środa, 27 marca 2013

Part 3 - Jestem Anomalią


Wiem, że długo nie było... hontoni gomenasai. ;c
Ale już jest xD
Następne będą; Alice Madness Returns, Soul Eater i one shot z Vocaloidami taki trochę psychiczny xD
Enjoy i piszcie w komentarzach czy się podoba.

Większość pracy wykonała służba Ciela. Choć to za dużo powiedziane. Aby być szczerym musiałbym powiedzieć, że to Sebastian przygotował bal. Reszta służby starała się pomóc, ale dziwnym trafem wychodziło im to dokładnie na odwrót. Mimo wszystko zdążyli na czas. I teraz staliśmy razem na schodach, naprzeciw wejścia do posiadłości Phantomhive. Ja nieco wyżej, oparty ramieniem o balustradę. Miałem na sobie to co zwykle. Krótkie, brązowe spodenki, białą koszulę, wysokie do kolan, sznurowane buty i fioletowy płaszcz. Ciel również niezbyt przejął się własnym wizerunkiem i miał na sobie strój identyczny jak ja, tyle, że z granatowym płaszczem. Przyglądałem mu się z uśmiechem. Wiedziałem, że nie chciał tego balu. Nie przepadał za nimi. Zdawałem sobie sprawę, iż urządził go tylko dlatego, iż mu to zaproponowałem. Widziałem jak witał wszystkich po kolei. Musiał, w końcu był gospodarzem. Ale jego mina także nie wyrażała pozytywnych uczuć. Był niezwykle poważny. Jak zwykle zresztą. Ja tylko przechodziłem leniwie wzrokiem po ich nudnych twarzach, lekko przekrzywiając głowę. Aż w końcu coś się zmieniło. Przez wielki drzwi wpadła rozpłakana blondynka. Była mniej więcej w naszym wieku. Czułem, że powinienem ją kojarzyć. Zamiast rozmyślań jednak wolałem się jej przypatrzeć. Włosy spięła w dwie kitki i dodatkowo założyła niewielki kapelusik. Suknia była bogato zdobiona i wykonana całkowicie z różu i bieli, przeplatanych błyszczącą nicią. Prychnąłem cicho. Jak na razie, tylko ona przyszła w tak ozdobnym stroju. Dziewczyna podbiegła do Ciela i przytuliła go mocno. Muszę się szczerze przyznać, że poczułem ukłucie zazdrości, gdy Phantomhive odwzajemnił delikatnie uścisk. Ale nie mogłem nic na to poradzić, więc tylko odwróciłem głowę. Niebieskooki szybko jednak cofnął się i zaprosił dziewczynę na bal. Zanim odeszła, chwycił ją delikatnie za nadgarstek.
- Musimy później porozmawiać – powiedział cicho.
Wiedziałem, że tylko nasza trójka to usłyszała. Elisabeth uśmiechnęła się szeroko. Jeśli to była narzeczona Ciela, to niedługo zdziwi się, jak bardzo jej marzenie o małżeństwie okazało się ulotne. Ciel przywitał resztę gości. Gdy byli już wszyscy zaproszeni, Ciel odwrócił się do mnie.
- Idź się zabawić Trancy. Porozmawiam z Elisabeth i do ciebie dołączę.
Wyczułem w jego głosie jakąś nutkę ciepła. Doceniłem to. Wobec wszystkich innych taki surowy i stanowczy, wobec mnie zupełnie inny. Uśmiechnąłem się i skinąłem głową. Radosnym krokiem skierowałem się ku wyżej kondygnacji. Ciel zaś ruszył do wyznaczonego pokoju, w którym miała odbyć się rozmowa z jego przeszłą narzeczoną. Mnie jednak ogarnęły wątpliwości. To nie tak, że nie wierzyłem Cielowi. Po prostu… nie wiedziałem, co tam mogło się stać. Zresztą… ciekawski i wścibski byłem z natury. No i przekorny. Uwielbiałem robić ludziom na przekór. Tylko po to, by ich zdenerwować. Ale z Cielem było inaczej. Nie chciałem dać mu szansy do ponownego znienawidzenie mnie. Dlatego też, teraz miałem ciężki wybór. Postanowiłem jednak podążyć za swoimi nawykami. Lekko się uśmiechając, zszedłem bezszelestnie i poszedłem za młodym hrabią. Skryłem się za rogiem, gdy dostrzegłem zbliżającego się Sebastiana. Przyglądałem się scenie z ukrycia. Lokaj niespodziewanie przyparł Ciela do ściany. Niebieskooki nie zareagował. Przez chwilę poczułem na sobie jego spojrzenie, ale uznałem, że to przecież niemożliwe by mnie zauważył. Phantomhive spojrzał bez emocji na lokaja. Sebastian zaś stracił swój wygląd idealnego lokaja, o który dbał w równym stopniu co Claude. Doprawdy, demony są żałosne. Poniżają się aż tak bardzo tylko po to, by zjeść czyjąś duszę. Nie wiem, czy gra jest warta świeczki. Jednakże, skoro wszystkie one tak robią, coś w tym musi być. Tymczasem przerwałem rozmyślania i przysłuchałem się rozmowie.
