piątek, 1 marca 2013

Vocaloidy (Miku x Kaito - Part 3)


Po jakimś czasie odsunęli się od siebie. Z brak lepszego pomysłu włączyli grę. Miku jednak dość szybko odpadła i poszła po grubą bluzę do pokoju. Mimo dresów i owej bluzy nadal było jej zimno. Chłopak zauważył to. Cóż… trudno było tego nie zauważyć. On w samych dżinsach i koszulce z krótkim rękawem, a dziewczyna niemal w polarze. Dodatkowo była dość blada. Kaito skierował się do łazienki i chwycił termometr. Podał jej i spojrzał wymownie.
- Nie rozchorowałam się – zaprzeczyła od razu. – Po prostu jest mi zimno.
- Miku… kaloryfery są ustawione na maxa a tobie jest zimno? Mierz nie gadaj.
Dziewczyna pokazała mu język, ale posłusznie wzięła termometr. Po kilku chwilach termometr okazał się bronią w ręku Kaito, bowiem pokazał trzydzieści osiem stopni.
- Masz gorączkę – zauważył z lekkim zmartwieniem.
- To nic. Do jutra przejdzie. To pewnie dlatego, że latałam po dworze w samym mundurku.
- Głupek z ciebie – odparł uśmiechając się i poczochrał jej włosy.
Hatsune zaprotestowała, ale odwzajemniła uśmiech.
- Powinnaś się położyć – zauważył.
- Ani mi się śni – stwierdziła pewnym głosem. – Po pierwsze muszę nam znaleźć nową szkołę i ewentualnie nowe mieszkanie. Po drugie, zanudzisz się sam.
- Nie ma mowy. Miku jesteś chora. Dopóki nie wyzdrowiejesz niczego nie szukamy.
Dziewczyna już chciała zaprotestować, gdy chłopak zniknął w korytarzu. Zamilkła więc. Wiedziała, że tego sporu nie wygra. Chorowała bardzo rzadko. Zazwyczaj to Kaito był lekkomyślny i łapał jakieś choróbska, a ona siedziała z nim w domu. Nigdy nie martwiła się, że się czymś zarazi. Tylko pomagała mu się wykurować. A najwyraźniej on zamierzał zrobić teraz to samo. Chłopak wrócił z jej kołdrą i swoją bluzą. Był od niej wyższy i ogółem nieco większy, więc bez problemu założył swoją bluzę na tę, którą Miku już miała na sobie. Dziewczynie od razu zrobiło się trochę cieplej. Do tego szczelnie opatulił ją jej kołdrą.
- Czuję się jak inwalida – mruknęła cicho.
Oboje uśmiechnęli się równocześnie. Kaito przyniósł jeszcze pudełko chusteczek do kompletu ze śmietnikiem i zrobił jej gorące kakao. Sam takowego nie lubił, więc zadowolił się herbatą. Siedzieli razem w salonie i oglądali film, który tym razem wybrała dziewczyna. Padło na jakąś komedię. Z uśmiechem przerzucali się dziwnymi acz śmiesznymi komentarzami o filmie. Gdy zgłodnieli Kaito zamówił im znowu chińszczyznę. Mniej więcej tak spędzili następne cztery dni. W piątek Miku miała już normalną temperaturę. Dlatego usiadła w dresach i bluzie przyjaciela, obok nie go na kanapie. Włączyła laptopa i przeszukała oferty szkół. Przedyskutowali każdą z nich, aż w końcu znaleźli jedną, która odpowiadała im obojgu, a do tego była tylko godzinę drogi z domu. A to oznaczało, że nie muszą się przeprowadzać. Zobaczyli też, że dyrektor jeszcze jest w szkole. Miku zmieniła tylko dresy na dżinsy, założyli kurtki i wyszli. Całą drogę jak zwykle spędzili śmiejąc się i rozmawiając. Ustalili też, że Miku porozmawia z dyrektorem, a on poczeka na nią przed szkołą. Wkrótce dotarli. Budynek był naprawdę duży. Kaito usiadł na ławce przed wejściem i uśmiechnął się do Miku pragnąc dodać jej otuchy. Dziewczyna wzięła głębszy oddech i niemal natychmiast odnalazła gabinet, którego szukała. Kulturalnie zapukała i weszła.
Kaito czekał na przyjaciółkę. Nie miał nic do roboty, więc tylko lustrował szkołę wzrokiem. Zamyślił się. Zastanawiał się, czy ich tu przyjmą. Z każdą szkołą było coraz trudniej. I to przez niego. Ale Miku ma talent do przekonywania ludzi, więc wierzył, że jej się uda. Jak zawsze zresztą. Nawet nie zauważył, gdy w polu jego widzenia znalazła się blondynka. Wyglądała na miłą i sympatyczną osóbkę. Dopiero po chwili Kaito zorientował się, że ona coś do niego mówi.
- Przepraszam, mogłabyś powtórzyć?
Dziewczyna zaśmiała się.
- Pytałam, czy jakoś ci pomóc. Siedzisz tak sam tutaj.
- Czekam na kogoś – odparł nieco lakonicznie, udzielając odpowiedzi na pytanie, które zawisło w powietrzu.
