piątek, 1 marca 2013

Vocaloidy (Miku x Kaito - Part 4)


Miku obudziła się w sobotę wypoczęta. To był jej wyjątkowy dzień, choć o tym zapomniała. Wstała niechętnie z łóżka. W piżamie i z rozczochranymi włosami skierowała się do pokoju Kaito, by go obudzić. Zapukała delikatnie, ale nie usłyszała żadnej odpowiedzi. Uchyliła lekko drzwi i zajrzała do środka. Pokój był… pusty. Miku zdziwiła się, ale nie komentowała niczego. Zamiast tego wróciła do pokoju i położyła się jeszcze spać. Nie zasnęła jednak. Jedynie leżała otulona pościelą. Stwierdziła, że to nie ma sensu. Założyła szybko jakieś dżinsy i koszulkę. Do torby na wszelki wypadek spakowała bluzę, a także dwa komplety drugiego śniadania. Założyła kurtkę i zarzuciła torbę na ramię. Po chwili do torby dołączyła gitara. Hatsune wyszła z domu i ruszyła przed siebie. Sama nie wiedziała gdzie idzie. Po prostu szła rozkoszując się zimą. Niewielkie, różnorodne płatki śniegu opadały powoli, otulając krajobraz białą, puchową kołdrą. Dziewczyna uwielbiała tę porę roku. Niespodziewanie dostała śnieżką w głowę. Kulka była dość mocno zlepiona, a śliski chodnik też nie pomógł. Bardziej z zaskoczenia niż czegoś innego, Miku poślizgnęła się i przewróciła prosto w najbliższą zaspę. Z boku wyglądało to tak, jakby runęła od śnieżki. Natychmiast podszedł do niej jakiś  chłopak. Wyglądał bardzo podobnie do tej dziewczyny z wczoraj. Prawdopodobnie jej brat. Nieznajomy przeprosił ją i podał dłoń, chcąc jej pomóc wstać. Hatsune jednak tylko się uśmiechnęła. Siedząc na śniegu sprawdziła, czy gitarze nic się nie stało. Kaito by ją dosłownie zamordował, gdyby pojawiła się na niej choć ryska. Na szczęście, obyło się bez uszkodzeń. Miku wstała i otrzepała spodnie. Zarzuciła sobie torbę i gitarę na ramię. Po chwili doszedł do nich Kaito.
- Zostawić cię samą na pięć minut – stwierdził z uśmiechem i poczochrał jej rozpuszczone włosy.
- Oj tylko się poślizgnęłam – mruknęła.
Chłopak zabrał jej bagaż i wziął go.
- Po co wyszłaś? – spytał zaciekawiony.
- Chciałam usiąść i gdzieś pograć – odparła.
Ruszyli przed siebie śmiejąc się i rozmawiając. W końcu znaleźli idealne miejsce. Niewielki murek, lekko przyprószony śniegiem, na jednej z uliczek przecinających główną ulicę. Umiejscowili się na nim. Miku wyjęła z torby drugie śniadanie. Jedno dała przyjacielowi, który przyjął je z uśmiechem.

Len Kagamine stał na chodniku i patrzył za odchodzącą parą. Ta dziewczyna wydawała się taka ładna, miła i uprzejma. Przez ten krótki moment nieuwagi, oberwał od siostry śnieżką. Rin nie widząc żadnej reakcji podeszła do niego i oparła dłonie o biodra.
- Coś się stało?
- Zastanawiam się tylko kim ona była – odparł lekko zamyślony.
- Dowiemy się w poniedziałek. Zapisali się do naszej szkoły.
Len wyglądał na uszczęśliwionego tą nowiną i szybko wrócił do bitwy na śnieżki. Miał nadzieję, że zaprzyjaźni się z tą nieznajomą. A co mogło lepiej podziałać niż chodzenie do jednej szkoły? Len miał cichą nadzieję, że dołączą do klasy muzycznej. Do ich klasy.

