Kolejna część Gakupo x Luki. Notabene zaczęłam historię o Harrym Potterze na wattpadzie. Link do pierwszej części jest przy linkach do pozostałych blogów. Enjoy misiaki ~
Przez chwilę siedział jeszcze na ławce, a trybiki w jego głowie powoli zaskakiwały. Nie był pewny, czy los będzie na tyle łaskawy, by pozwolić im na jeszcze jedno przypadkowe spotkanie. Dlatego Gakupo zerwał się na równe nogi i pobiegł za różowowłosą. Cóż, być może niewiele pamiętał, jednak już w pierwszej sekundzie ruchu zrozumiał, że kondycja nie jest, nie będzie i prawdopodobnie nie była jego mocną stroną, a czas spędzony praktycznie w bezruchu w szpitalu nie polepszył tego w żaden sposób.
Przez chwilę siedział jeszcze na ławce, a trybiki w jego głowie powoli zaskakiwały. Nie był pewny, czy los będzie na tyle łaskawy, by pozwolić im na jeszcze jedno przypadkowe spotkanie. Dlatego Gakupo zerwał się na równe nogi i pobiegł za różowowłosą. Cóż, być może niewiele pamiętał, jednak już w pierwszej sekundzie ruchu zrozumiał, że kondycja nie jest, nie będzie i prawdopodobnie nie była jego mocną stroną, a czas spędzony praktycznie w bezruchu w szpitalu nie polepszył tego w żaden sposób.
Z
każdym kolejnym, coraz cięższym oddechem i wrażeniem, że jego płuca i nogi
płoną, tracił nadzieję, że zdąży dogonić dziewczynę. Widział tylko, jak jej
wyróżniające się włosy, skręcają w różne strony i biegł za nimi, jakby tylko
ona mogła go uratować.
W
końcu, udało mu się. Chyba nigdy nie był szczęśliwszy, gdy zobaczył czerwone
światło na przejściu dla pieszych i lekko poddenerwowaną dziewczynę. Podbiegł
do niej, korzystając dosłownie z resztek sił. Pochylił się i oparł jedną rękę
na udzie, próbując złapać oddech. Jednocześnie wyciągnął drugą rękę i złapał
różowowłosą za dłoń żeby nawet nie myślała o dalszej ucieczce.
-
Zniosę wszystko – wysapał, patrząc na nią z dołu – tylko już nie każ mi za sobą
biegać.
Dziewczyna
stała przerażona, jakby zobaczyła ducha, jednak po chwili zaśmiała się. Miała
cudowny śmiech. Taki czysty, szczery. Urwała jednak, jakby przypomniała sobie,
że nie wolno jej się śmiać. Zamilkła więc i spuściła głowę.
-
Mówiłem Ci kiedyś, że masz piękny śmiech? – spytał Gakupo, próbując przerwać
niezręczną ciszę, która między nimi zapadła. Dziewczyna nieśmiało, skinęła
głową, ale dalej się nie obejrzała.
Chłopakowi
ze zrezygnowania opadły ramiona. Puścił jej rękę i wyprostował się. Oddech już
mu się uspokoił, ale policzki nadal miał zarumienione.
-
Posłuchaj, naprawdę nie wiem, dlaczego uciekasz. Wiem tylko, że Cię pamiętam.
Więc nie będę Cię trzymał na siłę. Ani szukał już nigdy więcej. Więc albo teraz
odprowadzisz mnie do mojego domu i wszystko mi opowiesz, albo znikniemy ze
swoich żyć. – Gakupo podrapał się zakłopotany w tył głowy. – Choć szczerze
wolałbym tę pierwszą opcję, bo nie mam pojęcia, gdzie jestem i jak się stąd
dostać do mojego domu.
Akurat
zapaliło się zielone światło i dziewczyna mogła pójść w tę stronę, którą uznała
za słuszną. W pierwszym momencie nawet skierowała swoje kroki w stronę pasów.
Widząc to Gakupo tylko się smutno uśmiechnął, mruknął cicho „no to cześć” i
odwrócił się żeby odejść w kierunku, z którego przybiegł. Miał nadzieję, że uda
mu się rozpoznać jakieś charakterystyczne miejsca, które mijał biegnąc za
dziewczyną i dzięki temu znajdzie się chociaż trochę bliżej domu.
Usłyszał,
jak ktoś do niego podbiega, więc nieco się odwrócił. Różowowłosa dziewczyna
zaczęła iść tuż obok niego, ale nie odezwała się ani jednym słowem. On też nie
próbował na siłę nawiązać konwersacji. Wcześniejsze próby też nie za bardzo
wypaliły, więc uznał, że po prostu sobie daruje.
Sprawdzał
natomiast, czy dałby radę samem dojść do domu. Uśmiechał się, gdy widział
punkty, które udało mu się zapamiętać i smucił, gdy zauważał, że jego
towarzyszka się od niego oddala. Uznał, że w takich momentach to ona wybiera
dobrą ścieżkę i szedł za nią.
W
końcu udało im się bezpiecznie dotrzeć do jego domu. Stali przez chwilę pod
klatką, jakby nie wiedzieli, co mają zrobić dalej.
-
Chcesz wejść na górę? – spytał Gakupo spokojnie.
-
Jasne – odpowiedziała po chwili dziewczyna, wyciągając rękę żeby wpisać kod do elektronicznego
zamka. – Założę się, że dalej nie doczepiłeś klucza od klatki do tych od
mieszkania? – spytała retorycznie. W tle pobrzmiewał dźwięk otwieranego zamka.
Chłopak
wzruszył ramionami.
-
Zapomniałem – odparł z uśmiechem.
Weszli
na górę, Gakupo przepuścił dziewczynę w drzwiach i zaprosił do środka. Poszedł
od razu po coś do picia do kuchni i już wkrótce oboje, w niezręcznej ciszy
siedzieli w salonie. Żadne z nich nie wiedziało, od czego zacząć.
-
Opowiedz mi coś – poprosił chłopak, nerwowo wyłamując palce.
W końcu Luka zaczęła cicho opowiadać ich
wspólną historię. Od najdawniejszych początków aż do najgorszego zdarzenia. A
Gakupo siedział i słuchał. Nie komentował w żaden sposób. Czasami się
uśmiechnął, ale to była jego jedyna reakcja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz