sobota, 1 czerwca 2013

One Shot - DRRR!!! x Mirai Nikki - Yuno Gasai x Izaya Orihara

Co do Yuno i Yukiego może być trochę spoilerów, więc kto nie oglądał Mirai Nikki, niech nie czyta XD
Notka zapowiedziana na 4 maja (urodziny Izayi), ale wrzucam dopiero teraz.
Wyszła beznadziejna, bo taki mam humor.Może kiedyś napiszę do tego poprawkę.
Dziś jeszcze pojawi się zwykłe DRRR dla guitarist.
Mimo to... enjoy


Informator opuścił swoje biuro z szerokim uśmiechem. Uwielbiał tę pracę, ale zrzędząca Namie potrafiła mu ją całkowicie zepsuć. Teraz jednak szedł wśród swoich kochanych ludzi. Niemal każdy odsuwał się od niego. Ale jemu to nie przeszkadzało. Mimo, że ich kochał, wcale nie pragnął by oni kochali jego. Ale tylko do momentu. Gdzieś w tłumie mignęły mu różowe włosy. Znał akta tej osoby niemal na wylot. Potwór taki jak Shizu-chan, tylko, że o wiele piękniejszy. Skocznym krokiem zbliżył się do swojego celu. Jednak zatrzymał się, gdy dostrzegł jej dłoń splecioną z dłonią jakiegoś chłopaka. Po raz pierwszy w życiu chciał zamordować swojego ukochanego człowieka, którego znał tylko z papierów. A z jakiego powodu? To proste… by zwolnić sobie miejsce u boku różowowłosej.

Yuno Gasai i Yukiteru Amano.
Yuno… tzw. „Druga”. Posiada pamiętnik przyszłości „Dziennik Yukiteru”. Ma rozdwojenie jaźni, które ledwo co powstrzymuje. Z jednej strony jest słodką, oddaną i niekiedy zazdrosną dziewczyną. Z drugiej jednak, kryje w sobie bezwzględność, zimno i wyrachowaną socjopatkę, która doskonale reprezentuje powiedzenie „Po trupach do celu”. Jako dziecko rodzina wymagała od niej zbyt wiele. Pragnięto, by zawsze była najlepsza. Jeśli nie spełniała oczekiwań, kochający rodzice zamykali ją w klatce, gdzie żywili praktycznie tylko trawą, czy czymś, na czym normalny człowiek nie dałby rady przeżyć. I wtedy w Yuno obudziła się druga strona. Zabiła własnych rodziców. A jeśli wierzyć pogłoskom, to w tej czarnej torbie podróżnej ma, oprócz broni, czaszki rodzicieli.
Yukiteru Amano… tzw. „Pierwszy”. Posiada „Losowy Pamiętnik”. Zginąłby, gdyby nie Yuno.