- Paniczu, nie podoba mi się, że coraz więcej czasu spędzasz z Trancym. A ten bal?
- To moje wybory.
W przeciwieństwie do rozemocjonowanego, jak na demona, głosu Sebastiana, głos Ciela był cichy i spokojny. To jednak tylko dodatkowo rozwścieczyło lokaja. W tym momencie uświadomiłem sobie, skąd znam tę scenę. Ciel poigrywał z Sebastianem tak, jak ja z Claude. Uśmiechnąłem się lekko.
- Paniczu… - głos lokaja się załamał.
Zdziwiłem się. Jak demon mógł stracić opanowanie do tego stopnia? To żałosne! Do tego nachylił się nad Cielem, zupełnie jakby chciał go pocałować.
-  Kocham…
Lokaj nie dokończył tej wypowiedzi. Ciel kopnął go z całej siły w kolano, przez co demon odsunął się nieco. Potem wymierzył mu siarczysty policzek.
- Demony nie potrafią kochać. Ogarnij się. Udam, że nie było tej sytuacji.
Powiedział to swoim zwykłym, władczym tonem, ale nawet mnie przeszły ciarki. Zastanawiałem się, co czuł Sebastian, klękając wtedy przed nim.
- Wybacz paniczu. To się więcej nie powtórzy.
- Wiem to.
Zapadła pełna napięcia chwila ciszy. W końcu lokaj wstał i oddalił się w tylko sobie znanym kierunku. Pewnie poszedł obsłużyć gości. Ale Ciel nadal stał w tamtym miejscu i patrzył w ścianę przed sobą. Przełknąłem cicho ślinę i obróciłem się na pięcie by wyjść. Miałem nadzieję, że mnie nie zauważył, ale i ona szybko zgasła.
- Idziesz nie w tę stronę Trancy.
Odwróciłem się nagle, zupełnie zapominając, że miałem się cicho zachowywać. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Wiem, że przysłuchiwałeś się całej rozmowie.
Po tych słowach już wiedziałem, że nie ma co zaprzeczać. Tak już po prostu było. Wyszedłem z kryjówki i podszedłem do niego. Razem ruszyliśmy w milczeniu, ku salonowi, w którym czekała Elizabeth. To ja przerwałem ciszę, która między nami zapadła.
- Więc… demony nie mają uczuć? – spytałem cicho.
Jeśli to byłaby prawda, to wyznanie Ciela byłoby kłamstwem. On jednak bez wahania odparł.
- Tak.
Zamilkłem ponownie. Uwierzyłem w sen, bo rzeczywistość była zbyt bolesna. Nawet nie zauważyłem, kiedy zwolniłem. W końcu zatrzymałem się, a po moich policzkach cicho spłynęły łzy. Ciel zauważył to. Natychmiast podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Objąłem go, chowając twarz w zagłębieniu na jego ramieniu. A on wkrótce zaczął delikatnie i uspokajająco gładzić mnie po włosach.
- Czemu beczysz Trancy? – spytał ciepło.
Minęła chwila nim mogłem wydusić z siebie choć słowo.
- Przez to co powiedziałeś.
- Że demony nie mają uczuć?
Skinąłem twierdząco głową. Czułem, że głos by mi się załamał. Ciel tylko się zaśmiał cicho.
- Bo taka jest prawda. Ale ja… jestem anomalią. Bo widzisz… stałem się demonem przez twoje życzenie. Dlatego potrafię odczuwać ludzkie emocje, lub chociaż ich namiastki.

5 komentarzy:

  1. Robi się ciekawie ^^ Czekam na następną notkę ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ;* Kiedy następna część?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna część będzie dopiero za jakiś tydzień ;c
    Wybacz, ale na razie mam egzamin, do którego muszę się przygotować, ale mam nadzieję, że czekanie cię nie zniechęci xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom to dawaj ten 4 :D

      Usuń
    2. Będzie jutro zaraz po tym jak wrócę z egzaminu :D

      Usuń