Dziękuję Anonimowi i Guitarist za chęć czytania ^ ^
To bardzo pozytywnie nakręca do napisania czegoś :D
Ze specjalną dedykacją dla was XD
Izaya w całym pędzie wpadł do szpitala, który znalazł bez
trudu. Bądź co bądź, jak na tak krótką wymianę zdań, Namie podała mu dość
szczegółowe informacje. Zignorował pielęgniarki i lekarzy. Stracił panowanie
nad sobą, gdy zaczął wrzeszczeć:
- Gdzie jest Mai Orihara?
Przerażeni jego zachowaniem lekarze, szybko dali mu
odpowiedź. Tym samym pędem pobiegł do wyznaczonego pokoju. Przy szpitalnym
łóżku klęczała zapłakana Kuru. Oczy Orihary rozszerzyły się z przerażenia.
Pierwszy raz w życiu się tak czuł. Siostra był mocno poobijana i miała wiele
gipsów, co oznaczało wiele złamań. Miała słaby puls i była w śpiączce. Ciekawe
tylko, czy to lekarze ją w nią wprowadzili, czy przez wypadek. Upadł na kolana.
- Co się stało? – spytał cicho.
Shizuo, nadal nie dowierzając temu, co się działo, wrócił
do domu. Zaparzył sobie herbaty i zrobił kolację.
Kuru wyjaśniła Izayi, co się stało. Siostra informatora
wyszła przez przypadek na ulicę i nie zauważyła nadjeżdżającej ciężarówki. Mai
popchnęła ją, przyjmując na siebie siłę uderzenia. Po raz pierwszy w życiu Orihara Izaya poczuł, że świat,
którym uwielbiał manipulować, rozpada się pod jego nogami, a on nic nie może
zrobić. Zupełnie, jakby świat chciał odpłacić mu się, za całe zło, za które
informator odpowiada. I to w jednej racie.
Potem Heiwajima włączył telewizor. Nie leciał żaden
ciekawy program, ale przynajmniej miał czym zająć myśli. Przynajmniej przez
chwilę. Bo już wkrótce zaczął rozmyślać. I z przerażeniem stwierdził, że nie
chce, by jego walki z Izayą się skończyły, bo jego życie straci sens. Tak
szybko, jak doszedł do tego wniosku, tak szybko próbował się go pozbyć i uznać
za bzdurny. W głębi duszy jednak wiedział, że nie jest to prawda. Już od
jakiegoś czasu żył dlatego, że wiedział, że ten wredny informator przyjdzie go
wkurzyć. A Kasuka? Prawie się z nim nie widywał. Dlatego nie liczył, że nagle
jego młodszy brat pojawi się przed nim.
Izaya nie ruszał się od
łóżka siostry przez dwa dni. Nie spał, nie jadł, nie odbierał telefonów.
Zupełnie jakby nie żył. Dopiero trzeciego dnia jakby się przebudził. Nie mógł
już znieść widoku nieprzytomnej i nieruszającej się Mai. Dotychczas to on
sprowadzał na innych nieszczęścia. Jego one omijały. Zawsze. Bez słowa wyszedł z pokoju. Zostawił oniemiałą
Kuru. Wiedział, że nie powinien, ale musiał. Czasem trzeba pomyśleć o sobie.
Dopiero potem o najbliższych. Wyszedł na ulicę. Ikebukuro żyło dalej. Nie
zwracało uwagi na wielkie kryzysy małych ludzi. Izaya uśmiechnął się, ale nie w
ten sposób co zawsze. Wyglądał jakby stracił część siebie. Cieszył się że tylko
nieliczni potrafiliby to rozpoznać. I cieszył się, że pewnie nie spotka tych
osób. Wyjął z kieszeni kurtki telefon. Zadzwonił do Celty Sturulson.
- Czego chcesz? - usłyszał zamiast powitania.
- Ej, ej ej to nie było miłe. - zaśmiał się nieszczerze - Mam dla ciebie mały
zakład, co ty na to?
I nawet nie czekając na odpowiedź kontynuował.
- Przyjmujmy że wiem gdzie jest twoja głowa. Jeśli spełnisz moje warunki, to
może ci to powiem.
I tak powróciła choć część jego, jako szui tego miasta. Znów był wredny i
chamski. Maskował się, by świat nie odczytał jego uczuć, a jednocześnie
powrócił do swoich nawyków. Znów miał władzę nad ludzkim życiem. I przez chwilę
pozwoliło mu to zapomnieć o własnych
zmartwieniach.
W życiu Shizuo te dwa dni,
przewróciły cały świat. Czuł się, jakby odebrano mu część jego samego. Jego
duszy. Kiedyś Izaya bywał w Ikebukuro prawie codziennie tylko po to, by go
zdenerwować. Dwa dni bez niego? Blondyn musiał sam przed sobą przyznać, że
brakowało mu tego irytującego uśmieszku, bitw i gonitw. A nawet latających
znaków. A teraz? Teraz Shizuo miał być ochroniarzem posłańca rosyjskiej mafii.
