Troszeczkę dłuższe xD Zasługa dzisiejszej matematyki <3 Ehh czemu na tym przedmiocie mam najlepszą wenę? O ile to coś co mam można nazwać weną xD No nieważne... Miłego czytania.
Izaya był tak
zamyślony, że nie zauważył blondyna w stroju barmana, stojącego na korytarzu.
No, do czasu. Mniej więcej do momentu, gdy na niego wpadł. Dopiero to wyrwało
go z zadumy. Natychmiast się opanował i odskoczył. Wysilił się nawet na jeden
ze swoich firmowych uśmieszków. Blady i nieudany, ale zawsze jakaś próba. A to
się liczy, prawda? Zresztą… to nie jego wina. Po prostu zbyt się martwił o
siostrę. I mimo tego bladego uśmiechu, jego oczy wyrażały smutek.
- Shizu-chan? Ty w szpitalu? Przecież dziś nikogo jeszcze
na ciebie nie nasłałem.
Jedno proste zdanie. To wystarczyło, by zirytować
Heiwajimę. Blondyn był dodatkowo zazdrosny, więc teraz już kipiał od emocji.
Żyłka na jego skroni zapulsowała niebezpiecznie. Uderzył pięścią w najbliższą
ścianę. Odpadło trochę tynku i zostało spore wgniecenie. Orihara uśmiechnął się
słabo, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu – szczerze. Z drugiej jednak
strony…
- Shizu-chan zachowuj się ciszej. Bądź to bądź to jest
szpital, a tam leży ktoś na kim mi zależy.
Dopiero po fakcie zdał sobie sprawę, że powiedział za
dużo. Przeklął w myślach. Miłość do sióstr niekiedy czyniła go słabym. Właśnie
w takich momentach, gdy działa im się krzywda, on nie potrafił panować nad
swoim ciałem, emocjami. I na nic zdawały się próby tworzenia masek. Był po
prostu bezsilny. Bezsilny Bóg… zabawnie to brzmi, nieprawdaż? Izaya liczył, że
blondyn nie zwróci na to uwagi. No bo czemu miałby? Tylko po to, by bardziej mu
dopiec i skrzywdzić kogoś, kogo Oriihara kocha. To jedyny możliwy powód.
- Nieważne – mruknął cicho i wyminął go.
Nawet nie poruszał się ze swoją zwyczajną gracją. Nie
skakał radośnie. Po prostu szedł z lekko opuszczoną głową, jakby patrzył w
ziemię przed sobą. A przecież on zawsze patrzy w górę. W swoje ukochane niebo.
Shizuo spojrzał za nim zdziwiony. Izaya wydawał mu się
taki… dziwny i inny. Niemal chciał go pocieszyć. Pewnie by to zrobił gdyby nie
fakt, że Izaya go nienawidzi i pewnie kogoś ma. Wszedł do sali, którą chwilę
temu opuścił informator. Zastał tam Shinrę odłączającego jedną z dwóch
dziewczyn od maszyn. A Orihara coś mówił o znajdowaniu sali… Czyżby chcieli
przeprowadzić na niej jakąś operację? Splótł ręce na klatce i spojrzał
wyczekująco na Shinrę. Lekarz podziemia tylko westchnął i nawet nie przerwawszy
wykonywanej czynności spytał.
- Co oczekujesz, że ci powiem? – spytał ciężko.
Izaya szybko uzyskał zgodę lekarzy, cały potrzebny
personel i salę. Wszyscy skierowali się w odpowiednie miejsce, a on poszedł
powiadomić Shinrę. Usłyszał, że rozmawiają. I to o czymś ważnym. Dlatego oparł
się o ścianę i zaczął słuchać, na razie nie ujawniając swojej obecności.
- Kim jest Kuru? – spytał Shizuo na początek.
~ A co go to obchodzi? ~ pomyślał z niejakim
rozgoryczeniem Izaya.
- To… -
Shinra wyraźnie się zawiesił. Nie chciał mówić prawdy. Wiedział, że Izaya wolał
to utrzymać w tajemnicy. Wiedział też, że w tym momencie Orihara nie będzie w
stanie przekonująco skłamać. Zatem wiedział też, że sam musi coś szybko
wymyślić. – To ukochana Izayi.
No z prawdą niezbyt się minął. Choć zabrzmiało to, jakby
byli parą, a nie rodzeństwem. Tymczasem Shinra zadowolony, że znalazł punkt
wyjścia, zaczął mówić dalej. Coraz szybciej i mniej składnie.
- Poznali
się w podstawówce, ale ona wyjechała. I teraz wróciła. Kilka lat temu. I są
razem. Nawet razem mieszkają.
W sumie? Dużo w tym prawdy. No, poza tym wyjazdem. Izaya
z lekkim uśmiechem słuchał dalej.
- Są … razem? – spytał Shizuo.
