poniedziałek, 6 maja 2013

Part 6 - Bezsilny Bóg

Troszeczkę dłuższe xD Zasługa dzisiejszej matematyki <3 Ehh czemu na tym przedmiocie mam najlepszą wenę? O ile to coś co mam można nazwać weną xD No nieważne... Miłego czytania.


Izaya był  tak zamyślony, że nie zauważył blondyna w stroju barmana, stojącego na korytarzu. No, do czasu. Mniej więcej do momentu, gdy na niego wpadł. Dopiero to wyrwało go z zadumy. Natychmiast się opanował i odskoczył. Wysilił się nawet na jeden ze swoich firmowych uśmieszków. Blady i nieudany, ale zawsze jakaś próba. A to się liczy, prawda? Zresztą… to nie jego wina. Po prostu zbyt się martwił o siostrę. I mimo tego bladego uśmiechu, jego oczy wyrażały smutek.
- Shizu-chan? Ty w szpitalu? Przecież dziś nikogo jeszcze na ciebie nie nasłałem.
Jedno proste zdanie. To wystarczyło, by zirytować Heiwajimę. Blondyn był dodatkowo zazdrosny, więc teraz już kipiał od emocji. Żyłka na jego skroni zapulsowała niebezpiecznie. Uderzył pięścią w najbliższą ścianę. Odpadło trochę tynku i zostało spore wgniecenie. Orihara uśmiechnął się słabo, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu – szczerze. Z drugiej jednak strony…
- Shizu-chan zachowuj się ciszej. Bądź to bądź to jest szpital, a tam leży ktoś na kim mi zależy.
Dopiero po fakcie zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo. Przeklął w myślach. Miłość do sióstr niekiedy czyniła go słabym. Właśnie w takich momentach, gdy działa im się krzywda, on nie potrafił panować nad swoim ciałem, emocjami. I na nic zdawały się próby tworzenia masek. Był po prostu bezsilny. Bezsilny Bóg… zabawnie to brzmi, nieprawdaż? Izaya liczył, że blondyn nie zwróci na to uwagi. No bo czemu miałby? Tylko po to, by bardziej mu dopiec i skrzywdzić kogoś, kogo Oriihara kocha. To jedyny możliwy powód.
- Nieważne – mruknął cicho i wyminął go.
Nawet nie poruszał się ze swoją zwyczajną gracją. Nie skakał radośnie. Po prostu szedł z lekko opuszczoną głową, jakby patrzył w ziemię przed sobą. A przecież on zawsze patrzy w górę. W swoje ukochane niebo.

Shizuo spojrzał za nim zdziwiony. Izaya wydawał mu się taki… dziwny i inny. Niemal chciał go pocieszyć. Pewnie by to zrobił gdyby nie fakt, że Izaya go nienawidzi i pewnie kogoś ma. Wszedł do sali, którą chwilę temu opuścił informator. Zastał tam Shinrę odłączającego jedną z dwóch dziewczyn od maszyn. A Orihara coś mówił o znajdowaniu sali… Czyżby chcieli przeprowadzić na niej jakąś operację? Splótł ręce na klatce i spojrzał wyczekująco na Shinrę. Lekarz podziemia tylko westchnął i nawet nie przerwawszy wykonywanej czynności spytał.
- Co oczekujesz, że ci powiem? – spytał ciężko.

