Krótki wstęp do Ao No Exorcist. Wydarzenia dzieją się zaraz po końcu pierwszego sezonu anime (nie wiem, czy powstał drugi nawet :D). Enjoy Misiaki
Westchnąłem ciężko idąc powoli
korytarzem. Uratowałem świat, a oni czepiają się mnie, jakbym był przestępcą.
Nosz do jasnej anielki. No ale dobra, mus to mus. Ta ich cała rada, czy jak tam
lubią się nazywać, nie da mi przecież spokoju.
Stanąłem przed odpowiednimi drzwiami i
włożyłem ręce do kieszeni. Skinąłem głową strażnikowi, że już jestem. I tak
musiałem czekać, aż dostanie polecenie żeby mnie wpuścić. Rozejrzałem się. Skoro
już tu byłem, mogłem zrobić chociaż tyle.
- Rin Okumura proszony na salę – rozległ
się donośny głos strażnika.
Wow, wyjątkowo szybko się uwinęli. Może to
już ostatni raz, kiedy tu stoję. Pewnie nie, ale przecież warto mieć marzenia,
co?
Stanąłem na podium, tak, jak za każdym z
poprzednich piętnastu razy. Od razu też przestałem ich słuchać. Wiedziałem, o
co chodzi. Bali się mnie. Nie byli pewni, czy można mnie kontrolować. Dlatego
zastanawiali się, czy można pozwolić mi na dalsze uczęszczanie do szkoły dla
Egzorcystów. Powiedziałem już wszystko, co mogłem. Wydzierałem się, przerywałem
im. Nie raz wyrzucono mnie za to z tej sali. Dlatego teraz tylko grzecznie
czekałem i odpływałem myślami daleko stąd.
Po godzinie doszli do pierwszego
sensownego wniosku. Że mogę zostać. Cóż to za zdziwienie. Jestem przecież tak
przesiąknięty do szpiku kości złem, że aż wygnałem szatana z tego świata. Banda
skretyniałych idiotów. Zacząłem słuchać tego, co mieli mi do powiedzenia.
Specjalny dozór blablabla. Dodatkowy kurs blablabla. I tak Yukio będzie mnie
tym zamęczać. Po co się tym stresować teraz? Dwa egzaminy na każdy wyższy
stopień. Trochę niesprawiedliwe, ale też logiczne. Wolałem się nie kłócić żeby
nie pogorszyć swojej sytuacji.
W końcu mnie wypuścili. Kiedy
przyszedłem, było jeszcze jasno i środek dnia. Teraz słońce chyliło się ku
zachodowi. Kto by pomyślał, że to zajmie tyle czasu. Poprawiłem miecz wiszący
mi na ramieniu i ruszyłem w stronę domu. Nie chciałem używać specjalnego
klucza, który dostałem od dyrektora. Chciałem nacieszyć się ostatnimi
promieniami słońca i delikatnym wiatrem.
Gdy w końcu przekroczyłem próg
akademika, który dzieliłem z bratem, ciemność gęstym całunem spowijała świat.
Pierwszym, co dostałem na przywitanie, było solidne uderzenie w głowę od brata
i masa pytań, gdzie się podziewał tak długo i czy zdaje sobie sprawę z tego,
jak Yukio się martwił.
Chłopak zbyt młodszego machnięciem ręki.
Był zbyt zmęczony całym dzisiejszym dniem i tylko marzył żeby z Ukobachiem coś
ugotować na jutro. Gotowanie zawsze go odprężało, jednak dzisiaj nie mógł się
na nim skupić. Nawet mały, przyjazny demon patrzył na niego z wyraźnym
zmartwieniem w oczach. Rin wszakże prawie przypalił przygotowywane przez siebie
danie, a takie rzeczy nigdy dotąd mu się nie zdarzały.
Okumura myślał o słowach Bona. O tym,
który z nich pokona Szatana. I o Yukio, który w wieku 13 lat otrzymał
uprawnienia Egzorcysty. I myśląc właśnie o nich podjął decyzję. Zrobi wszystko,
co konieczne by spełnić swoje marzenia. Zostanie najsilniejszym egzorcystą,
pokona Szatana i demony. No i przekona ludzi, że niektóre demony nie są aż
takie złe. Taki Ukobach na przykład.
Wstawił przygotowane dania do lodówki i
myśląc o swoim jutrzejszym planie dnia, położył się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz