Dla Karoliny, która chciała smutne zakończenie xD
Enjoy i... podobało się?
Kaito jako jedyny został w szkole. Między lekcjami a
meczem było zbyt mało czasu, by chłopak mógł wrócić do domu. Dlatego czekał sam
na szkolnym korytarzu. Było mu przykro, że Miku wybrała swoje marzenie zamiast
niego. To nie tak, że nie chciał, żeby jej się udało. Wręcz przeciwnie. Dla
niego, jej marzenie było ich marzeniem. Pragnął jej szczęścia. Ale niestety to
nie działało w obie strony. A najbardziej chciał, by była na jego meczu. Czuł
się trochę rozgoryczony. To uczucie nasiliło się, gdy nie zobaczył jej przez
cały czas spotkania. Zirytowany, wściekły, a przede wszystkim samotny wrócił do
domu. Mało obchodziła go wygrana. Zawsze wygrywał. Ale zawsze wygrywał dla
Miku, która siedziała na trybunach i mu kibicowała. Ale teraz, gdy wygrał dla siebie,
nie cieszył się ze zwycięstwa. Pod klatką spotkał Hatsune. Dziewczyna właśnie
wracała radośnie z nagrania. Towarzyszył jej jakiś chłopak. Jeden z dźwiękowców
z wytwórni. Chyba nazywał się Mikuo. Kaito nie pamiętał dokładnie. Nie uznał go
wtedy za wartego uwagi. Teraz zauważył jednak, że nieznajomy ma włosy
identycznego koloru jak Miku i jest od niej nieco wyższy. Ten uroczy obrazek
jeszcze bardziej zirytował Kaito. To oni powinni tak razem wracać z jego meczu.
Chłopak odwrócił się na pięcie, włożył dłonie do kieszeni i gniewnie zaczął
odchodzić w przeciwną stronę niż zamierzał. Miku pożegnała się z nieznajomym i
podbiegła do niego. Złapała go z uśmiechem za rękę. Natychmiast wyczuła jego
ponury nastrój.
- Stało się coś Kaito? Przegraliście?
Była ciekawa wyniku. Do tego miała dobry humor, bo
nagrania wyszły niesamowicie. Cały ten nastrój, śpiew i granie. To był jej
żywioł. Próbowała się uspokoić i wyciszyć radość, by w razie czego go
pocieszyć. W ogóle nie żałowała, że opuściła jego mecz. I on widział to po
niej. To tylko doprowadziło go do jeszcze większej wściekłości.
- Wygraliśmy – syknął głosem pełnym jadu.
Chciał ją zranić tak, jak jej nieobecność na meczu
zraniła jego. Owszem, nie raz nie dwa się kłócili. Ale zawsze się później
godzili. Ale tym razem miało być inaczej. Wyrwał swoją rękę z jej uścisku.
Dobry humor Miku prysnął jak bańka mydlana, gdy doświadczyła wrogości z jego
strony. Całej sytuacji z daleka przyglądał się nowy znajomy Miku. Była już noc.
Wyjątkowo nie świeciła żadna gwiazda. Tylko uliczne latarnie rozświetlały mrok.
Na ulicy była tylko trójka licealistów, a pogoda postanowiła sobie z nich
zakpić i zaczął padać śnieg.
- Więc o co chodzi? – spytała Hatsune.
Mimo jego szorstkości, nadal się uśmiechała. Nie była tak
radosna jak wcześniej, ale nadal jej zachowanie go irytowało.
- Nie było cie!
Było mu tak cholernie smutno. Ale nie chciał, by ona o
tym wiedziała. Dlatego też udał wściekłość. To wychodziło mu teraz najlepiej. Dopiero
wtedy, uśmiech zniknął z twarzy Miku.
- Wiesz, że miałam nagranie – odparła twardo.
Chłopak prychnął lekceważąco. Udawanie wychodziło mu
coraz lepiej, choć nie powinien się z tego cieszyć.
- I co z tego? – spytał.
Wyjął ręce z kieszeni i zacisnął dłonie w pięści tak
mocno, że aż zbielały mu kłykcie. Miku spojrzała na niego z oburzeniem.
- Co z tego?
– powtórzyła za nim. Ona też powoli zaczynała się denerwować. – To z tego, że
to moje marzenie!
- Tak? –
Kaito też już nie udawał. – A wiesz co było moim marzeniem? Żebyś jak zawsze
przyszła na ten cholerny mecz!
- Proszę cię
– prychnęła Miku. – To tylko głupi mecz. Będę na następnym.
- Głupi
mecz? Owszem jeden z wielu. Ale na każdym byłaś! A teraz? Wytwórnia jest
ważniejsza ode mnie.
- To nie tak
– Miku nieco się uspokoiła i zaczęła się tłumaczyć.
- Ale w
sumie – przerwał jej chłopak. – wiesz o czym naprawdę marzyłem? Żeby Miku jaką
znałem od dziecka została moją dziewczyną. A teraz już cię nie poznaję. Niepewna
kariera ważniejsza od najlepszego przyjaciela. Zresztą… Nie czekaj na mnie.
Miku stała jak wmurowana. Nie wiedziała co powiedzieć.
Kaito zaś odwrócił się. Nie chciał na nią patrzeć. Wiedział, że zranił ją
bardziej niż powinien. Że padły słowa, które nie powinny paść po obu stronach.
Ale było już za późno. Raz wypowiedzianych słów nie da się cofnąć. Chłopak
odszedł szybkim krokiem. Miku tylko wyciągnęła rękę. Nie ruszyła za nim, a po
jej policzkach zaczęły spływać łzy. Łzy, których oddalający się chłopak nie
widział. I tak jedna kłótnia, kłótnia o to, czyje marzenia są ważniejsze,
zniszczyła wieloletnią przyjaźń. Wieloletnią… miłość. Bo Kaito już nie wrócił.
Odszedł wtedy na zawsze. Z olbrzymią, krwawiącą raną w sercu. Nie wrócił do
domu po swoje rzeczy, nie przyszedł do szkoły. Po prostu zniknął z jej życia. A
ona? Chciała zrezygnować ze swoich marzeń i przeprosić go, ale było za późno.
Poszła dalej swoją ścieżką. Ścieżką bez Kaito.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz