Izaya jak zwykle przyszedł do Ikebukuro. Nudziło mu się w
pracy, a Namie strasznie zrzędziła. A ludzie, których tak kochał robili zbyt
wiele rzeczy tak, jak to zaplanował. Chciał przełamać tę passę. Niezbyt dużo
czasu zajęło mu znalezienie w tłumie blond czupryny. Stanął na pasach,
kilkadziesiąt metrów od byłego barmana. Światło zmieniło się i ludzie szybko
przeszli, mijając go w pośpiechu. A on czekał. Wiedział, że to wystarczy.
Zawsze wystarczało. Uśmiechnął się szeroko i wrednie. Wszystko stało się tak szybko.
Ale ten sam scenariusz przerabiany
niemal codziennie Orihara znał już na pamięć. Jego wredny uśmiech,
irytacja na twarzy Shizuo i zaniepokojone spojrzenie Toma, który już wiedział,
co się szykuje. Potem jak zawsze Heiwajima zmiął w dłoni papierosa i rzucił go
na ziemię. Przydeptał butem, nie odrywając wzroku od informatora. Tom jak
zawsze próbował uspokoić go i wytłumaczyć, że to nie ma sensu i że Izaya robi
to specjalnie. Ale Shizuo już nie słuchał. Całą uwagę skupił na brunecie.
- Izaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaayyyyyyyyyyyaaaaaaaaaa –
wydarł się jak zawsze.
Orihara uśmiechnął się szerzej i spojrzał mu prosto w
oczy mimo tak wielkiej odległości. Włożył ręce do kieszeni kurtki z futerkiem,
obrócił się na pięcie i zaczął uciekać. Nawet nie musiał się oglądać. Widział,
że blondyn pobiegnie za nim. Wyrobił już sobie przez Heiwajimę niesamowity
instynkt. Dokładnie czuł, gdzie spadnie rzucony przez przeciwnika przedmiot
oraz jaką będzie miał trajektorię. Rozejrzał się dookoła. Lekko przyspieszył i
wskoczył na śmietnik. Idealnie zgrał się z Shizuo, który kilkanaście metrów za
nim, właśnie rzucił znakiem drogowym. Izaya wybił się z metalowego pojemnika i
wskoczył na znak. To wszystko trwało ledwie ułamek sekundy. Orihara skoczył
ponownie i w ten sposób znalazł się na dachu budynku. Shizuo stanął centralnie
pod nim. Dla obu było wiadome, że blondyn nie potrafi aż tak lekceważyć
grawitacji jak informator.
- Nee Shizu
– chan już się znudziłeś? – spytał głosem ociekającym sarkazmem. Na dodatek na
jego twarzy wykwitł szeroki, wredny uśmiech. – Tyle znaczą twoje słowa, że
zabijesz mnie jeśli tylko postawię stopę w Ikebukuro?
Obaj też wiedzieli, że gdyby nie nadzwyczajna sprawność
informatora, ten dawno wąchałby kwiatki od spodu. Większość ludzi już uciekła,
bojąc się przypadkowego rykoszetu. Ale nie Izaya. On zawsze najpierw irytował
Shizuo a potem zmuszał, by za nim biegł. Ale obaj robili to z innych powodów.
Shizuo zawsze pragnął tylko jednego. Śmierci tego obrzydliwego kleszcza. A
Orihara? Wiedział ,że jeżeli wystarczająco go zirytuje, chłopak wyładuje całą
swoją złość. A jeżeli zrobi to na nim, a wiadome było, że Izaya praktycznie
zawsze wychodził z ich potyczek bez śladu, to nie zrobi tego na nikim innym. W
głębi duszy Orihara cieszył się, że Shizuo nie rozumiał jego toku rozumowania.
To było by dziwne. Dwaj wrogowie. Tak było od liceum. Heiwajima chwycił
najbliższy śmietnik. Jednakże źle wymierzył. Za nisko. Przedmiot odbił się od
barierki, za którą stał Izaya. Brunet nie byłby sobą, gdyby tego nie wykorzystał.
Wskoczył na śmietnik i niejako skrył się za nim tak, by blondyn nie wiedział,
czy informator nadal stoi na dachu, czy zniknął. Wieczorne słońce tylko mu w
tym pomagało. Kiedy był już blisko ziemi, Orihara zeskoczył ze śmietnika i
miękko wylądował za Shizuo. Nim blondyn zdołał się obrócić, Izaya wyjął swój
sprężynowy nożyk i od tyłu przyłożył mu do gardła. Słyszał jak Heiwajima
przełyka ślinę. Nie bał się. Żaden z nich. Były barman zrobił coś
niespodziewanego. Rzucił się do tyłu. Izaya, który się tego nawet nie
spodziewał, poleciał do tyłu, na piękne spotkanie ze ścianą budynku. Dodatkowo
przygniótł go ciężar Shizuo. Chłopak zaśmiał się szczerze.
