piątek, 14 kwietnia 2017

Part 3 - Tylko nie każ mi biegać

Kolejna część Gakupo x Luki. Notabene zaczęłam historię o Harrym Potterze na wattpadzie. Link do pierwszej części jest przy linkach do pozostałych blogów. Enjoy misiaki ~

Przez chwilę siedział jeszcze na ławce, a trybiki w jego głowie powoli zaskakiwały. Nie był pewny, czy los będzie na tyle łaskawy, by pozwolić im na jeszcze jedno przypadkowe spotkanie. Dlatego Gakupo zerwał się na równe nogi i pobiegł za różowowłosą. Cóż, być może niewiele pamiętał, jednak już w pierwszej sekundzie ruchu zrozumiał, że kondycja nie jest, nie będzie i prawdopodobnie nie była jego mocną stroną, a czas spędzony praktycznie w bezruchu w szpitalu nie polepszył tego w żaden sposób.
Z każdym kolejnym, coraz cięższym oddechem i wrażeniem, że jego płuca i nogi płoną, tracił nadzieję, że zdąży dogonić dziewczynę. Widział tylko, jak jej wyróżniające się włosy, skręcają w różne strony i biegł za nimi, jakby tylko ona mogła go uratować.
W końcu, udało mu się. Chyba nigdy nie był szczęśliwszy, gdy zobaczył czerwone światło na przejściu dla pieszych i lekko poddenerwowaną dziewczynę. Podbiegł do niej, korzystając dosłownie z resztek sił. Pochylił się i oparł jedną rękę na udzie, próbując złapać oddech. Jednocześnie wyciągnął drugą rękę i złapał różowowłosą za dłoń żeby nawet nie myślała o dalszej ucieczce.
- Zniosę wszystko – wysapał, patrząc na nią z dołu – tylko już nie każ mi za sobą biegać.
Dziewczyna stała przerażona, jakby zobaczyła ducha, jednak po chwili zaśmiała się. Miała cudowny śmiech. Taki czysty, szczery. Urwała jednak, jakby przypomniała sobie, że nie wolno jej się śmiać. Zamilkła więc i spuściła głowę.
- Mówiłem Ci kiedyś, że masz piękny śmiech? – spytał Gakupo, próbując przerwać niezręczną ciszę, która między nimi zapadła. Dziewczyna nieśmiało, skinęła głową, ale dalej się nie obejrzała.
Chłopakowi ze zrezygnowania opadły ramiona. Puścił jej rękę i wyprostował się. Oddech już mu się uspokoił, ale policzki nadal miał zarumienione.
- Posłuchaj, naprawdę nie wiem, dlaczego uciekasz. Wiem tylko, że Cię pamiętam. Więc nie będę Cię trzymał na siłę. Ani szukał już nigdy więcej. Więc albo teraz odprowadzisz mnie do mojego domu i wszystko mi opowiesz, albo znikniemy ze swoich żyć. – Gakupo podrapał się zakłopotany w tył głowy. – Choć szczerze wolałbym tę pierwszą opcję, bo nie mam pojęcia, gdzie jestem i jak się stąd dostać do mojego domu.
Akurat zapaliło się zielone światło i dziewczyna mogła pójść w tę stronę, którą uznała za słuszną. W pierwszym momencie nawet skierowała swoje kroki w stronę pasów. Widząc to Gakupo tylko się smutno uśmiechnął, mruknął cicho „no to cześć” i odwrócił się żeby odejść w kierunku, z którego przybiegł. Miał nadzieję, że uda mu się rozpoznać jakieś charakterystyczne miejsca, które mijał biegnąc za dziewczyną i dzięki temu znajdzie się chociaż trochę bliżej domu.
Usłyszał, jak ktoś do niego podbiega, więc nieco się odwrócił. Różowowłosa dziewczyna zaczęła iść tuż obok niego, ale nie odezwała się ani jednym słowem. On też nie próbował na siłę nawiązać konwersacji. Wcześniejsze próby też nie za bardzo wypaliły, więc uznał, że po prostu sobie daruje.
Sprawdzał natomiast, czy dałby radę samem dojść do domu. Uśmiechał się, gdy widział punkty, które udało mu się zapamiętać i smucił, gdy zauważał, że jego towarzyszka się od niego oddala. Uznał, że w takich momentach to ona wybiera dobrą ścieżkę i szedł za nią.
W końcu udało im się bezpiecznie dotrzeć do jego domu. Stali przez chwilę pod klatką, jakby nie wiedzieli, co mają zrobić dalej.
- Chcesz wejść na górę? – spytał Gakupo spokojnie.
- Jasne – odpowiedziała po chwili dziewczyna, wyciągając rękę żeby wpisać kod do elektronicznego zamka. – Założę się, że dalej nie doczepiłeś klucza od klatki do tych od mieszkania? – spytała retorycznie. W tle pobrzmiewał dźwięk otwieranego zamka.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Zapomniałem – odparł z uśmiechem.
Weszli na górę, Gakupo przepuścił dziewczynę w drzwiach i zaprosił do środka. Poszedł od razu po coś do picia do kuchni i już wkrótce oboje, w niezręcznej ciszy siedzieli w salonie. Żadne z nich nie wiedziało, od czego zacząć.
- Opowiedz mi coś – poprosił chłopak, nerwowo wyłamując palce.

 W końcu Luka zaczęła cicho opowiadać ich wspólną historię. Od najdawniejszych początków aż do najgorszego zdarzenia. A Gakupo siedział i słuchał. Nie komentował w żaden sposób. Czasami się uśmiechnął, ale to była jego jedyna reakcja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz