czwartek, 6 czerwca 2013

Part 2 (BxK) Mógłbyś podziękować Heiwajimie?

Dziękuję Anonimowi i Guitarist za chęć czytania ^ ^
To bardzo pozytywnie nakręca do napisania czegoś :D
Ze specjalną dedykacją dla was XD

Izaya w całym pędzie wpadł do szpitala, który znalazł bez trudu. Bądź co bądź, jak na tak krótką wymianę zdań, Namie podała mu dość szczegółowe informacje. Zignorował pielęgniarki i lekarzy. Stracił panowanie nad sobą, gdy zaczął wrzeszczeć:
- Gdzie jest Mai Orihara?
Przerażeni jego zachowaniem lekarze, szybko dali mu odpowiedź. Tym samym pędem pobiegł do wyznaczonego pokoju. Przy szpitalnym łóżku klęczała zapłakana Kuru. Oczy Orihary rozszerzyły się z przerażenia. Pierwszy raz w życiu się tak czuł. Siostra był mocno poobijana i miała wiele gipsów, co oznaczało wiele złamań. Miała słaby puls i była w śpiączce. Ciekawe tylko, czy to lekarze ją w nią wprowadzili, czy przez wypadek. Upadł na kolana.
- Co się stało? – spytał cicho.

Shizuo, nadal nie dowierzając temu, co się działo, wrócił do domu. Zaparzył sobie herbaty i zrobił kolację.

Kuru wyjaśniła Izayi, co się stało. Siostra informatora wyszła przez przypadek na ulicę i nie zauważyła nadjeżdżającej ciężarówki. Mai popchnęła ją, przyjmując na siebie siłę uderzenia. Po raz pierwszy  w życiu Orihara Izaya poczuł, że świat, którym uwielbiał manipulować, rozpada się pod jego nogami, a on nic nie może zrobić. Zupełnie, jakby świat chciał odpłacić mu się, za całe zło, za które informator odpowiada. I to w jednej racie.

Potem Heiwajima włączył telewizor. Nie leciał żaden ciekawy program, ale przynajmniej miał czym zająć myśli. Przynajmniej przez chwilę. Bo już wkrótce zaczął rozmyślać. I z przerażeniem stwierdził, że nie chce, by jego walki z Izayą się skończyły, bo jego życie straci sens. Tak szybko, jak doszedł do tego wniosku, tak szybko próbował się go pozbyć i uznać za bzdurny. W głębi duszy jednak wiedział, że nie jest to prawda. Już od jakiegoś czasu żył dlatego, że wiedział, że ten wredny informator przyjdzie go wkurzyć. A Kasuka? Prawie się z nim nie widywał. Dlatego nie liczył, że nagle jego młodszy brat pojawi się przed nim.


Izaya nie ruszał się od łóżka siostry przez dwa dni. Nie spał, nie jadł, nie odbierał telefonów. Zupełnie jakby nie żył. Dopiero trzeciego dnia jakby się przebudził. Nie mógł już znieść widoku nieprzytomnej i nieruszającej się Mai. Dotychczas to on sprowadzał na innych nieszczęścia. Jego one omijały. Zawsze.  Bez słowa wyszedł z pokoju. Zostawił oniemiałą Kuru. Wiedział, że nie powinien, ale musiał. Czasem trzeba pomyśleć o sobie. Dopiero potem o najbliższych. Wyszedł na ulicę. Ikebukuro żyło dalej. Nie zwracało uwagi na wielkie kryzysy małych ludzi. Izaya uśmiechnął się, ale nie w ten sposób co zawsze. Wyglądał jakby stracił część siebie. Cieszył się że tylko nieliczni potrafiliby to rozpoznać. I cieszył się, że pewnie nie spotka tych osób. Wyjął z kieszeni kurtki telefon. Zadzwonił do Celty Sturulson.
- Czego chcesz? - usłyszał zamiast powitania.
- Ej, ej ej to nie było miłe. - zaśmiał się nieszczerze - Mam dla ciebie mały zakład,  co ty na to?
I nawet nie czekając na odpowiedź kontynuował.
- Przyjmujmy że wiem gdzie jest twoja głowa. Jeśli spełnisz moje warunki, to może ci to powiem.
I tak powróciła choć część jego, jako szui tego miasta. Znów był wredny i chamski. Maskował się, by świat nie odczytał jego uczuć, a jednocześnie powrócił do swoich nawyków. Znów miał władzę nad ludzkim życiem. I przez chwilę pozwoliło mu to zapomnieć  o własnych zmartwieniach.