Izaya szybko uzyskał zgodę lekarzy, cały potrzebny personel i salę. Wszyscy skierowali się w odpowiednie miejsce, a on poszedł powiadomić Shinrę. Usłyszał, że rozmawiają. I to o czymś ważnym. Dlatego oparł się o ścianę i zaczął słuchać, na razie nie ujawniając swojej obecności.
- Kim jest Kuru? – spytał Shizuo na początek.
~ A co go to obchodzi? ~ pomyślał z niejakim rozgoryczeniem Izaya.
- To… - Shinra wyraźnie się zawiesił. Nie chciał mówić prawdy. Wiedział, że Izaya wolał to utrzymać w tajemnicy. Wiedział też, że w tym momencie Orihara nie będzie w stanie przekonująco skłamać. Zatem wiedział też, że sam musi coś szybko wymyślić. – To ukochana Izayi.
No z prawdą niezbyt się minął. Choć zabrzmiało to, jakby byli parą, a nie rodzeństwem. Tymczasem Shinra zadowolony, że znalazł punkt wyjścia, zaczął mówić dalej. Coraz szybciej i mniej składnie.
- Poznali się w podstawówce, ale ona wyjechała. I teraz wróciła. Kilka lat temu. I są razem. Nawet razem mieszkają.
W sumie? Dużo w tym prawdy. No, poza tym wyjazdem. Izaya z lekkim uśmiechem słuchał dalej.
- Są … razem? – spytał Shizuo.
Jego głos zabrzmiał trochę… niepewnie? Jakby bał się odpowiedzi. Lekarz podziemia pokręcił twierdząco łepetyną. Cieszył się, że łyknął jego historię.
- Więc kim jest ta druga? – wypytywał dalej Shizuo.
~ Shizu-chan aleś ty wścibski! Gdybyś mnie nienawidził, to może nawet pomyślałbym, że jesteś zazdrosny~
Uśmiech zszedł z ust Izayi. Jedyny problem polegał na tym, że Heiwajima go nienawidził. Odepchnął się od ściany i wszedł do pokoju. Jak zwykle zrobił to bezgłośnie. Mimo, że nie miał swojej zwyczajnej gracji, to nadal poruszał się o wiele piękniej i ciszej od wszystkich ludzi.
- Shinra daj spokój… - powiedział cicho.
Obaj mężczyźni podskoczyli zdenerwowani, gdy nagle usłyszeli jego głos. On zaś, jak gdyby nigdy nic, podszedł do łóżka Mai. Usiadł na nim i wpił smutne spojrzenie swoich czerwonych oczu w Kuru.
- Dzięki za próbę Shinra – stwierdził informator. – Ale nie musisz. Już nie. – Przeniósł wzrok na Shizu –chana. – To moje siostry. Tylko nie rozumiem, czemu tak bardzo cię to obchodzi.
- Ty masz siostry? – zdziwił się Shizuo.
Orihara normalnie rzuciłby mu jakąś kąśliwą uwagę, że przecież właśnie to powiedział i czy blondyn jest naprawdę tak głupi, czy tylko udaje. Teraz jednak tylko skinął twierdząco głową.
- Czemu nie powiedziałeś? – dopytywał, patrząc na informatora swoimi złotymi tęczówkami.
- Czemu miałbym?
- A czemu nie?
- Nie musiałeś o tym wiedzieć. Nie powinieneś o tym wiedzieć. Wiesz o tym tylko przez cholerny przypadek.
Izaya nawet na niego nie spojrzał. Dopiero teraz przeniósł wzrok na Shinrę.
- Personel już czeka. Macie cały blok do dyspozycji. Wszyscy będą cię słuchać i już na ciebie czekają.
Lekarz podziemia tylko skinął głową i dokończył odpinanie aparatury. Shizuo zaś zamierzał czegoś spróbować.
- Ale o tym wiem. I co teraz zrobisz? Gdybym je zabił?
Blondyn nie wiedział jak bardzo igra z ogniem. Przełknął ślinę, gdy w ścianie obok jego twarzy wylądował sprężynowy nożyk Izayi. Ostrze delikatnie i płytko rozcięło mu policzek, a teraz wibrowało spokojnie. Biorąc to pod uwagę, siła rzutu w połączeniu z wyćwiczoną techniką… ten rzut. Gdyby Izaya chciał, mógłby go w tamtym momencie zabić. Były barman przełknął cicho ślinę.
- Powtórz to jeszcze raz, a nie chybię – obiecał Izaya.
Dopiero wtedy na niego spojrzał. W tych czerwonych tęczówkach po raz pierwszy kryła się taka wrogość i czysta nienawiść. Zawsze widniało w nich rozbawienie i pogarda. Ale to? Tym razem Shizuo przestraszył się samego wzroku informatora. Zamrugał parę razy i przeniósł wzrok z powrotem na siostrę. I znów był smutny. A mimo tej zmiany, Shizuo nadal nie mógł się poruszyć. To spojrzenie… sparaliżowało go. Bał się. Po raz pierwszy w życiu bał się tej mendy. Po raz pierwszy się bał! Dodatkowo Shinra zgromił go wzrokiem. Kilku lekarzy przyszło pomóc i wspólnymi siłami wywieźli łóżko z Kuru na korytarz. Po drodze Shinra wyszarpnął jeszcze nożyk ze ściany. Utkwił w niej aż po rączkę. I lekko odrzucił Izayi. Informator nawet nie patrząc, złapał ostrze,  otrzepał z tynku i schował do kieszeni kurtki. Lekarze zniknęli już, a Mai mruknęła coś niezadowolona przez sen. Dziewczyna przesunęła się cicho coś mrucząc pod nosem i położyła głowę na kolanach brata. Izaya lekko się do niej uśmiechnął. Odgarnął jej włosy z czoła i zaczął delikatnie głaskać po włosach. Gdy Shizuo odzyskał już władzę nad ciałem westchnął cicho.
~ Szkoda, że dla mnie, nigdy nie będzie taki miły ~
Taka myśl przeleciała przez głowę blondyna.

2 komentarze:

  1. Zazdrosny Shizuo słodko. Izaya nie musi zabijać wzrokiem, on ma w nim darmowy paralizator.

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,schował do kieszeni kurtki" kiedy pn odzyskał tą kurtkę? O.o

    OdpowiedzUsuń