niedziela, 29 września 2013

Part 3 - Zapamiętam twoją obietnicę Earl

Stwierdziłam, że będę okrutna :D
Ponieważ jestem dziwna to stwierdziłam, że nową notkę wrzucać będę w dni, w których wejście na bloga przekroczy 100 :D Tak, wiem, jestem okropna. Ale liceum zajmuje mi dużo czasu, a przez to stwierdzenie, będę miała mniejsze wyrzuty sumienia, że tak rzadko coś wrzucam :(
Specjalnie dla was z okazji 139  -> D Gray Man.
Krótko i słabo, ale miłego czytania :)


Od tamtego dnia minęło już trochę czasu. Wydaje mi się, że to wieczność ubarwiana jedynie chwilami spędzonymi z Road. Sam nie wiem, co mam robić. Teraz, gdy stałem się Noah, skończyły się szepty o mojej możliwej zdradzie. Poniekąd się z tego cieszę. Nie jestem jednak pewny, czy to dobrze. Bo moje serce jeszcze nie wybrało. Choć nie powinno, to jeszcze się waha. Głównie ze względu na Laviego. Gdyby nie zareagował w ten sposób, nie miałbym żadnych, nawet najmniejszych wątpliwości. Dlaczego musiał być moim przyjacielem aż do samego końca? Dlaczego musiał to utrudniać? Gdyby jego nie było wszystko stałoby się jasne.
Od tamtego dnia dużo się zmieniło. Odważyłem się wyznać Road to, co do niej czuję. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie martwiłem się o jej reakcję. Ale udało jej się mnie zaskoczyć. Ucieszyła się tak bardzo. I oficjalnie zostaliśmy parą. Uwielbiałem ten stan, gdy mogłem bez oporów złapać ją za rękę, albo przytulić zupełnie bez powodu. Byłem naprawdę szczęśliwy. Gdyby tylko był tu mój przyjaciel… To byłby raj. Ja, Road, Tyki i Lavi. Bez dobra, bez zła. Po prostu my.

Road chwyciła Relo i usiadła na nim wygodnie. Zaczęła machać nogami w powietrzu, gdy parasolka, wciąż narzekając, zaniosła ją do pokoju Milenijnego. Dopiero w pomieszczeniu zeskoczyła z niej i rozsiadła się na kanapie. Cicho nuciła piosenkę Allena, czekając na Earla.
- Wygadałaś się, co? – spytał mężczyzna, przekraczając prób pokoju.
Camellot od razu przestała nucić i spojrzała na niego z uśmiechem.
- Nie za wcześnie wróciłeś z zebrania Generałów, Earl? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Milenijny tylko się zaśmiał. Zatrzasnął drzwi i zdjąwszy maskę, rzucił ją na pobliski stolik. Może na to nie wygląda, ale ciągłe udawanie jest niezmiernie męczące. Zabawne, ale męczące. Zwłaszcza, gdy tylko Road wie o jego podwójnej osobowości. Choć to nie tak, że wybrał ją, bo jest wyjątkowa. Tego drugiego nie można jej odmówić, co nie zmienia faktu, że dowiedziała się prawdy o Milenijnym przez przypadek. Kiedyś po prostu wparowała do jego pokoju bez pukania i dostrzegła go zakładającego maskę. Od tamtej pory nigdy nie pukała. Jako jedyna.
- Stwierdziłem, że wszystko idzie aż za bardzo po mojej myśli – udzielił jej zdawkowej odpowiedzi. – Martwi mnie tylko jedna rzecz.
Road spojrzała na niego. Choć jej postawa na to nie wskazywała, to była spięta i lekko poddenerwowana. Ten ton mógł oznaczać tylko jeden temat. Allena. Allena, z którym w końcu mogła być. Bajki mają to do siebie, że szybko się kończą, ale nie ta jedna. Nie jej bajka.
- Upewniłem się w czymś ciekawym, a zarazem smutnym. I sam nie wiem, jaką decyzję podejmę. Walker jest Sercem…  A raczej jego połową. Innocence zakpiło sobie i z nas i z Egzorcystów. Gdybym go zabił, umarłaby połowa Zakonu. To dość wygodne rozwiązanie.
Road aż zakipiała z wściekłości. Zacisnęła dłonie w pięści i wstała. Powoli podeszła do Earla i uderzyła do otwartą dłonią w policzek. Zabolało ją to, ale na twarzy Milenijnego pojawił się czerwony odcisk jej dłoni. Ale Camelot się tym nie przejmowała.
- Jak możesz myśleć o zabiciu Allena? Zapomniałeś jak ważny jest dla nas? Dla mnie? To mój chłopak! Nie możesz mi go zabrać. Z drugiej strony… Cross, byłbyś w stanie zabić własnego brata?
Earl spojrzał na nią zdziwiony. Nie spodziewał się tego po niej. A ostatnie zdanie zupełnie wytrąciło go z równowagi.
- Skąd wiesz? – spytał tylko.
- Nie zmieniaj tematu – odwarknęła dziewczyna. – Obiecaj, że nie tkniesz Allena to może ci powiem.
Milenijny szybko podsumował wady i z zalety tego pomysłu. Tych pierwszych było więcej, ale ciekawość wygrała.
- Obiecuję – mruknął.
Jego wizja o pokonaniu połowy Zakonu bez ruszenia się z Arki zniknęła za horyzontem.
- Popytałam paru ludzi z waszej przeszłości. Allen nie wie, że to ty jesteś Maną. To twoja kolejna maska? Kolejna tajemnica? To już nazbyt oczywiste. Tyle, że wiedziałeś, że zapomnisz, prawda? Tego jednego nie potrafiłam do końca zrozumieć. Dlaczego miałbyś dzielić się z kimś wiedzą o tym, jak prowadzić Arkę? Ale zrozumiałam, gdy usłyszałam jego grę na pianinie. Nie rozumiałeś muzyki, którą miałeś zagrać. Dla ciebie to tylko nuty. Więc musiałeś sprawić by dla kogoś stały się one wspomnieniami. Nieważne czy dobrymi, czy złymi. Musiały się z tą muzyką wiązać emocje grającego.
- Jesteś zbyt bystra Road – mruknął, czochrając jej włosy z lekkim uśmiechem.
- Nie będę zaprzeczać. Skromność nie jest moją najlepszą stroną.
Road uśmiechnęła się szeroko.
- Zapamiętam twoją obietnicę Earl. Bo nie chcesz by ktoś się dowiedział czegoś niepotrzebnego, prawda?
Camelot zwyczajnie go szantażowała. I oboje to wiedzieli. Ale to była sytuacja bez wyjścia. Tak musiało się stać. Cross tylko założył ponownie maskę.
- Przecież nikt nie musi wiedzieć.

