Maka stała i oczekiwała na śmiercionośne uderzenie Kishina. No tak…
bądź co bądź, co mogła zdziałać banda uczniów wobec potęgi, której nie pokonał
sam Shinigami – sama? Dziewczyna zamknęła oczy obawiając się bólu. Nie było już
ucieczki. A może jednak? Ale albo Albarn jej nie dostrzegła, albo była zbyt
dumna by z niej skorzystać. Jednakże ten nie nastąpił. Zdziwiona otworzyła
oczy. Czyżby Kishin zapatrzony we własną potęgę chybił? Na taki łut szczęścia
raczej liczyć nie mogła. Ujrzała coś znacznie gorszego. Spojrzała na swojego
partnera, Soul’a, z niedowierzaniem. Przyjął na siebie cios wymierzony jej. I z
lekkim, zawadiackim uśmiechem pada. Maka łapie go w ostatniej chwili i
delikatnie kładzie na ziemi. Kozak przez całe życie. Powstrzymała łzy.
Zirytowana głupotą białowłosego, swoją bezsilnością zaatakowała. Rozpoczęła się
walka. Maka walczy z całych sił. Wie, że nie może zawieść całego miasta.
Szkoły. Przyjaciół. Soul’a. Ale Kishin był tak silny! A ona już nie chciała
opierać się szaleństwu, które od niego płynęło. A czarna krew opanowała także
ją poprzez połączenie z partnerem. A to w tym momencie nie pomagało. Potem
nagle odzywa się Black Star. Maka słyszy jego głos jak przez mgłę. Mówi, że
dziewczyna nie jest tak boska jak on, ale na pewno pokona takiego idiotę i
dupka jak Kishin. W Albarn wstępuje nowa siła. Nawet jeśli ona zwątpiła w
siebie, to jej przyjaciele nadal w nią wierzą. Potem swoje trzy grosze dorzuca
Kid. Maka czuje ich wsparcie. Potem odezwał się Soul. Jednak przeżył! Maka
przystępuje do ataku. ODWAGA. Jedno słowo, a może tak wiele. Nawet nie
zaatakowała. Po prostu stała i patrzyła na przeciwnika. Tymczasem Kishin sam
walczył z własnym szaleństwem. Zbyt dużo mocy, jakiejkolwiek mocy, potrafi
zniszczyć każdego. Zarówno dobrego, jak i złego. Albarn biegnie omijając ataki
Kishina. Czy to ona zmusiła się do większego wysiłku, czy też Asura przegrywa
walkę z samym sobą? Nie jest to ważne w tej chwili. Tylko zwycięstwo. Dla
przyjaciół. Uderza go z impetem pięścią prosto w twarz. Pięścią, w której
trzyma pocztówkę od mamy, na której napisane jest tylko jedno słowo w obcym
języku. Odwaga. Na początku zdziwienie. Potem opętańczy śmiech. Atak nie
zadziałał. Kishin zamierzał ją wykończyć.
Maka obudziła się cała zlana potem. Od dłuższego czasu
śnił jej się ten koszmar. Co było o tyle dziwne, że każdej nocy powinno się
mieć inny sen, prawda? Dziewczyna spojrzała na zegarek. Wiedziała, że nie
zaśnie, nie ważne która byłaby godzina. Na szczęście była siódma rano. Zajęcia
w szkole zaczynały się za godzinę, więc miała dużo czasu. Wpierw skierowała się
ku łazience. Przemyła twarz lodowatą wodą. Jeszcze nie rozbudziła się do końca,
a przed oczami nadal miała tę scenę. Przecież wygrała tę walkę! Takie
wspomnienie nie powinno jej prześladować. Zimna woda zadziałała dokładnie tak,
jak powinna. Zmyła resztki snu z jej umysłu. Dziewczyna szybko przebrała się w
nowe ubrania, które jak zwykle pachniały lawendą. Maka uwielbiała ten zapach.
Na jej strój składało się to co zwykle. Czerwona spódniczka w kratkę, biała
koszulka i czarny płaszcz, który na razie wylądował na oparciu kanapy. Przecież
nie będzie niczym ostatnia idiotka paradować po własnym domu w płaszczu! Weszła
do kuchni z lekkim uśmiechem. W domu od jakiegoś czasu zrobiło się strasznie
pusto. Blair się wyprowadziła, lecz nikt nie miał bladego pojęcia dokąd. Black
Star i Tsubaki wyprowadzili się do własnego domu w drugiej części miasta. Tak
więc obecnie, Maka mieszkała tylko z Soulem. Dziewczyna zabrała się za robienie
jajecznicy. Dobry start na poniedziałkowy ranek. Przepyszny zapach unoszący się
w powietrzu wywabił Soula z jego pokoju. Zaspany chłopak pojawił się w kuchni.