Jego głos zabrzmiał trochę… niepewnie? Jakby bał się
odpowiedzi. Lekarz podziemia pokręcił twierdząco łepetyną. Cieszył się, że
łyknął jego historię.
- Więc kim jest ta druga? – wypytywał dalej Shizuo.
~ Shizu-chan aleś ty wścibski! Gdybyś mnie nienawidził,
to może nawet pomyślałbym, że jesteś zazdrosny~
Uśmiech zszedł z ust Izayi. Jedyny problem polegał na
tym, że Heiwajima go nienawidził. Odepchnął się od ściany i wszedł do pokoju.
Jak zwykle zrobił to bezgłośnie. Mimo, że nie miał swojej zwyczajnej gracji, to
nadal poruszał się o wiele piękniej i ciszej od wszystkich ludzi.
- Shinra daj spokój… - powiedział cicho.
Obaj mężczyźni podskoczyli zdenerwowani, gdy nagle
usłyszeli jego głos. On zaś, jak gdyby nigdy nic, podszedł do łóżka Mai. Usiadł
na nim i wpił smutne spojrzenie swoich czerwonych oczu w Kuru.
- Dzięki za
próbę Shinra – stwierdził informator. – Ale nie musisz. Już nie. – Przeniósł wzrok
na Shizu –chana. – To moje siostry. Tylko nie rozumiem, czemu tak bardzo cię to
obchodzi.
- Ty masz siostry? – zdziwił się Shizuo.
Orihara normalnie rzuciłby mu jakąś kąśliwą uwagę, że
przecież właśnie to powiedział i czy blondyn jest naprawdę tak głupi, czy tylko
udaje. Teraz jednak tylko skinął twierdząco głową.
- Czemu nie powiedziałeś? – dopytywał, patrząc na
informatora swoimi złotymi tęczówkami.
- Czemu miałbym?
- A czemu nie?
- Nie
musiałeś o tym wiedzieć. Nie powinieneś o tym wiedzieć. Wiesz o tym tylko przez
cholerny przypadek.
Izaya nawet na niego nie spojrzał. Dopiero teraz
przeniósł wzrok na Shinrę.
- Personel już czeka. Macie cały blok do dyspozycji.
Wszyscy będą cię słuchać i już na ciebie czekają.
Lekarz podziemia tylko skinął głową i dokończył odpinanie
aparatury. Shizuo zaś zamierzał czegoś spróbować.
- Ale o tym wiem. I co teraz zrobisz? Gdybym je zabił?
Blondyn nie wiedział jak bardzo igra z ogniem. Przełknął
ślinę, gdy w ścianie obok jego twarzy wylądował sprężynowy nożyk Izayi. Ostrze
delikatnie i płytko rozcięło mu policzek, a teraz wibrowało spokojnie. Biorąc
to pod uwagę, siła rzutu w połączeniu z wyćwiczoną techniką… ten rzut. Gdyby
Izaya chciał, mógłby go w tamtym momencie zabić. Były barman przełknął cicho
ślinę.
- Powtórz to jeszcze raz, a nie chybię – obiecał Izaya.
Dopiero wtedy na niego spojrzał. W tych czerwonych
tęczówkach po raz pierwszy kryła się taka wrogość i czysta nienawiść. Zawsze
widniało w nich rozbawienie i pogarda. Ale to? Tym razem Shizuo przestraszył
się samego wzroku informatora. Zamrugał parę razy i przeniósł wzrok z powrotem
na siostrę. I znów był smutny. A mimo tej zmiany, Shizuo nadal nie mógł się
poruszyć. To spojrzenie… sparaliżowało go. Bał się. Po raz pierwszy w życiu bał
się tej mendy. Po raz pierwszy się bał! Dodatkowo Shinra zgromił go wzrokiem.
Kilku lekarzy przyszło pomóc i wspólnymi siłami wywieźli łóżko z Kuru na
korytarz. Po drodze Shinra wyszarpnął jeszcze nożyk ze ściany. Utkwił w niej aż
po rączkę. I lekko odrzucił Izayi. Informator nawet nie patrząc, złapał ostrze, otrzepał z tynku i schował do kieszeni
kurtki. Lekarze zniknęli już, a Mai mruknęła coś niezadowolona przez sen.
Dziewczyna przesunęła się cicho coś mrucząc pod nosem i położyła głowę na
kolanach brata. Izaya lekko się do niej uśmiechnął. Odgarnął jej włosy z czoła
i zaczął delikatnie głaskać po włosach. Gdy Shizuo odzyskał już władzę nad
ciałem westchnął cicho.
~ Szkoda, że dla mnie, nigdy nie będzie taki miły ~
Taka myśl przeleciała przez głowę blondyna.
Zazdrosny Shizuo słodko. Izaya nie musi zabijać wzrokiem, on ma w nim darmowy paralizator.
OdpowiedzUsuń,,schował do kieszeni kurtki" kiedy pn odzyskał tą kurtkę? O.o
OdpowiedzUsuń