Izaya prychnął cicho. Taki pamiętnik był zupełnie niepotrzebny, gdy było się informatorem. Niemniej jednak dostrzegł zmęczenie i strach na twarzy Yukiteru. I brak blasku na twarzy Yuno. Brak… szczęścia. Zakręcił się i znalazł przed nimi. Planował dziś powkurzać Shizu- chana, ale to nie ucieknie. A ta różowo włosa ciekawa istota, owszem.
- Witam – zaczął ze swoim typowym uśmieszkiem.
W oczach Yuno dostrzegł błysk zaciekawienia. A Yuki zatrząsł się ze strachu. Orihara tylko siłą woli nie przewrócił oczami.
- Jesteście tu nowi – kontynuował informator. – Dlatego dam wam małą radę. Uważajcie na automaty. A gdybyście chcieli o coś zapytać, będę tam.
I podał zdziwionej dwójce adres. Jego ulubiony. Na dachu tego budynku stało tylu samobójców. A na ostateczny krok, również za jego namową, zdecydowało się tak wielu. Brunet usłyszał typowy dźwięk. Uchylił się, a automat z napojami przeleciał kilkanaście centymetrów nad nim. Orihara uśmiechnął się do Yuno po raz ostatni i zaczął uciekać. Wkrótce na całe Ikebukuro rozniósł się krzyk pewnego ex-barmana.
- Izaaaaaaayyyyyyyyyaaaaaaaaaaaaaaa.
Orihara z uśmiechem uciekł. A blondyn gonił go, zupełnie nie zwróciwszy uwagi na uśmiechniętą różowowłosą. Gdy gonitwa mu się znudziła, Izaya najzwyczajniej dla niego, wskoczył na pierwszy lepszy dach. Stamtąd niezauważenie przemknął na jego ulubiony budynek samobójców. Ale to, kogo tam zastał zaskoczyło nawet jego. Zeskoczył z kocią gracją na krawędź dachu i zaczął po niej swobodnie iść. Od czasu do czasu patrzył na Yukiego, który śledził go wzrokiem.
- Nie znasz historii tego miejsca? – spytał Izaya.
Jego ciapowaty rozmówca pokręcił przecząco głową. Orihara uśmiechnął się lekko i wyciągnął do niego rękę. Pomógł mu stanąć na skraju dachu. A potem? Lekko go popchnął. Yuki krzyknął cicho, przerażony. Informator przez sekundę rozważał, czy pozwolić mu na upadek, choć ostatecznie chwycił go za nadgarstek. Ten scenariusz powtarzał się tyle razy, a brunet i tak go lubił.
- Widzisz tę czerwoną plamę na dole? – spytał. Gdy usłyszał ciche przełknięcie śliny, uznał, że może kontynuować. – Tylko tyle pozostaje z ludzi, którzy się tu zabijają. Wystarczy jeden krok i żaden z was nie przeżyje. Pomogłem wielu ludziom stojącym na tym dachu. Dzięki mnie, wielu spadło.
- Jesteś szalony – wyszeptał tylko. Tak bardzo się bał. A Izaya miał tak świetną zabawę.
- Jestem. A wiesz, co jest najlepsze? Że z szaleństwem jest jak z grawitacją. Wystarczy lekko popchnąć. Wspaniałe stwierdzenie. Idealnie pasuje do tej sytuacji.
- Boję się.
- Czego? Śmierci?
Usłyszałem nieprzyjemny śmiech.
- Nie… życia. Życia u boku Yuno.
- Więc się zabij.
- Boję się.
- Śmierci?
- Tak.
- Przed chwilą mówiłeś, że życia.
Nim informator usłyszał odpowiedź, drzwi otworzyły się z trzaskiem i na dach wypadła Yuno. Wycelowała w Izayę broń. Chłopak zagwizdał cicho.
- To ci nic nie da. Jeśli strzelisz, puszczę twojego cennego chłopaczka – ostrzegł.
Po jej oczach widział, że Yuki nie jest już kartą przetargową. Że mimo tego, co razem przeszli, jej miłość do niego wygasła. Ale… dziewczyna odłożyła broń i kopnęła ją na krawędź dachu. To nierozsądne. Gdyby informator chciał, puściłby Yukiego, chwycił broń i zabił Yuno. Ale nie chciał. Zamiast tego przyjrzał się jej strojowi. Czarne szpilki i czarna sukienka bez ramiączek. Wyglądała pięknie. Jeszcze z tymi rozpuszczonymi włosami. Jak mroczny anioł. Gasai zbliżyła się do nich. Informator widział, że w ręku ma nożyk. Gdy podeszła wystarczająco blisko, by się na niego zamachnąć, zdecydował. Nagle wepchnął Yukiego na dach. Jednak żadne z nich – ani Izaya, ani Yuno – nie zwróciło na to uwagi. Orihara szybko i krótko pocałował różowowłosą w usta. Dziewczyna zamachnęła się i gdy odskakiwał, zarysowała mu policzek, na który wypłynęło trochę czerwonej krwi. Informator z uśmiechem zeskoczył z dachu. Miękko wylądował na ziemi  i odszedł skocznym krokiem. Usłyszał wystrzał. I wiedział, co się stało. Yuki popełnił samobójstwo. Jego spadające z dachu ciało tylko to potwierdziło. A Yuno? Dziewczyna zbiegła za Izayą, tyle że używając schodów. Wywiązała się walka, do której po chwili włączył się Shizu-chan. I wszystko stało się zbyt nagle. Orihara chcąc uniknąć uderzenia znakiem, pochylił się i przypadkowo nadział na nóż w dłoni Yuno. Oboje spojrzeli na niego przerażeni, gdy nieprzytomny opadał na ziemię.

Tydzień później.

Izaya czuł się dziwnie. Słyszał jakieś głosy.
- To twoja wina – syknął mężczyzna.
Ten głos… czyżby Shizu- chan? Gniewał się, że ktoś inny pozbawi mnie życia? Sentymentalne aż do bólu.
- Nie jesteś bez winy blondasiu – odwarknęła jego rozmówczyni.
I wtedy Izaya, jakby z daleka usłyszał swój głos.
- Jesteście irytujący jak małe dzieci.
Otworzył oczy. Zalała go fala światła, a oczy niemal zaszły łzami od jego natłoku. Mimo to, rozejrzał się po pomieszczeniu. Leżał w szpitalnym łóżku. Miał na sobie tylko dżinsy, a górną część garderoby zastępował mu bandaż na brzuchu. Obok niego siedział Shizuo, a po drugiej stronie – Yuno. Dziewczyna rozweseliła się, widząc, że nic mu nie jest. Natychmiast uwiesiła mu się na szyi. Trochę, go to zabolało, ale nie narzekał.
- Martwiłam się o ciebie idioto! – stwierdziła, kładąc głowę na jego ramieniu.
Informator objął ją ramieniem i uśmiechnął się lekko.
- Nic się nie stało – mruknął.

Zobaczył, że Shizuo opuszcza szpitalny pokój. Ale nie to się dla niego liczyło. Tamtego dnia, Izaya znalazł miłość swojego życia. Z wzajemnością zresztą. A wszystko dzięki, o ironio, dachowi samobójców.  

2 komentarze:

  1. "...z szaleństwem jest jak z grawitacją. Wystarczy lekko popchnąć..." - "Madness, as you know, is a lot like gravity, all it takes is a little push". Czyżby fanka Jokera?

    OdpowiedzUsuń