Mimo iż wiedział, że osoba, którą ma chronić, jest świetnie wyszkolona, miał ją
chronić do końca. Dlaczego? Bo inaczej jego młodszy braciszek zostanie skrócony
o głowę. Nie zauważył Izayi, który od dwóch dni zajmował jego myśli. Wpatrywał
się nieco tępo w chodnik i szedł z rękoma w kieszeniach. Brunetka, co prawda
śliczna, uczepiła się jego ramienia, pod pretekstem nie zgubienia się.
Izaya prychnął, widząc to.
Brunetka była nieco podobna do jego sióstr… Jego oczy przepełniał ból, ale
wiedział, że maskował się wystarczająco dobrze. Zaśmiał się wrednie.
- Czyżby nasz Shizuś znalazł sobie dziewczynę? A sądziłem że żadna cię nie
zechce! Cóż może chce się tylko tobą zabawić? Daj mi ją na chwilę. Chcę mieć z
niej marionetkę. A może.... a może ją zabiję?
Uśmiechał się. Starał się wyjść naturalnie. Chciał ukryć swój ból. Chciał o nim
choć na chwilę zapomnieć. Nawet jeśli wszędzie widział siostrę. Teraz, gdy
ogarnęły go wyrzuty sumienia, że ją zostawił, każda dziewczyna mu ją
przypominała. A przez to nie potrafił zapomnieć.
Choć Shizuo w życiu by się
do tego nie przyznał, ucieszył się z tego, że znów go widzi. Że znów jest
normalnie. Jakby nie było tych dwóch dni. Na jego usta wypłynął lekki uśmiech.
Oderwał wzrok od jakże interesującego chodnika i przeniósł go na informatora.
- Nie jest istotne, kim
ona jest – odpowiedział.
Dziewczyna spojrzała na
informatora i po rosyjsku spytała go, co on mówi. Blondyn odpowiedział jej, że
to mało ważne.
- Jak możesz Shizu – chan?
– Izaya udał, że się oburzył. – To co mówię nie jest ważne? Gdyby nie ja, to
miasto byłoby nuuuuudne.
Izaya uśmiechnął się wrednie
i przetłumaczył wszystko, co mówi na rosyjski. Cóż… czasami znajomość języków się
przydaje.
Heiwajima nigdy nie
przyznałby na głos, że miasto bez Izayi jest rzeczywiście nudne. Zachował swoje
myśli całkowicie dla siebie.
- Nie jest ważne.
Bynajmniej nie dla niej – odparł blondyn, odpalając kolejnego dziś papierosa.
– Ciekawe, jednak lepiej skup się na swojej
robocie Heiwajima – powiedziała ostro do Shizuo.
W normalnej sytuacji, za
sam taki ton, Shizuo nauczyłby ją latać. Ale nie mógł, gdy życie jego brata
było zagrożone.
- A cóż takiego jest jego
robotą? – spytał Izaya po rosyjsku.
Uśmiechnął się w swój
najbardziej irytujący sposób. To wciąż za mało. Nadal umysł przyćmiewał mu
widok nieprzytomnej Mai. Nie czekając na odpowiedź, zagadał także do Shizuo.
- Już mi nic nie mówisz –
powiedział tonem zazdrosnej dziewczyny. – To takie irytujące. Czuję się prawie
zazdrosny, że są dla ciebie ludzie ważniejsi ode mnie! Przecież nikt cię tak
nie wkurza, jak ja.
Uśmiechnął się nawet
szerzej. Ale to tylko pozory. Miał dość. Poczucie winy zbyt go przygniotło.
Miał ochotę zostawić ich. Wrócić do szpitala i sprawdzić, czy Mai się nie
obudziła, ale nie mógł teraz tak po prostu odbiec. A zresztą… gdyby się
obudziła, Kuru natychmiast by do niego napisała.
- A co cię to interesuje
informatorze? Czyżbyś był niedoinformowany? – zakpiła dziewczyna.
Przez głowę Shizuo
przemknęła myśl, że za takie zdanie, dziewczyna powinna mieć już nóż przy
gardle. Ale Izaya nie drgnął. Gdy w jego oczach dostrzegł, coś czego nie
potrafił zrozumieć, zamyślił się jeszcze bardziej. Jednak jak zwykle, nie dał nic po sobie poznać.
- Są ważniejsze osoby od
ciebie i wcale nie muszą mnie irytować Izaya – odparł obojętnie blondyn.
