapukawszy, weszła do pokoju. Wewnątrz była cała podenerwowana. Widziała dzisiejszą bójkę. Kolejną w tym tygodniu, o semestrze już nie wspominając. Dyrektor zazwyczaj przymykał na nie oko, bo wiedział, jak dobrą uczennicą jest. W pomieszczeniu dziewczyna dostrzegła to, czego się spodziewała. Kaito siedział spokojnie i patrzył za okno, jakby nic go nie obchodziło, choć gdy tylko weszła do pomieszczenia, uśmiechnął się do niej lekko. Miał lekko podbite oko, rozciętą wargę i kilka siniaków, ale to i tak mniej niż zazwyczaj. Miku westchnęła w duchu i z uśmiechem usiadła na wolnym miejscu. Gdyby nie ona, chłopak dawno zostałby wyrzucony ze szkoły. Miała nadzieję, że tym razem też im się upiecze. Słowa dyrektora jednak zaprzepaściły ową nadzieję.
- Miku… dobrze wiesz, że przed tą lekcją wydarzyło się coś, co wydarzyć się nie powinno – zaczął mężczyzna.
Doskonale wiedział, że próby rozmowy z Kaito są bezowocne. Podczas pierwszych pogadanek po jego bójkach próbował trafić bezpośrednio do niego, ale z czasem nauczył się, że to potrafi tylko Miku. Dlatego to ona służyła jako łączniczka między nimi. Zresztą… gdyby nie bójka przed pierwszą lekcją, dyrektor nie zabrałby od razu chłopaka do gabinetu, a jej w połowie lekcji.
- To już jego kolejna bójka w tym tygodniu. Nauczyciele nie pozwalają mi już patrzeć na to z przymrużeniem oka. Bardzo mi przykro, ale Kaito jednogłośną decyzją rady pedagogicznej zostaje dyscyplinarnie zwolniony ze szkoły.
Miku zaniemówiła na chwilę. Znowu go wywalili. Znowu czeka ich przeprowadzka i szukanie nowej szkoły. Mimo to spróbowała przekonać dyrektora.
- Wiem, że obiecywałam to już wiele razy, ale porozmawiam z nim. Przestanie się bić z innymi. Zresztą robi to już znacznie rzadziej i nigdy nie bez powodu.
Kaito patrzył na nią z lekkim uśmiechem. Hatsune tyle razy wybroniła go z bójek. Wiedział, że kiedyś ta passa się skończy. Mimo to czuł się szczęśliwy, gdy widział przyjaciółkę pomagającą mu. Zdawał sobie sprawę, iż dziewczyna na pewno zapyta go, o co poszło tym razem. Mimo iż przyszli do szkoły razem i praktycznie nie odstępowali się na krok, ona nie dostrzegła o co poszło. No tak… zapomniał picia do szkoły, a ona poszła im je kupić. I tak krótka chwila wystarczyła. A do tego złapał go sam dyrektor, który w tej chwili pozostawał nieugięty.
- Przykro mi Miku. Nie zmienię tej decyzji. Chcesz bym zwolnił cię z reszty lekcji dzisiaj?
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno.
- Byłabym wdzięczna.
Mężczyzna pożegnał ich. Spokojnym krokiem i w milczeniu opuścili teren szkoły. Czuli na sobie ciekawskie lub nienawistne spojrzenia kolegów i koleżanek uczestniczących teraz w lekcjach. Gdy tylko znaleźli się na ulicy Miku zamachnęła się i lekko walnęła przyjaciela w głowę. Mimo iż nie był to mocny cios, a raczej symboliczny, chłopak z nawyku potarł tamto miejsce.
- Za co? – spytał z uśmiechem.
- Za to, że cię wylali – odparła poważnie.
- Nie martw się! W następnej szkole się postaram. Szkoda tylko, że będziemy w różnych szkołach. Bo tym razem nie pozwolę ci się wypisać. Zawsze to robisz ze względu na mnie. Ale to jest ostatnia klasa. Będziesz teraz mieć  ważne egzaminy.
- Zawsze tak mówisz – odparła, lekko się uśmiechając.