Dziewczyna radosnym krokiem wyszła z pokoju i skierowała się ku Allenowi. Chciała być blisko niego. Ot tak. Gdy zobaczyła go na końcu korytarza, przyspieszyła kroku. Uświadomiła sobie, jak blisko była jego stracenia. Przytuliła go mocno, nic nie mówiąc i rozpłakała się. Walker, nic nie rozumiejąc, uśmiechnął się lekko. Mocno objął Road i oparł brodę o jej głowę. Zaczął cicho szeptać do niej słowa pocieszenia i uspokojenia. Potem delikatnie wziął ją na ręce i skierował się w stronę jej pokoju. Dziewczyna wtuliła się lekko w niego, jednocześnie chowając twarz w jego koszulce.

2 komentarze:

  1. Jak ja kocham D.Gray-man <3 Nie... inaczej... jak ja kocham Allena ! <3 To jedna z moich najukochańszych (jak nie najukochańsza *.*) i ulubionych postaci . Właśnie jestem w trakcie czytania mangi ;p Bardzo ucieszył mnie fakt, że dodałaś tą notkę. Poprzednie też przeczytałam. Są genialne ;) Niestety, mimo iż uwielbiam Twój blog - nienawidzę Road. Starałam się ją polubić, ale nie umiem. I nie wyobrażam ją sobie z Alciem ;/ Co nie zmienia faktu, że opowiadanko bardzo fajnie napisane i z chęcią będę czytała jej kontynuacje :D
    Pozdrawiam Bel~chan.
    Ps. Rozumiem Cię. Liceum to złoooo O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Łiiii Road i Allen są parą ^^ To nie fair, że musi być aż 100 odwiedzeń, żebyś wstawiła rozdział :( *szatański pomysł* Bu, ha, ha, ha! Będę to codziennie włazić i nabijać ci 100 wejść, wtedy rozdziały będą codziennie!!! Bu, ha, ha, ha!!! Tego nie przewidziałaś! xD
    Wg mnie to urocze, że Lavi się wtedy wstawił za Allenem, ciekawe czy jak Earl dowie się, że Allen się waha przez Lavi'ego to coś zrobi Lavisiowi? O.o Ja chcieć więcej rozdziałów!!! Łeeeee ;( Proszęęęęęęęęę!!! ;( Bo będę ci nabijać wyświetlenia i wtedy zgodnie z obietnicą będziesz wstawiać codziennie rozdziały ^^ Chyba nie złamiesz obietnicy, nie? -.-

    OdpowiedzUsuń