niedziela, 3 listopada 2013

Izaya, przyjedziesz?

Dzięki za wszystkie komentarze :)

Kida z uśmiechem zamknął za sobą drzwi. Uświadomił sobie, że dalej ma na głowie kask Izayi. Westchnął cicho i pokręcił z rozbawieniem głową. Odłożył go w przedpokoju i cicho nucąc melodię usłyszaną na filmie, rzucił torbę na łóżko  i skierował się do kuchni. Powinien być w stanie najeść się popcornem, ale jak zwykle większość trafiła na głowy innych ludzi niż do jego żołądka. Otworzył lodówkę i przypominając sobie, że miał zrobić zakupy, przeszukiwał półki z nieszczęśliwą miną. Samo zdrowe jedzenie…
Jego zadumę przerwał dzwonek do drzwi. Z radosną miną skierował się w ich stronę. Liczył, że to Izaya czegoś zapomniał, albo że wpadnie i znów przegadają całą noc. Niemal równocześnie usłyszał dźwięk przychodzącego sms-a. Zdecydował jednak, że najpierw wypada  załatwić sprawę z domofonem. Podniósł słuchawkę i spytał.
- Tak?
Przez chwilę nie słyszał zupełnie nic. Przez myśl przeszło mu, że to może jakieś dzieciaki znów się bawią. Pokręcił głową z uśmiechem i już zamierzał odłożyć słuchawkę, gdy usłyszał cichy, zachrypnięty głos, którego nie potrafił rozpoznać.
- Izaya cię zdradza.
Kida zamarł. Zaczął na głos zaprzeczać, że to przecież niemożliwe, ale wszystko wskazywało na to, że jego rozmówca już odszedł. Masaomi wybiegł z mieszkania, licząc, że jeszcze zdąży złapać osobę, która przyniosła mu tę nieszczęsną wiadomość. Jedyne, co zyskał, to zamoczenie ubrań. No i przykrywka. Teraz, gdy stał na deszczu, a krople wody mieszały się z jego łzami, czuł się gorzej niż po śmierci Saki. Wtedy wydawało mu się, że serce rozbiło mu się na tysiące kawałeczków, których nigdy nie zdoła poskładać z powrotem. A potem poszedł do Izayi, do ostatniej osoby, do której iść powinien. A jednak to właśnie Orihara pomógł mu zaleczyć złamane serce i stał się jedną z najważniejszych osób w jego krótkim życiu.
Masaomi otrząsnął się i wrócił do domu. Chwycił telefon leżący na łóżku i odblokował ekran. Przeczytał wiadomość od Izayi. „Przepraszam”…

Shizuo stanął w wąskim przejściu między blokami. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym pocałował informatora. Serce biło mu nadzwyczaj głośno. Bał się zdemaskowania przez Kidę. Gdy zadzwonił, nie miał zupełnie pomysłu co powiedzieć. A przecież chciał zniszczyć ich związek. I wtedy do głowy przyszło mu to jedno, proste zdanie. Zdanie, które poskutkowało. Stał przez chwilę patrząc na Masaomiego, moknącego na deszczu z opuszczoną głową. Wiedział, że zranił chłopaka. Ale przecież tylko chronił siebie i własne uczucia.
Odwrócił się na pięcie i odszedł, zupełnie nie przejmując się deszczem.

Izaya wyszedł spod prysznica. Czuł się nieco lepiej. Teraz przynajmniej mógł spokojnie zabrać się za pracę, a to był dla niego najlepszy sposób na pozbycie się niechcianych myśli. Zerknął na wyświetlacz telefonu. Uśmiechnął się smutno, uświadamiając sobie własną naiwność. Napisał przecież Kidzie jedno słowo. Dlaczego chłopak miałby się w ogóle przejąć tym sms-em? Orihara szybko wytarł się ręcznikiem i przebrał w czyste ubrania. Mógłby już założyć piżamę, ale ze względu na prawdopodobne kilka godzin siedzenia w domowym biurze, wybrał po prostu czyste dżinsy i czarą koszulkę.
Po drodze wszedł jeszcze do kuchni i zabrawszy żelki i kawę, rozsiadł się wygodnie w fotelu. Z szuflady wyjął najpotrzebniejsze papiery i włączył laptopa. Kawa i paczka słodyczy wylądowały w kącie biurka. Przez chwilę informator szukał jeszcze okularów.