Po chwili milczenia spytała jeszcze.
- O co poszło?
Miku wiedziała, że to musiało być coś ważnego. Choć Kaito często się bił, zawsze miał dobry powód. Nie był zwykłym chuliganem. Teraz jednak przeczesał lekko nerwowo włosy.
- Jacyś drugoklasiści znęcali się nad bezpańskim kotem. No to podszedłem i zacząłem z nimi spokojnie rozmawiać. Aż w końcu wywiązała się z tego bójka.
Miku westchnęła lekko. Podejrzewała, że znowu będzie o coś podobnego. Dotarli do domu najszybciej jak mogli. Bądź co bądź, była zima. A oni nie byli ubrani odpowiednio. Szkolne mundurki pozostawiały wiele do życzenia, jeśli chodzi o tę porę roku. Dotarli do ich mieszkania lekko zziajani. Jak zwykle Miku poszła do swojego pokoju przebrać się w dżinsy i luźną koszulkę z krótkim rękawem, a Kaito odniósł szkolą torbę do swojego. Natknęli się na siebie na korytarzu. Miku zrobiła sobie na szybko koka, by włosy nie przeszkadzały jej zbytnio i usiadła na kanapie.
- To mamy cały dzień wolny. Co robimy?
- Mogłaś zostać w szkole – wytknął  jej na początek.
- Rzeczywiście. Mogłam. Ale wtedy ty nudziłbyś się tu sam przez najbliższe pięć godzin – odparła.
Wiedziała, że tym argumentem wygra. Chłopak przyznał jej rację i zaczął zastanawiać się nad tym co mogą zrobić. Po chwili wpadł na iście genialny pomysł.
- Chodźmy do kina, żeby uczcić moje wyrzucenie z kolejnej szkoły!
Miku spojrzała na niego ciężko, ale uśmiechnęła się. Zgodziła się. Chłopak szybko przebrał się z mundurka w jakieś normalne ciuchy. Ubrali się ciepło i wyszli z domu. Przez całą drogę kłócili się na co pójdą. Ostatecznie wybrali jeden z ulubionych horrorów Kaito, na którym byli już z dwa razy. Kupili colę i popcorn i weszli do odpowiedniej sali. Ze względu na godzinę, byli w niej sami. Miku już przestała się bać. Znała ten film na pamięć i wiedziała, kiedy wystarczy zamknąć oczy, by nie ujrzeć kolejnego rozlewu krwi. Z kina wyszli w świetnych humorach, co zaowocowało bitwą na śnieżki. Luźno upięte włosy Miku nie wytrzymały nadmiaru ruchu i rozsypały się kaskadą na jej plecach. Dziewczyna sama nie wiedziała kiedy, a już znalazła się  w śniegu. Przegrała, jak zawsze. Kaito podszedł do niej z uśmiechem i pochyliwszy się nad nią, wyciągnął rękę, by pomóc jej wstać. Hatsune udawała, że nie zauważa tego gestu i zaczęła robić aniołka na śniegu. Przyjaciel spojrzał na nią z rozbawieniem. Po chwili zupełnie stracił czujność. A tego właśnie wyczekiwała Miku. Chwyciła go mocno za rękę i podcięła nogi. Kaito wylądował obok niej na śniegu, wzbijając tym samym masę białego puchu w powietrze. Leżeli tak śmiejąc się przez dłuższą chwilę. Dopiero po jakimś czasie chłopak stwierdził.
- Chodźmy już do domu, bo się za chwilę przeziębisz.
- Ej a ty to co? Chorowanie cię nie dotyczy? – droczyła się z nim.
- Nie – odparł z uśmiechem.
Wstał i podał ponownie rękę Miku. Tym razem dziewczyna po prostu podniosła się. Kaito wziął ją na plecy i skierował się w stronę ich domu. Choć większości wydawało się to dziwne, mieszkali razem. Nie byli ani parą, ani rodzeństwem. Po prostu, bardzo zżytymi przyjaciółmi, którzy znają się od kołyski i nie opuszczają nigdy. I to było dla nich ważniejsze niż opinia innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz