Dzięki za wszystkie komentarze :)
Kida z uśmiechem zamknął za
sobą drzwi. Uświadomił sobie, że dalej ma na głowie kask Izayi. Westchnął cicho
i pokręcił z rozbawieniem głową. Odłożył go w przedpokoju i cicho nucąc melodię
usłyszaną na filmie, rzucił torbę na łóżko
i skierował się do kuchni. Powinien być w stanie najeść się popcornem,
ale jak zwykle większość trafiła na głowy innych ludzi niż do jego żołądka.
Otworzył lodówkę i przypominając sobie, że miał zrobić zakupy, przeszukiwał
półki z nieszczęśliwą miną. Samo zdrowe jedzenie…
Jego zadumę przerwał dzwonek do
drzwi. Z radosną miną skierował się w ich stronę. Liczył, że to Izaya czegoś
zapomniał, albo że wpadnie i znów przegadają całą noc. Niemal równocześnie usłyszał
dźwięk przychodzącego sms-a. Zdecydował jednak, że najpierw wypada załatwić sprawę z domofonem. Podniósł
słuchawkę i spytał.
- Tak?
Przez chwilę nie słyszał
zupełnie nic. Przez myśl przeszło mu, że to może jakieś dzieciaki znów się
bawią. Pokręcił głową z uśmiechem i już zamierzał odłożyć słuchawkę, gdy
usłyszał cichy, zachrypnięty głos, którego nie potrafił rozpoznać.
- Izaya cię zdradza.
Kida zamarł. Zaczął na głos
zaprzeczać, że to przecież niemożliwe, ale wszystko wskazywało na to, że jego
rozmówca już odszedł. Masaomi wybiegł z mieszkania, licząc, że jeszcze zdąży
złapać osobę, która przyniosła mu tę nieszczęsną wiadomość. Jedyne, co zyskał,
to zamoczenie ubrań. No i przykrywka. Teraz, gdy stał na deszczu, a krople wody
mieszały się z jego łzami, czuł się gorzej niż po śmierci Saki. Wtedy wydawało
mu się, że serce rozbiło mu się na tysiące kawałeczków, których nigdy nie zdoła
poskładać z powrotem. A potem poszedł do Izayi, do ostatniej osoby, do której
iść powinien. A jednak to właśnie Orihara pomógł mu zaleczyć złamane serce i
stał się jedną z najważniejszych osób w jego krótkim życiu.
Masaomi otrząsnął się i wrócił
do domu. Chwycił telefon leżący na łóżku i odblokował ekran. Przeczytał
wiadomość od Izayi. „Przepraszam”…
Shizuo stanął w wąskim
przejściu między blokami. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym pocałował informatora.
Serce biło mu nadzwyczaj głośno. Bał się zdemaskowania przez Kidę. Gdy
zadzwonił, nie miał zupełnie pomysłu co powiedzieć. A przecież chciał zniszczyć
ich związek. I wtedy do głowy przyszło mu to jedno, proste zdanie. Zdanie,
które poskutkowało. Stał przez chwilę patrząc na Masaomiego, moknącego na
deszczu z opuszczoną głową. Wiedział, że zranił chłopaka. Ale przecież tylko chronił
siebie i własne uczucia.
Odwrócił się na pięcie i
odszedł, zupełnie nie przejmując się deszczem.
Izaya wyszedł spod prysznica.
Czuł się nieco lepiej. Teraz przynajmniej mógł spokojnie zabrać się za pracę, a
to był dla niego najlepszy sposób na pozbycie się niechcianych myśli. Zerknął
na wyświetlacz telefonu. Uśmiechnął się smutno, uświadamiając sobie własną
naiwność. Napisał przecież Kidzie jedno słowo. Dlaczego chłopak miałby się w
ogóle przejąć tym sms-em? Orihara szybko wytarł się ręcznikiem i przebrał w
czyste ubrania. Mógłby już założyć piżamę, ale ze względu na prawdopodobne
kilka godzin siedzenia w domowym biurze, wybrał po prostu czyste dżinsy i czarą
koszulkę.
Po drodze wszedł jeszcze do
kuchni i zabrawszy żelki i kawę, rozsiadł się wygodnie w fotelu. Z szuflady
wyjął najpotrzebniejsze papiery i włączył laptopa. Kawa i paczka słodyczy
wylądowały w kącie biurka. Przez chwilę informator szukał jeszcze okularów.