Gdy zjedli, Kaito wyjął z kieszeni niewielkie pudełko. Zaczął obracać je w palcach. Przyjaciółka spojrzała na niego zaciekawiona. Jednak nie pospieszała go. Tylko czekała.
- Może nie jest zbyt ładnie zapakowany – stwierdził po chwili – ale mam nadzieję, że ci się spodoba.
Zeskoczył z murku i stanął przed Miku. Ich twarze były w tym momencie na tej samej wysokości. Chłopak dał jej owo pudełeczko z uśmiechem.
- Wszystkiego najlepszego Miku – powiedział.
Dziewczyna zdziwiła się. To już dzisiaj? Myślała, że jeszcze nie. Zupełnie zapomniała o własnych urodzinach.
- Nie musiałeś – zaznaczyła od razu.
Chłopak spojrzał na nią wymownie, więc bez dalszych słów wzięła od niego pudełko. Otworzyła je i aż zamarła. W środku znajdował się piękny, skromny naszyjnik z przywieszką w kształcie mikrofonu.
- Jest piękny – powiedziała cicho.
Kaito słysząc to uśmiechnął się szeroko. Delikatnie odgarnął jej włosy i zapiął łańcuszek na jej szyi.
- Teraz wygląda jeszcze piękniej – stwierdził z uśmiechem.
- Dziękuję.
Hatsune, lekko uśmiechnięta przytuliła przyjaciela i pocałowała go w policzek.
- Ponieważ to twój dzień, to robimy co zechcesz – zaoferował Kaito.
- Zagrasz coś?
- A zaśpiewasz do tego? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
Po krótkiej chwili namowy, dziewczyna zgodziła się. Wybrali ich ulubioną piosenkę. Pokrowiec od gitary wraz z torbą wylądowały przed murkiem. Kaito zaczął uderzać w struny. Miku z uśmiechem włączyła się w rytm, śpiewając. Sama gra na gitarze brzmiała nieziemsko. Kaito potrafił zamieniać muzykę w magię. A do tego śpiew Miku? Piękny głos i do tego doskonale wyćwiczony. Już wkrótce zebrała się wokół nich duża grupka ludzi. Niektórzy wrzucali jakieś jeny do pokrowca. A oni siedzieli sobie i robili to co lubili. Miku miała dość po kilku godzinach. Zimno i mocno wysuszone gardło, mocno dawały jej się we znaki. Skończyli więc. Ludzie mruknęli niechętnie, ale nie protestowali.
- Za tydzień też przyjdziemy – obiecał Kaito.
Tłum, nieco pocieszony tą informacją, rozszedł się. I wkrótce zostali sami. Kaito zebrał jeny z pokrowca i schował do niego gitarę. Bez liczenia włożył pieniądze do bocznej kieszeni pokrowca.
- Co robimy dalej? – spytał z uśmiechem zarzucając sobie gitarę na plecy.
Najpierw odnieśli gitarę do domu. A potem? Do końca dnia robili wszystko, czego zażyczyła sobie Miku. Poszli do kina, tym razem na film akcji, a nie horror. Powłóczyli się jeszcze po mieście. Dopiero gdy zapadł zmrok, Kaito zaciągnął Miku poza miasto. Weszli na jakąś górę i razem obserwowali rozgwieżdżone niebo. Miku kochała je oglądać.  Niestety w mieście, przeszkadzały jej w tym wysokie budynki. Chłopak usiadł na śniegu i pociągnął ją w dół. Hatsune wylądowała na jego kolanach. Uśmiechnęła się do niego.
- Rozchorujesz się – ostrzegła go.
- Ostatnio to ty byłaś chora, więc jeśli myślisz, że się wygodnie usadowisz na śniegu, to się grubo mylisz – odparł z uśmiechem.
Potem już tylko siedzieli w milczeniu i patrzyli na jasne punkciki na ciemnym niebie. Koło północy dostrzegli spadającą gwiazdę. Miku, swoim nawykiem, skrzyżowała palce i pomyślała życzenie.
- O czym pomyślałaś? – spytał z uśmiechem
- Jak ci powiem to się nie spełni – odparła.
- No nie bądź taka. I tak się spełni – Kaito próbował ją przekonać.
Ona jednak zamilkła. Z uśmiechem oparła głowę o jego ramię. Była już nieco zmęczona.
- Pomyślałam, że chciałabym żeby nie wywalili cię z tej szkoły – powiedziała cicho, sennym głosem.
Kaito uśmiechnął się lekko. Zaczął ją delikatnie gładzić po włosach, obiecując sobie w duchu, że zrobi wszystko by spełnić jej życzenie. Niedługo potem Miku spała jak zabita z lekko rozchylonymi ustami i delikatnym uśmiechem. Kaito wziął ją na ręce i wrócił do domu. Odłożył ją do jej łóżka i przykrył kołdrą. Jego przyjaciółka wyglądała uroczo, gdy spała. Hatsune mruknęła coś niewyraźnie. Bojąc się, że ją obudzi, chłopak wycofał się po cichu z pokoju. Wziął szybki prysznic i niedługo on także znalazł się w objęciach Morfeusza, leżąc wśród rozkopanej pościeli w swoim pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz