I end GaLe ;c
Tylko cztery posty ;_;
Istnieją legendy, a może raczej pogłoski, w które
zakochani chcą wierzyć. Mówią one, iż jeśli jednemu z zakochanych stanie się
krzywda, drugie to poczuje. Ale to tylko kłamstwo. Tak mówią nastolatki
pragnące wiecznej i jedynej miłości. Levy siedziała w bibliotece do południa.
Zupełnie straciła poczucie czasu. Dopiero przemiła bibliotekarka zwróciła jej
uwagę na godzinę. McGarden musiała to przyznać sama przed sobą. Nie znalazła
niczego. Bynajmniej niczego pomocnego. Odstawiła tomy na półki i wypożyczyła kilka
powieści przygodowych do domu. Uśmiechnięta wróciła do mieszkania.
- Wróciłam! – krzyknęła od progu.
Gdy nie usłyszała odpowiedzi, zmartwiła się. Przemknęła
przez salon, sypialnię. Dopiero, gdy dotarła do kuchni, książki wypadły jej z
ręki i głucho uderzyły o podłogę. Gajeel leżał nieprzytomny na podłodze. Levy
uspokoiła się. Wprawdzie nie wiedziała co robić, bo o tym też nie przeczytała,
a nie chciała wzywać Wendy. Skierowała się do łazienki i chwyciła jeden z
białych ręczników. Zmoczyła go w zimnej wodzie. Z takim okładem wróciła do
Redfoxa. Uklęknęła przy nim i położyła sobie jego głowę na kolanach. Była
delikatna i słaba. Wiedziała to. Wszyscy to wiedzieli. Ale dla czarnowłosego
starała się być nad wyraz łagodna. Przyłożyła prowizoryczny okład do jego
głowy. Widać było krew. Levy domyśliła się, że chłopak uderzył się w głowę, by
przywrócić sobie pamięć. Przy okazji nabił sobie niezłego guza i rozciął skórę.
- Idiota – mruknęła.
Sama jednak zdawała sobie sprawę, że nie powiedziała tego
jako zniewagi. Zabrzmiała raczej ciepło i czule. Delikatnie i niemal
machinalnie zaczęła gładzić jego czarne włosy. Trwali tak do wieczora. Dopiero
wtedy Redfox odzyskał przytomność. Czarnowłosy z zaskoczeniem stwierdził, że ma
na czole coś zimnego. No i że ktoś go delikatnie głaszcze. I był pewien, że
wszędzie poznałby tę drobną dłoń. O dziwo, było mu przyjemnie. Dlatego dopiero
po chwili otworzył oczy. Uśmiechnął się lekko.
- Levy? – spytał.
Dziewczyna spojrzała na niego, jakby próbowała odczytać
jego emocje z jego twarzy. Potem jednak przestała go głaskać i założyła ramiona
piersiach. Odwróciła także głowę. Czyli zrobiła wszystko, żeby pokazać mu, że
jest obrażona. Gajeel tylko szerzej się uśmiechnął.
- Nie gniewaj się – poprosił.
McGarden prychnęła.
- Wiesz jak się martwiłam? Jesteś nieodpowiedzialnym
idiotą!
Normalnie Smoczy Zabójca wszcząłby długą kłótnię. Teraz
jednak tylko usiadł. Skrzywił się lekko, czując ból głowy. Bądź co bądź,
uderzył się dość mocno. Levy zerknęła na niego zmartwiona. On jednak tylko odwrócił
się i mocno ją przytulił. Po krótkiej chwili wzbraniania się, dziewczyna oddała
uścisk.
- Jestem nieodpowiedzialnym idiotą, który cię kocha –
uzupełnił Gajeel.
Levy w tamtym momencie cieszyła się z trzech rzeczy. Po
pierwsze, że chłopak odzyskał pamięć. Po drugie, że wyznał jej miłość. A po
trzecie? Że właśnie byli przytuleni i on nie mógł zobaczyć jej twarzy, na
której wykwitł rumieniec. Po dłuższej chwili wstali. Szybko zjedli kolację. Po
niej czarnowłosy usiadł w ulubionym fotelu Levy. Przyciągnął do siebie McGarden
i posadził sobie na kolanach. Dziewczyna oparła się plecami o jego klatkę, a on
położył podbródek na jej głowie. Do tego objął ją ramionami. Redfox chwycił
najbliższą książkę ze stolika, a w drugą dłoń – okulary Levy. Dziewczyna,
oburzona, podniosła podbródek, by spojrzeć mu w oczy i zabrać swoje rzeczy. Jednak chłopak inaczej
wykorzystał tę sytuację. Pocałował ją delikatnie i prosto w usta. McGarden
natychmiast opuściła głowę, by nie pokazać mu, że się zarumieniła. Dopiero
wtedy Gajeel oddał jej rzeczy i ponownie przytulił. Dziewczyna z uśmiechem
zaczęła czytać na głos, a już po chwili
usłyszała miarowy i spokojny oddech Smoczego Zabójcy. Odłożyła więc tom i
również zasnęła w jego ramionach. Na wpół sennie powiedziała jeszcze:
- Też cię kocham Gajeel.
Na to, on tylko mocniej ją objął, a jego twarz rozjaśniła
się w uśmiechu. Pocałował ją lekko w czubek głowy na dobranoc. I tak oboje
zasnęli. Pasowali do siebie idealnie, choć przecież byli niemal swoimi
kontrastami.
On duży i silny. Ona delikatna i krucha.
On wolał rozwiązania siłowe, ona umysłowe.
On lubił, gdy ona mu czytała, ona lubiła mu czytać.
On kochał ją, a ona jego.
Piękne *.* cała seria jest boska :)
OdpowiedzUsuńOmg swietn pomysl. Kocham jk piszesz !
OdpowiedzUsuńBoże, zajebiste <3 kocham całą serię *o* a najbardziej uwielbiam GaLevy <3 kocham, kocham, kocham <3 ;D
OdpowiedzUsuńWspaniałe <3 Szkoda że tak krótkie.... :'(
OdpowiedzUsuń;___; Czemu tak krótko !!! Bosko piszesz <3 Ja chcę więcej... To moja ulubiona parka ! Sama o nich piszę <3 Polecam ----> http://gajeell-levy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo było przesłodkie!! Do tego wspaniale piszesz! Szkoda, że tak krótko.
OdpowiedzUsuń