Masaomi oparł się plecami o ścianę. Zjechał po niej i owinął ręce wokół kolan. Czuł się zraniony i zdradzony. A mimo to, sięgnął po telefon i popełnił kolejny błąd. Odpisał Oriharze.

„Izaya, przyjedziesz?”

Wiedział, że w całym zamieszaniu, które ogarnęło jego głowę, zapomniał zamknąć drzwi. Ale teraz to nawet lepiej. Informator nie będzie miał problemów żeby wejść do środka.

Orihara oderwał wzrok od wykonywanej pracy i zerknął na wyświetlacz telefonu. Przeczytał wiadomość od Kidy. Zostawił wszystko natychmiast. Nie wiedział, dlaczego czuł aż taki niepokój. Czy to dlatego, że Masaomi zazwyczaj zdrabniał jego imię? A może dlatego, że nigdy nie prosił go o przyjechanie. Albo przez tę sytuację z Shizuo. Może przez wszystko naraz? Ważne jest to, że Izaya wybiegł z domu w samej koszulce i spodniach, zbiegł po schodach i wsiadł na motor.
Informator zaklął cicho, gdy uświadomił sobie, że nie dość, że jest noc, to jeszcze pada. A on przecież nie miał ani kasku, ani kurtki. Postanowił jednak, że nie będzie marnował czasu.

Ruszył z piskiem opon. Jechał szybciej niż zazwyczaj. Zdecydowanie łamał przepisy. Chciał jak najszybciej być już u Masaomiego. Do tego deszcz przesłaniał mu pole widzenia. Izaya nie zauważył ciężarówki jadącej z przeciwnej strony, gdy skręcał. Ostatnim, co pamiętał był niesamowity huk, jasność reflektorów i ból.

 Potem już tylko czerń.

7 komentarzy:

  1. Rany ale izaya ma pecha w gym opowiadaniu najpierw wróg go całuje, potem posondazją o zdradę i łamanie obietnic (której najprawdopodobnie nie pamienta) a teraz jeszcze wypadek...
    Rany ale ja jestem ciekawa co dalej~! Pisz pisz jak tylko masz czas, proszę
    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj, aż poczułam ból w kościach na samo wyobrażenie tego wypadku. Biedny Izaya, wszyscy przeciwko niemu - w sumie jak zwykle, ale i tak go szkoda :D Mam wrażenie, że po weekendowym święcie wszyscy wprowadzają albo dramatyzm do swoich opowiadań albo Zupe Dyniową, co w sumie jest fajnym przełamaniem :D W ogóle świetnie, że wróciłaś do Shizayi :) Pełne wsparcia pozdrowienia z życzeniami ogromu weny z okazji minionego Święta Pogrzebowych Pomysłów na Opowiadania! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam ten rozdział jednym tchem.
    Zgadzam się, Izaya to ma jednak pecha ;p
    Wszystko wyszło świetnie, bardzo fajnie się czytało.
    Nie mogę się już doczekać ciągu dalszego :D
    Życzę weny i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna cześć :3 ej a tak wgl Izaya nie miał motoru w anime nie? :0 bo ja sie juz pogubiłam ^^"

    OdpowiedzUsuń
  5. No wiedzialam! Wiedzialam ze cos sie stanie! Zly Shizus zly ._.
    Teraz mamy tu smutnego Shizuo, zranionego Kide i Izaye ktory mam nadzieje ze po wypadku nie bedzie jezdzil na wozku inwalidzkim ;-; Ale serio - to zdanie z tym zdradzaniem mnie tez wprawilo w szok. Chyba... chyba nie masz zamiaru przeskrobac czegos w rodzaju ze Kida sie zabije prawda Kyoko? ._. Teraz z rozpaczy w sumie moglby zrobic wszystko ._.
    Pozdrawiam i z niecierpliwoscia czekam na dalsza czesc ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Ou. Biedny Izaya. Ale ma żyć. Shizuś go uratuje, o. XDDD Jakoś nie mam weny na komentarze, dobra, czekam na dalszą cześć, mam nadzieje, że nie będzie takiej długiej przerwy, że zapomnę co było wcześniej, bo to irytuje.

    OdpowiedzUsuń