Przywitał mistrzynię i usiadł przy stole. Maka rozdzieliła to co było na
patelni na dwie części i jedną z nich podała białowłosemu. Chłopakowi wyraźnie
zasmakowało. Dziewczyna szybko zjadła swoją porcję i poszła do pokoju po szkolną
torbę. Założyła płaszcz i przewiesiła torbę przez ramię. Oparła się o framugę
drzwi i czekała na partnera. Soul szybko się przebrał i po chwili dołączył do
niej. Jak zawsze miał problem z założeniem opaski. Powiesił ją sobie na szyi by
to ukryć. Maka jednak znała go zbyt dobrze. Wiedziała, że nigdy nie potrafi
ułożyć włosów tak, jakby chciał. Długimi, szczupłymi palcami założyła mu ją z
uśmiechem. Chłopak przejrzał się w lustrze. Nie wiedział, jak dziewczyna to
robi, ale zawsze idealnie udawało jej się założyć mu tę opaskę. Mruknął
podziękowania jak niemal co dzień i wyszli z domu. Razem ruszyli w kierunku
szkoły. Maka uśmiechała się. Nie chciała, by Soul zorientował się, co się
dzieje. Nie chciała by się martwił. Drogę pokonali w milczeniu. Ale nie takim
krępującym. Nie musieli nic mówić, by się zrozumieć. W końcu byli nie tylko partnerami,
ale też najlepszymi przyjaciółmi. W szkole wpierw natknęli się na Tsubaki i
Black Stara, a później na Kida. Właśnie zaliczył jeden ze swoich zgonów, a jego
biedne partnerki, Liz i Patty próbowały go pocieszyć. Wszyscy spojrzeli na
siostry Thompson ze współczuciem. Zapewne znów coś było niesymetryczne. Ominęli
ich więc i obiecali, że usprawiedliwią ich u Steina. Weszli do klasy roześmiani
i zajęli swoje miejsca. Soul i Black Star w ostatnim, najwyższym rzędzie.
Prawdopodobnie znów zamierzali przegadać całą lekcję. Maka i Tsubaki usiadły na
swoich miejscach po środku auli. Po krótkiej chwili większość miejsc była
zajęta, a do klasy na swym ulubionym, obrotowym krześle wjechał Stein.
Podjechał do biurka, kilkukrotnie przewracając się po drodze. Na biurku stała
klatka przykryta czerwoną płachtą materiału. Franken bez wahania podjechał do
niej i zamaszystym ruchem zerwał materiał. Ujrzeliśmy jakiegoś ptaka. Jeden z
zagrożonych gatunków. Na pewno. A zatem jeden z ulubionych gatunków Steina.
- Droga klaso,
ci którzy nie zamierzają słuchać, mogą być pewni, że obleją następny egzamin. Tymczasem
opowiem wam coś więcej o tym pięknym, specyficznym gatunku…
W lustrze z przodu Sali pojawiła się postać Shinigamiego
– samy. Zabawny Ponury Żniwiarz chrząknął znacząco, przerywając profesorowi.
- Franken, czyżbyś o niczym nie zapomniał?
Stein podjechał na swoim krześle aż pod samo lustro.
- Nie wydaje
mi się – odparł, zapalając papierosa. – No chyba, że chodzi ci o pozwolenie na
sekcję tego ptaka… z tym może być kiepsko.
Cała klasa zgodnie westchnęła. Wszyscy wiedzieli, że
Stein nie ma, nigdy nie miał i nigdy nie będzie miał pozwolenia na choćby jedną
z sekcji. Shinigami – sama uderzył go rozprostowaną dłonią w głowę. Stein
pomasował bolące miejsce.
- Nowi uczniowie – podpowiedział dyrektor i rozłączył
się.
- Aaa –
mruknął pod nosem Stein, uderzając się w czoło. – Mam zaszczyt i tak dalej,
przedstawić wam dwie nowe uczennice. Oto Sarma Hayek i Emily Sawn. Sarma jest
mistrzem, a Emily bronią. Wejdźcie do sali!