- Ehh ostatnio się trochę
opuściłem bruneteczko. Czyżby rosyjska mafia nie zapewniała odpowiedniego
wyszkolenia? Potrzebujesz jego ochrony? Jesteś żałosna. Nawet gorsza. Żal mi
cię. Ale mimo to cię kocham. Mogę cię zabić?
Uśmiechał się szeroko. Był irytujący. Jednak patrząc na nią dostrzegł oczami
wyobraźni Mai. Jak to było? czym to gnębił Kidę? Że Saki będzie jego boginią, a
on nigdy nie zapomni? Coś w tym stylu. Dokładnie to teraz czuł. Poczuł niepohamowaną
chęć powrotu do szpitala i wyrzuty że choć na chwilę zostawił siostrę.
- Zresztą, nieważne. Do nie następnego.
przekrzywił lekko głowę i odwrócił się do nich. Początkowo swoim lekkim
taneczny krokiem, a gdy juz trochę się oddalił biegł na złamanie karku. Znowu.
Już nawet irytowanie Heiwajimy nie było ciekawe.
Po ulicy rozniósł się psychopatyczny śmiech dziewczyny.
Wszystko szło zgodnie z ich planem. Nawet informator nie wiedział, jaki był
prawdziwy cel towarzyszenia Heiwajimy. Ona przecież była dokładnie wyszkolona.
~ On wie. ~ pomyślał Shizuo ~ Gdyby on czegoś nie wiedział,
to chyba by się świat skończył.
Jednak pamiętając wyraz oczu Izayi, sam w to wątpił.
Izaya wiedział, że nie
powinien tego tak zostawiać. Powinien się dowiedzieć! Musiał sprawdzić stan
jego siostry. Kiedy upewni się że wszystko u niej w porządku, znajdzie Shizuo i
tę małą rosyjską dziwkę. Wtedy dowie sie wszystkiego. O tak.... Czas na powrót
wielkiego Izayi. Przynajmniej w oczach świata.
Oni zaś ruszyli dalej w milczeniu. Trochę brunetce było
szkoda, że bestia tego miasta jest nieświadoma, jak jest bliska śmierci.
Blondynowi było trochę szkoda, że brunetka nie wie, ile razy otarł się o śmierć
i jak bardzo ma wyrobione instynkty w walce. A wszystko przez tę pchłę.
Izaya, jak zwykle wpadł do
szpitala. Psuł sobie wizerunek tym zachowaniem, ale wiedział, że może go
naprawić później. Wszedł do pokoju siostry. Zamarł w miejscu gdy zobaczył
ze obie siedzą na łóżku i gadają. Cieszył się, że tak mało czasu zajął
jej powrót do zdrowia.Przynajmniej do przytomności.
- Idiotko martwiłem się o ciebie. Wiesz, jak bardzo zniszczy mi to wizerunek?
Uśmiechnął się szczerze. Przy siostrach mógł.
- Wybacz braciszku. Mam do ciebie małą prośbę. Mógłbyś podziękować Heiwajimie?
- Jemu? A czemuż to?
- To on przyniósł mnie do szpitala. Był przy wypadku.
O.O takiego zakończenia rozdziału się nie spodziewałam. Shizuś pomógł siostrom Izayi i jeszcze się nie skapnął czemu informator jest smutny.
OdpowiedzUsuńJestem też ciekawa co ma zamiar zrobić ta Rosjanka i jak Izuś naprawi nadszarpnięty wizerunek o oczywiście jak podziękuje Heiwajimie :) ( o ile oczywiście podziękuje)
A i tak w ogóle to dziękuję~! Miałam taki okropny dzień i twoja notka bardzo poprawiła mi humor~! Więc jeszcze raz dzięki :) i czekam na ciąg dalszy ~!
Twój komentarz poprawił mi humor :D
UsuńCieszę się, że jest nieprzewidywalnie XD
Nie skapnął się, bo nie połączył faktów. Pewnie myślał, że to nie o to chodzi, czy coś.
Cieszę się też, że moja notka poprawiła Ci humor :D
Zajebisty rozdział:D bardzo za niego dziękuję i za dedykację również;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej nieprzewidywalne się robi, ale to wspaniale XD
Też mnie nurtuje ta "ruska dziwka", ciekawe jaką rolę odegra w dalszych częściach? I jak Izaya przetrawi informację o tym, że Shizuo pomógł jego siostrze? Yay, już się nie mogę doczekać XD
Bardzo dziękuję *rumieni się* xD
UsuńHehe jak miło się wraca do tego opowiadania. Dobrze je opisujesz. Widzę, że moje poryte pomysły z Rosjanką zainteresowały. Wyłapałam mało ważny błąd, gdzie zamiast '' mafii' wyszło ci magii xD
OdpowiedzUsuńDziękuję c:
UsuńStaram się.
O.o zaraz poprawię. Jak tylko znajdę :D