- Tym razem znów przegrałeś Shizu – chan – powiedział
cicho z wrednym uśmieszkiem.
Blondyn zdziwił się. Bo w końcu jak to? Przyciska go do
ściany. Informator nie ma możliwości ucieczki, a nadal twierdzi że wygrał.
Ostrze przyłożone do szyi Shizuo było chłodne. To na nim całą swoją uwagę
skupił były barman. I to był jego błąd. Izaya korzystając z niby niekorzystnej sytuacji
dwoma sprawnymi ruchami zablokował nerwy chłopaka. Zabrał nożyk z jego szyi i
odepchnął go do siebie. Heiwajima spojrzał na niego zdumiony, gdy spadał.
Brunet schował nożyk do kieszeni i podszedł do niego. Chwycił go pod ramiona i
dociągnął do budynku. Oparł go plecami o ścianę i ukucnął przy nim. Delikatnie
jednym palcem podniósł jego podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
Blondyn zrobił to niechętnie.
- Paraliż
jest chwilowy. Trwa wystarczająco długo, bym zdołał uciec. Następnym razem też
przegrasz – uśmiechnął się do niego wrednie.
Potem puścił go i wstał. Włożył ręce do kieszeni i
odszedł lekko podskakując. I uśmiechając się, gdy w oddali słyszał cichnące
przekleństwa pod jego adresem. Izaya wrócił
do domu. To był jeden ze zwykłych dni, które tak lubił. Najpierw praca,
potem codzienna walka z Shizu – chanem i na koniec jeszcze kolacja z siostrami.
Zatem dzień, mógł zaliczyć do udanych.
Jak dla mnie to mógł go jeszcze cmoknąć XD ♥
OdpowiedzUsuńOk. Powtorze sie - kocham twoj sposob pisania <3 W tym momencie uwazasz ze klamie. Zapamietaj: ja nigdy nie klamie bo nie umiem! XD
OdpowiedzUsuńCo mi sie podoba w twoich opowiadaniach - moze zaczne od tego. Mysle ze powinno cie to zainteresowac :3
Tak wiec wspaniale opisujesz uczucia. Zwlaszcza Izayi. To ze kocha ludzi, to ze jest tajemniczy, to ze jest zwinny zalicza sie do opisu scen ale tez zajebiscie ci wychodzi xD Serio. Chcialabym tak dobrze pisac (zwlaszcza o uczuciach)... Ale nie, ja musze miec pseudo talent do dialogow ><
Wiem jak to jest pisac bloga i miec malo komentarzy pod niektorymi notkami. Heh. Przypomnialy mi sie stare dobre czasy gdy zaczynalam przygode z pisaniem :') Podziwiam cie za to ze pomimo tego ze masz stosunkowo (patrzac na ilosc notek) malo komentarzy piszesz dalej. Robisz to co kochasz. I to jest piekne :'D
Jesli bylyby jakies bledy jezykowe czy cos to bym napisala. Interpunkcja nawet nie wrzuca sie w oczy bo tak zajebiscie sie czyta ze nawet nie wiem czy sa bledy ^^"
Dodam jeszcze ciekawostke - przez Izaye zaczelam sie starac rozgryzc wszystko i wszystkich a przez Shizuo zaczelam pic mleko xD Wlasnie spedzilam zajebiste kilka chwil przy tej notce i szklaneczce mleczka ^^
Pozdrawiam i podziwiam ;**
Cieszę się, że podoba Ci się mój styl pisania. Talent to talent! Ja wgl nie umiem pisać dialogów... ;c ogółem też nie, ale to cii :D.
UsuńPiszę dla siebie. I po to, by się rozwijać. A jeśli ludziom się podoba, to się cieszę. Owszem, duża liczba kometarzy wpływa pozytywnie, ale cóż... nie da się mieć wszystkiego :D
O.o fajna ciekawostka :D
Cudownie piszesz. Masz talent i fajne pomysly. Oby tak dalej! *w*
OdpowiedzUsuńA myślałam, że już nic więcej tak idealnego nie znajdę. A tu proszę.:o
OdpowiedzUsuńZnowu w twoich progach minęłam sie z zachęcającyk opkiem :)
Kto jest za tym, ze piszesz najwspanialsze ff na świecie?! WSZYSCY