W życiu Shizuo te dwa dni, przewróciły cały świat. Czuł się, jakby odebrano mu część jego samego. Jego duszy. Kiedyś Izaya bywał w Ikebukuro prawie codziennie tylko po to, by go zdenerwować. Dwa dni bez niego? Blondyn musiał sam przed sobą przyznać, że brakowało mu tego irytującego uśmieszku, bitw i gonitw. A nawet latających znaków. A teraz? Teraz Shizuo miał być ochroniarzem posłańca rosyjskiej mafii. Mimo iż wiedział, że osoba, którą ma chronić, jest świetnie wyszkolona, miał ją chronić do końca. Dlaczego? Bo inaczej jego młodszy braciszek zostanie skrócony o głowę. Nie zauważył Izayi, który od dwóch dni zajmował jego myśli. Wpatrywał się nieco tępo w chodnik i szedł z rękoma w kieszeniach. Brunetka, co prawda śliczna, uczepiła się jego ramienia, pod pretekstem nie zgubienia się.



Izaya prychnął, widząc to. Brunetka była nieco podobna do jego sióstr… Jego oczy przepełniał ból, ale wiedział, że maskował się wystarczająco dobrze. Zaśmiał się wrednie.
- Czyżby nasz Shizuś znalazł sobie dziewczynę? A sądziłem że żadna cię nie zechce! Cóż może chce się tylko tobą zabawić? Daj mi ją na chwilę. Chcę mieć z niej marionetkę. A może.... a może ją zabiję?
Uśmiechał się. Starał się wyjść naturalnie. Chciał ukryć swój ból. Chciał o nim choć na chwilę zapomnieć. Nawet jeśli wszędzie widział siostrę. Teraz, gdy ogarnęły go wyrzuty sumienia, że ją zostawił, każda dziewczyna mu ją przypominała. A przez to nie potrafił zapomnieć.

Choć Shizuo w życiu by się do tego nie przyznał, ucieszył się z tego, że znów go widzi. Że znów jest normalnie. Jakby nie było tych dwóch dni. Na jego usta wypłynął lekki uśmiech. Oderwał wzrok od jakże interesującego chodnika i przeniósł go na informatora.
- Nie jest istotne, kim ona jest – odpowiedział.
Dziewczyna spojrzała na informatora i po rosyjsku spytała go, co on mówi. Blondyn odpowiedział jej, że to mało ważne.

- Jak możesz Shizu – chan? – Izaya udał, że się oburzył. – To co mówię nie jest ważne? Gdyby nie ja, to miasto byłoby nuuuuudne.
Izaya uśmiechnął się wrednie i przetłumaczył wszystko, co mówi na rosyjski. Cóż… czasami znajomość języków się przydaje.

Heiwajima nigdy nie przyznałby na głos, że miasto bez Izayi jest rzeczywiście nudne. Zachował swoje myśli całkowicie dla siebie.
- Nie jest ważne. Bynajmniej nie dla niej – odparł blondyn, odpalając kolejnego dziś papierosa.
 – Ciekawe, jednak lepiej skup się na swojej robocie Heiwajima – powiedziała ostro do Shizuo.
W normalnej sytuacji, za sam taki ton, Shizuo nauczyłby ją latać. Ale nie mógł, gdy życie jego brata było zagrożone.

- A cóż takiego jest jego robotą? – spytał Izaya po rosyjsku.
Uśmiechnął się w swój najbardziej irytujący sposób. To wciąż za mało. Nadal umysł przyćmiewał mu widok nieprzytomnej Mai. Nie czekając na odpowiedź, zagadał także do Shizuo.
- Już mi nic nie mówisz – powiedział tonem zazdrosnej dziewczyny. – To takie irytujące. Czuję się prawie zazdrosny, że są dla ciebie ludzie ważniejsi ode mnie! Przecież nikt cię tak nie wkurza, jak ja.
Uśmiechnął się nawet szerzej. Ale to tylko pozory. Miał dość. Poczucie winy zbyt go przygniotło. Miał ochotę zostawić ich. Wrócić do szpitala i sprawdzić, czy Mai się nie obudziła, ale nie mógł teraz tak po prostu odbiec. A zresztą… gdyby się obudziła, Kuru natychmiast by do niego napisała.

- A co cię to interesuje informatorze? Czyżbyś był niedoinformowany? – zakpiła dziewczyna.
Przez głowę Shizuo przemknęła myśl, że za takie zdanie, dziewczyna powinna mieć już nóż przy gardle. Ale Izaya nie drgnął. Gdy w jego oczach dostrzegł, coś czego nie potrafił zrozumieć, zamyślił się jeszcze bardziej. Jednak jak  zwykle, nie dał nic po sobie poznać.
- Są ważniejsze osoby od ciebie i wcale nie muszą mnie irytować Izaya – odparł obojętnie blondyn.