Dwie dziewczyny weszły do klasy. Jedna była wysoką
blondynką o długich nogach i pięknych, niebieskich oczach przypominających
zamarzniętą taflę jeziora zimą. Nosiła krótkie spodenki i czarny podkoszulek.
Druga z nich była niską, szczupłą brunetką o niewątpliwie wybuchowym
temperamencie. Po czym było to widać? Gdy tylko przekroczyła próg sali, rzuciła
się Steinowi na szyję z zapewnieniami, że na pewno będą się wspaniale czuć na
jego lekcjach. Znudzony, acz zaskoczony Stein odesłał je na miejsca. Ze
wszystkich wolnych, wybrały te obok Soula i Black Stara. Maka poczuła dziwne
uczucie w sercu. Jakby lekki niepokój. Odgoniła od siebie szybko tę myśl. Stein
jak zwykle poprowadził ciekawą (według niego) sekcję. Połowa auli już spała lub
gawędziła sobie cicho. Tsubaki z zaczerwienionymi policzkami obserwowała
zazdrośnie chłopaków. Maka zaś uważnie robiła notatki. Po dzwonku na przerwę
cała czwórka – dwie nowe dziewczyny wraz z Soulem i Black Starem wyszli na
spacer. Zupełnie zignorowali stare przyjaciółki. A może tak to tylko wyglądało?
Cały dzień w szkole mijał dziewczętom w coraz gorszym nastroju. A chłopcom?
Wręcz przeciwnie. Choć równie dobrze mogła to być tylko gra. Po zakończeniu
lekcji Maka i Tsubaki poszły na skraj lasu. Znajdował się tam niewielki murek,
który oddzielał drzewa od przepaści. Na dole można było dostrzec miasto, w
którym obie mieszkały. Dziewczyny usiadły na nim. To Maka zaczęła rozmowę na
temat, który nurtował je obie. Zawsze była bardziej otwarta od przyjaciółki.
- Dziwnie się dzisiaj czułam wiesz?
- W związku z czym? – spytała.
- Z tymi
nowymi. Mają jakąś dziwną aurę. Zresztą sama zobacz… wystarczył jeden dzień, a
one całkowicie zawładnęły sercami naszych partnerów!
- Cieszę się, że Black Star znalazł osobę, która
dorównuje mu temperamentem.
- Oszukujesz sama siebie, nie uważasz?
- Tęsknisz za Soulem? – Tsubaki lekko zarumieniona
zmieniła temat.
- Nie
przyznałabym się do tego przy innych, ale tobie raczej mogę. Tak. Czuję, że
przez te nowe go tracę.
- Mam to samo z Black Starem – powiedziała cicho przyjaciółka.
Na rozmowie dziewczyny spędziły resztę dnia. Same nie
zauważyły, kiedy słońce zaczęło zbliżać się ku horyzontowi. Gdy na niebie
pojawiły się pierwsze czerwono-złote połacie, Tsubaki odprowadziła Makę do
domu. Dziewczyna pchnęła delikatnie
drzwi. Były zamknięte. Oznaczało to tylko jedno. Soul jeszcze nie wrócił.
Pewnie był z Black Starem i tymi nowymi. Maka wyjęła klucze z torby i weszła do
mieszkania. A mieli dziś oglądać razem film! Dziewczyna zgodziła się nawet, by
to białowłosy go wybrał. Wiedziała, że będzie się bać. W końcu Soul uwielbiał
horrory. Nie mając nic innego do roboty wzięła się za odrabianie lekcji. Albarn
nawet nie zauważyła, kiedy dostała się w ramiona Morfeusza. Zasnęła, kładąc
głowę na złożonych rękach, na otwartych zeszytach. Nie wiedziała, kiedy wrócił
Soul. Z bólem serca musiała przyznać przed sobą, że bardzo jej go brakowało,
ale nie czekała na niego.
,,Dziewczyna szybko zjadła swoją torbę i poszła do pokoju po szkolną torbę." Niby mały błąd, a wybuchłam śmiechem xD
OdpowiedzUsuńDzięki :)Nie zauważyłam, ale zaraz poprawię XD
UsuńWoooow szkoda ,ze skonczylas to opowiadanie. ... ale ja ide czytac dalej
OdpowiedzUsuńŹle napisałaś imię Black☆Star'a . Gwiazdka MUSI BYĆ.
OdpowiedzUsuń