Masaomi oparł się plecami o
ścianę. Zjechał po niej i owinął ręce wokół kolan. Czuł się zraniony i
zdradzony. A mimo to, sięgnął po telefon i popełnił kolejny błąd. Odpisał
Oriharze.
„Izaya, przyjedziesz?”
Wiedział, że w całym
zamieszaniu, które ogarnęło jego głowę, zapomniał zamknąć drzwi. Ale teraz to
nawet lepiej. Informator nie będzie miał problemów żeby wejść do środka.
Orihara oderwał wzrok od wykonywanej
pracy i zerknął na wyświetlacz telefonu. Przeczytał wiadomość od Kidy. Zostawił
wszystko natychmiast. Nie wiedział, dlaczego czuł aż taki niepokój. Czy to
dlatego, że Masaomi zazwyczaj zdrabniał jego imię? A może dlatego, że nigdy nie
prosił go o przyjechanie. Albo przez tę sytuację z Shizuo. Może przez wszystko
naraz? Ważne jest to, że Izaya wybiegł z domu w samej koszulce i spodniach,
zbiegł po schodach i wsiadł na motor.
Informator zaklął cicho, gdy
uświadomił sobie, że nie dość, że jest noc, to jeszcze pada. A on przecież nie
miał ani kasku, ani kurtki. Postanowił jednak, że nie będzie marnował czasu.
Ruszył z piskiem opon. Jechał
szybciej niż zazwyczaj. Zdecydowanie łamał przepisy. Chciał jak najszybciej być
już u Masaomiego. Do tego deszcz przesłaniał mu pole widzenia. Izaya nie
zauważył ciężarówki jadącej z przeciwnej strony, gdy skręcał. Ostatnim, co
pamiętał był niesamowity huk, jasność reflektorów i ból.
Potem już tylko czerń.
Rany ale izaya ma pecha w gym opowiadaniu najpierw wróg go całuje, potem posondazją o zdradę i łamanie obietnic (której najprawdopodobnie nie pamienta) a teraz jeszcze wypadek...
OdpowiedzUsuńRany ale ja jestem ciekawa co dalej~! Pisz pisz jak tylko masz czas, proszę
Weny~!
Aj, aż poczułam ból w kościach na samo wyobrażenie tego wypadku. Biedny Izaya, wszyscy przeciwko niemu - w sumie jak zwykle, ale i tak go szkoda :D Mam wrażenie, że po weekendowym święcie wszyscy wprowadzają albo dramatyzm do swoich opowiadań albo Zupe Dyniową, co w sumie jest fajnym przełamaniem :D W ogóle świetnie, że wróciłaś do Shizayi :) Pełne wsparcia pozdrowienia z życzeniami ogromu weny z okazji minionego Święta Pogrzebowych Pomysłów na Opowiadania! :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten rozdział jednym tchem.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, Izaya to ma jednak pecha ;p
Wszystko wyszło świetnie, bardzo fajnie się czytało.
Nie mogę się już doczekać ciągu dalszego :D
Życzę weny i pozdrawiam! :)
Cudowna cześć :3 ej a tak wgl Izaya nie miał motoru w anime nie? :0 bo ja sie juz pogubiłam ^^"
OdpowiedzUsuńNo wiedzialam! Wiedzialam ze cos sie stanie! Zly Shizus zly ._.
OdpowiedzUsuńTeraz mamy tu smutnego Shizuo, zranionego Kide i Izaye ktory mam nadzieje ze po wypadku nie bedzie jezdzil na wozku inwalidzkim ;-; Ale serio - to zdanie z tym zdradzaniem mnie tez wprawilo w szok. Chyba... chyba nie masz zamiaru przeskrobac czegos w rodzaju ze Kida sie zabije prawda Kyoko? ._. Teraz z rozpaczy w sumie moglby zrobic wszystko ._.
Pozdrawiam i z niecierpliwoscia czekam na dalsza czesc ;**
Wow cudowna czesc <33
OdpowiedzUsuńOu. Biedny Izaya. Ale ma żyć. Shizuś go uratuje, o. XDDD Jakoś nie mam weny na komentarze, dobra, czekam na dalszą cześć, mam nadzieje, że nie będzie takiej długiej przerwy, że zapomnę co było wcześniej, bo to irytuje.
OdpowiedzUsuń