- Ehh ostatnio się trochę opuściłem bruneteczko. Czyżby rosyjska mafia nie zapewniała odpowiedniego wyszkolenia? Potrzebujesz jego ochrony? Jesteś żałosna. Nawet gorsza. Żal mi cię. Ale mimo to cię kocham. Mogę cię zabić?
Uśmiechał się szeroko. Był irytujący. Jednak patrząc na nią dostrzegł oczami wyobraźni Mai. Jak to było? czym to gnębił Kidę? Że Saki będzie jego boginią, a on nigdy nie zapomni? Coś w tym stylu. Dokładnie to teraz czuł. Poczuł niepohamowaną chęć powrotu do szpitala i wyrzuty że choć na chwilę zostawił siostrę.
- Zresztą, nieważne. Do nie następnego.
przekrzywił lekko głowę i odwrócił się do nich. Początkowo swoim lekkim taneczny krokiem, a gdy juz trochę się oddalił biegł na złamanie karku. Znowu. Już nawet irytowanie Heiwajimy nie było ciekawe.

Po ulicy rozniósł się psychopatyczny śmiech dziewczyny. Wszystko szło zgodnie z ich planem. Nawet informator nie wiedział, jaki był prawdziwy cel towarzyszenia Heiwajimy. Ona przecież była dokładnie wyszkolona.
~ On wie. ~ pomyślał Shizuo ~ Gdyby on czegoś nie wiedział, to chyba by się świat skończył.
Jednak pamiętając wyraz oczu Izayi, sam w to wątpił.

Izaya wiedział, że nie powinien tego tak zostawiać. Powinien się dowiedzieć! Musiał sprawdzić stan jego siostry. Kiedy upewni się że wszystko u niej w porządku, znajdzie Shizuo i tę małą rosyjską dziwkę. Wtedy dowie sie wszystkiego. O tak.... Czas na powrót wielkiego Izayi. Przynajmniej w oczach świata.

Oni zaś ruszyli dalej w milczeniu. Trochę brunetce było szkoda, że bestia tego miasta jest nieświadoma, jak jest bliska śmierci. Blondynowi było trochę szkoda, że brunetka nie wie, ile razy otarł się o śmierć i jak bardzo ma wyrobione instynkty w walce. A wszystko przez tę pchłę.


Izaya, jak zwykle wpadł do szpitala. Psuł sobie wizerunek tym zachowaniem, ale wiedział, że może go naprawić później. Wszedł do pokoju siostry. Zamarł w miejscu gdy zobaczył  ze obie siedzą na łóżku i gadają. Cieszył się, że tak mało czasu zajął jej powrót do zdrowia.Przynajmniej do przytomności.
- Idiotko martwiłem się o ciebie. Wiesz, jak bardzo zniszczy mi to wizerunek?
Uśmiechnął się szczerze. Przy siostrach mógł.
- Wybacz braciszku. Mam do ciebie małą prośbę. Mógłbyś podziękować Heiwajimie?
- Jemu? A czemuż to?
- To on przyniósł mnie do szpitala. Był przy wypadku.


6 komentarzy:

  1. O.O takiego zakończenia rozdziału się nie spodziewałam. Shizuś pomógł siostrom Izayi i jeszcze się nie skapnął czemu informator jest smutny.
    Jestem też ciekawa co ma zamiar zrobić ta Rosjanka i jak Izuś naprawi nadszarpnięty wizerunek o oczywiście jak podziękuje Heiwajimie :) ( o ile oczywiście podziękuje)
    A i tak w ogóle to dziękuję~! Miałam taki okropny dzień i twoja notka bardzo poprawiła mi humor~! Więc jeszcze raz dzięki :) i czekam na ciąg dalszy ~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz poprawił mi humor :D
      Cieszę się, że jest nieprzewidywalnie XD
      Nie skapnął się, bo nie połączył faktów. Pewnie myślał, że to nie o to chodzi, czy coś.
      Cieszę się też, że moja notka poprawiła Ci humor :D

      Usuń
  2. Zajebisty rozdział:D bardzo za niego dziękuję i za dedykację również;)
    Naprawdę z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej nieprzewidywalne się robi, ale to wspaniale XD
    Też mnie nurtuje ta "ruska dziwka", ciekawe jaką rolę odegra w dalszych częściach? I jak Izaya przetrawi informację o tym, że Shizuo pomógł jego siostrze? Yay, już się nie mogę doczekać XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe jak miło się wraca do tego opowiadania. Dobrze je opisujesz. Widzę, że moje poryte pomysły z Rosjanką zainteresowały. Wyłapałam mało ważny błąd, gdzie zamiast '' mafii' wyszło ci magii xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję c:
      Staram się.
      O.o zaraz poprawię. Jak tylko znajdę :D

      Usuń