Następny dzień minął Izayi nieco inaczej. Wysłał Namie
sms-a, że przed południem na pewno nie zjawi się w firmie. Nie musiał jej
uprzedzać. I w sumie prawie nigdy tego nie robił. Po prostu pojawiał się i
znikał, gdy tylko chciał. A ona zawsze miała do niego o to pretensje. To już
robiło się nudne. Swoim udawanym radosnym krokiem poczłapał w stronę Ikebukuro.
Nie dlatego, że chciał podroczyć się z Shizu – chanem. Po prostu w Shinjuku
było zbyt wiele osób, które mogły coś od niego chcieć. Zjadł szybko w Rosyjskim
Sushi i spacerował spokojnie. I wtedy to usłyszał.
- Izaaaaaaaaaaaaaaaaaaaayaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Orihara doskonale znał ten krzyk. Westchnął lekko. Czemu
akurat dziś? Wiedział, że przyjście do Ikebukuro prawdopodobnie skończy się
spotkaniem blondyna. Jakoś nie miał ochoty by z nim walczyć. Wcześniej –
owszem, ale teraz? Niezbyt. Zamiast tego miał dziwne przeczucie, które nie
opuszczało go od wczoraj. Zrobił jednak wszystko tak jak zawsze. Przecież nie
mógł pozwolić, by ktokolwiek zobaczył jego prawdziwą stronę. A już na pewno nie
jego zmartwienia. Pomachał Shizuo i odbiegł w stronę bocznych uliczek. Były
barman rzucał w niego znakami i automatami, ale wszystkie je omijał. W końcu
wślizgnął się w jedną z bram. Zamarł i wstrzymał oddech. Czekał aż Shizuo
zniknie z pola widzenia, by móc spokojnie odejść. Coś jednak wyraźnie
zamierzało pokrzyżować mu plany. Usiadł na klatce schodowej i oparł czoło o
chłodną ścianę. Liczył, że to pomoże mu się skupić. Usłyszał, jak za
zamkniętymi drzwiami przebiega Shizuo, cicho klnąc. Uśmiechnął się nieznacznie.
Nawet jeśli tego wyjątkowo nie chciał, to i tak udało mu się rozsierdzić
blondyna. Nagle rozbrzmiał dźwięk smsa. Orihara wstrzymał oddech. Miał nadzieję,
że Heiwajima był zbyt daleko, by to usłyszeć. Jakby tego było mało, dziwne
przeczucie chyba sięgnęło zenitu. Jednak los nie był dla niego zbyt łaskawy.
Żeby Bóg miał takie problemy? Drzwi rozsypały się w drobny mak, gdy Shizuo w
nie kopnął. Jeden z większych odłamków zranił Izayę. Brunet uśmiechnął się
wrednie, mimo rozciętego policzka, z którego płynęła krew. Starł ją wierzchem
dłoni, choć jedyne co uzyskał, to tylko większe rozmazanie krwi na twarzy. Szybko
i z gracją przeskoczył poręcz i wbiegł na piętro wyżej. Zirytowany były barman
ruszył za nim bez zastanowienia. Ale ten krótki czas wystarczył. Izaya stanął
na piętrze i przeczytał smsa. Zamarł.
~ To się nie mogło wydarzyć. Namie tylko żartuje. Nie one…~
takie i wiele innych myśli przeleciały przez głowę Izayi. Brunet stał z martwym
wzrokiem. Ręce lekko mu się trzęsły. Nie obchodziło go, że jego największy wróg
może właśnie zobaczyć jego chwilę słabości. Teraz liczyło się co innego. A
Shizuo jak gdyby nigdy nic stanął przed nim. Gdy wyczuł zmianę, jaka zaszła w
Oriharze, jego zdenerwowanie gdzieś się ulotniło. Ale czy w nim naprawdę zaszła
zmiana? Raczej nie… miał taki humor od rana, tylko wcześniej doskonale to
ukrywał. Więc dlaczego teraz się ujawnił? Informator uśmiechnął się słabo i
ruszył przed siebie. Postawił wszystko na szybkość. Musiał jak najszybciej
dowiedzieć się prawdy. Jednak nie przewidział jednego. Mianowicie tego, że
Shizuo złapie go za kaptur. Blondyn natomiast, najzwyczajniej w świecie,
podniósł go za ów kaptur. Orihara spojrzał na niego jak nigdy wcześniej. Nie z
tą siłą uczuć. Przerażenie w oczach, a jednocześnie nienawiść, że Shizuo go
zatrzymuje. Ale ta nienawiść była tak niesamowicie silna. Aż tak, że Heiwajima
miał ochotę się cofnąć. Pojął, jak niewiele wie o informatorze. Ten zaś
wyskoczył z kurtki. Odzienie wierzchnie zostało w rękach zdezorientowanego
Shizuo, a Izaya w samej koszulce z długim rękawem ukucnął. Wyjął z kieszeni
sprężynowy nożyk i wbił go w nogę Shizuo. Nie miał czasu na sprawianie mu
zbytniego bólu. Po prostu musiał go opóźnić. Podbiegł do okna i z rozpędu
wyskoczył. To tylko pierwsze piętro. Wybił szybę rękoma i opadł na ziemię wśród
odłamków szkła. Natychmiast pobiegł do szpitala w Shinjuku.
Shizuo podbiegł do okna. Zachowanie Izayi po raz pierwszy
tak go zdziwiło. Do tego, właśnie trzymał w rękach jego bluzę. Westchnął cicho.
Zastanawiał się, co mogło się stać. Po raz pierwszy Orihara stracił przy nim
wszystkie swoje maski. I blondyn nie wiedział, czy powinno go to przerażać, czy
cieszyć. Bądź co bądź, właśnie dowiedział się, że jego odwieczny wróg też ma
uczucia. Uczucia, o które go nie podejrzewał. Shizuo zrozumiał, jak ktoś się czuje, tracąc coś, co było dla niego pewnym. Co dzieje się, gdy opadną wszelki maski.
_
_________________________________
| Od:
Namie |
| Izaya
jedź do szpitala w Shinjuku. |
| Jedna
z twoich sióstr miała wypadek. |
| Leży w
śpiączce. |
__________________________________
Ciekawie. Chcę wiedzieć co będzie dalej i co Shizuo zrobi z jego ukochaną kurtką, z którą się o dziwo rozstał. XD
OdpowiedzUsuńMiał ważniejsze sprawy na głowie niż ukochana kurtka xD
UsuńTo nie wybaczalne, by ją zostawił! Będzie płakała! XDD
UsuńMoże ją odzyska, może nie...
Usuń(podśpiewuje, choć nie umie xD)
Wao~~ zobaczymy.
UsuńCzyy jest mozliwosc dodania str "spis tresci"???znacznie ulatwilo by to sprawe osobom np czytajoncym z telefonu
OdpowiedzUsuńCasjel, obawiam się, że nie ;c
UsuńZamiast "spisu treści" jest ten spis z boku. Musiałabym chyba zmienić cały wygląd bloga, a niestety ten lubię xD
Jak wrócę to postaram się coś zrobić żeby ułatwić czytanie osobom korzystającym z telefonów.
Kyoko ( Z innego kompa, więc nie jako ja xD)