Nieznajoma, niezrażona jego zachowaniem i trzymaniem się na dystans, kontynuowała.
- Nazywam się Rin Kagamine. Miło mi cię poznać.
- Kaito – odparł.
W tym momencie drzwi wejściowe od szkoły się otworzyły i wypadła z nich uśmiechnięta od ucha do ucha Miku. Chłopak odwzajemnił ten uśmiech. Rin obserwująca tę scenę zdziwiła się. Kaito przed chwilą wydawał się nieobecny, a teraz? Całkowicie skupił swoją uwagę na niebieskowłosej dziewczynie. Miku przywitała się z nieznajomą, a Kaito wstał.
- Dostaliśmy się – oznajmiła.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem. No tak, ona potrafiła wszystko załatwić. Z uśmiechem podniósł ją i przytulił. Oboje się zaśmiali. Rin patrzyła lekko zazdrosna. Pożegnali się z nią i opuścili teren szkoły.
- Jak ci się to udało? – spytał.
- Tak wyszło. Dyrektor dał mi od razu nasz plan zajęć. Przydzielili nas do klasy muzycznej! Zaczynamy od poniedziałku! Dlatego proszę cię. Postaraj się żeby chociaż z tej szkoły nas nie wyrzucili, dobrze?
- Obiecuje, że spróbuję – odparł z uśmiechem. – To co powiesz na uczczenie tego…
- Nie. Nie pójdziemy znowu na ten horror – przerwała mu z uśmiechem.
Kaito przez  chwilę udawał zawiedzionego, ale posłusznie skierował się za nią do sklepu. Kupili tyle jedzenia, że ledwo donieśli to do domu. Kaito postawił torby na stole i rozwalił się na krześle. Miku tymczasem zaczęła rozkładać produkty według tylko sobie znanego mechanizmu. Niemniej jednak po dziesięciu minutach wszystko było na swoim miejscu. Kaito z uśmiechem przyglądał jej się przez cały ten czas. Było już dość późno po południu, a śniadanie jedli z dobre cztery sześć godzin temu.
- Głodny? – spytała z uśmiechem.
Chłopak chciał zaprzeczyć, ale jego brzuch wydał go, głośno burcząc. Słysząc to dziewczyna się zaśmiała.
- Jakieś konkretne życzenia?
- Jajecznica – odparł natychmiast.
- Proszę cię… tylko nie to – zaprotestowała cicho.
- Zjadłem całe to zielsko, które przygotowałaś mi na śniadanie jakiś tydzień temu, pamiętasz?
- Tak… a potem przez tydzień żywiliśmy się chińszczyzną, bo bałeś się kuchni – odbiła piłeczkę.
- Nie bałem się!- odparł od razu. – Stwierdziłem tylko, że szukanie czegoś jadalnego skazane są z góry na porażkę, a nie chciałem iść do sklepu żeby cię nie zostawiać samej.
Miku skapitulowała i wzięła się za jajecznicę. Czasami wytykali sobie swoje żywieniowe nawyki. Kaito uwielbiał wszystko co zawierało dużo białka, a jak jeszcze miało tłuszcz, to już niebo w gębie. Miku kierowała się ku warzywom i owocom. Dlatego często wpychała w niego sałatki. Ale oboje uwielbiali babeczki i desery tworzone przez Hatsune. Jajecznica była po chwili gotowa. Dziewczyna nałożyła ją na talerz, który popchnęła w kierunku chłopaka. Dołączyła do tego szklanka z colą. Miku zrobiła sobie koktajl z truskawek na bazie półtłustego mleka. Przelała wszystko do wysokiej szklanki i usiadła naprzeciw przyjaciela. Odchyliła się jeszcze by sięgnąć po słomkę. Gdy była odwrócona Kaito z uśmiechem podkradł jej szklankę i  wypił połowę zawartości jednym haustem. Dziewczyna włożyła słomkę i dostrzegła zmianę. Spojrzała na przyjaciela z wyrzutem. Ten zaś uśmiechnął się niewinnie, jakby nic nie zrobił.
- Masz mleko nad górną wargą – stwierdziła Miku.
Nie wytrzymała poważnego tonu i zaśmiała się. Chłopak natychmiast sięgnął po chusteczkę i otarł usta. Miku oddała mu szklankę, a sama zrobiła sobie drugą porcję koktajlu.
- Jajecznica i koktajl mleczny? To chyba złe połączenie – zauważyła.
- Obie rzeczy są zrobione przez ciebie, więc nie mogą się ze sobą gryźć. I  obie są pyszne.
Miku zaśmiała się.
- Gadasz tak, bo sam nie umiesz zrobić sobie jajecznicy – odparła.
- Nie prawda. Po prostu mi smakuje. Mogę dokładkę?
Hatsune zabrała mu talerz i znów wzięła się za robienie kolejnej porcji jajecznicy.
- Człowieku tu chyba masz żołądek bez dna – stwierdziła odwracając się.
Zauważyła, że w międzyczasie chłopak zdążył wypić oba koktajle.
- Co ja z tobą mam… - mruknęła cicho z uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz