Po jakimś czasie odsunęli się od siebie. Z brak lepszego
pomysłu włączyli grę. Miku jednak dość szybko odpadła i poszła po grubą bluzę
do pokoju. Mimo dresów i owej bluzy nadal było jej zimno. Chłopak zauważył to.
Cóż… trudno było tego nie zauważyć. On w samych dżinsach i koszulce z krótkim
rękawem, a dziewczyna niemal w polarze. Dodatkowo była dość blada. Kaito
skierował się do łazienki i chwycił termometr. Podał jej i spojrzał wymownie.
- Nie rozchorowałam się – zaprzeczyła od razu. – Po prostu
jest mi zimno.
- Miku… kaloryfery są ustawione na maxa a tobie jest
zimno? Mierz nie gadaj.
Dziewczyna pokazała mu język, ale posłusznie wzięła
termometr. Po kilku chwilach termometr okazał się bronią w ręku Kaito, bowiem
pokazał trzydzieści osiem stopni.
- Masz gorączkę – zauważył z lekkim zmartwieniem.
- To nic. Do jutra przejdzie. To pewnie dlatego, że
latałam po dworze w samym mundurku.
- Głupek z ciebie – odparł uśmiechając się i poczochrał
jej włosy.
Hatsune zaprotestowała, ale odwzajemniła uśmiech.
- Powinnaś się położyć – zauważył.
- Ani mi się
śni – stwierdziła pewnym głosem. – Po pierwsze muszę nam znaleźć nową szkołę i
ewentualnie nowe mieszkanie. Po drugie, zanudzisz się sam.
- Nie ma mowy. Miku jesteś chora. Dopóki nie
wyzdrowiejesz niczego nie szukamy.
Dziewczyna już chciała zaprotestować, gdy chłopak zniknął
w korytarzu. Zamilkła więc. Wiedziała, że tego sporu nie wygra. Chorowała
bardzo rzadko. Zazwyczaj to Kaito był lekkomyślny i łapał jakieś choróbska, a
ona siedziała z nim w domu. Nigdy nie martwiła się, że się czymś zarazi. Tylko
pomagała mu się wykurować. A najwyraźniej on zamierzał zrobić teraz to samo.
Chłopak wrócił z jej kołdrą i swoją bluzą. Był od niej wyższy i ogółem nieco
większy, więc bez problemu założył swoją bluzę na tę, którą Miku już miała na
sobie. Dziewczynie od razu zrobiło się trochę cieplej. Do tego szczelnie
opatulił ją jej kołdrą.
- Czuję się jak inwalida – mruknęła cicho.
Oboje uśmiechnęli się
równocześnie. Kaito przyniósł jeszcze pudełko chusteczek do kompletu ze
śmietnikiem i zrobił jej gorące kakao. Sam takowego nie lubił, więc zadowolił
się herbatą. Siedzieli razem w salonie i oglądali film, który tym razem wybrała
dziewczyna. Padło na jakąś komedię. Z uśmiechem przerzucali się dziwnymi acz
śmiesznymi komentarzami o filmie. Gdy zgłodnieli Kaito zamówił im znowu
chińszczyznę. Mniej więcej tak spędzili następne cztery dni. W piątek Miku
miała już normalną temperaturę. Dlatego usiadła w dresach i bluzie przyjaciela,
obok nie go na kanapie. Włączyła laptopa i przeszukała oferty szkół.
Przedyskutowali każdą z nich, aż w końcu znaleźli jedną, która odpowiadała im
obojgu, a do tego była tylko godzinę drogi z domu. A to oznaczało, że nie muszą
się przeprowadzać. Zobaczyli też, że dyrektor jeszcze jest w szkole. Miku
zmieniła tylko dresy na dżinsy, założyli kurtki i wyszli. Całą drogę jak zwykle
spędzili śmiejąc się i rozmawiając. Ustalili też, że Miku porozmawia z
dyrektorem, a on poczeka na nią przed szkołą. Wkrótce dotarli. Budynek był
naprawdę duży. Kaito usiadł na ławce przed wejściem i uśmiechnął się do Miku
pragnąc dodać jej otuchy. Dziewczyna wzięła głębszy oddech i niemal natychmiast
odnalazła gabinet, którego szukała. Kulturalnie zapukała i weszła.
Kaito czekał na przyjaciółkę. Nie miał nic do roboty,
więc tylko lustrował szkołę wzrokiem. Zamyślił się. Zastanawiał się, czy ich tu
przyjmą. Z każdą szkołą było coraz trudniej. I to przez niego. Ale Miku ma
talent do przekonywania ludzi, więc wierzył, że jej się uda. Jak zawsze
zresztą. Nawet nie zauważył, gdy w polu jego widzenia znalazła się blondynka.
Wyglądała na miłą i sympatyczną osóbkę. Dopiero po chwili Kaito zorientował
się, że ona coś do niego mówi.
- Przepraszam, mogłabyś powtórzyć?
Dziewczyna zaśmiała się.
- Pytałam, czy jakoś ci pomóc. Siedzisz tak sam tutaj.
- Czekam na kogoś – odparł nieco lakonicznie, udzielając
odpowiedzi na pytanie, które zawisło w powietrzu.
Nieznajoma, niezrażona jego zachowaniem i trzymaniem się
na dystans, kontynuowała.
- Nazywam się Rin Kagamine. Miło mi cię poznać.
- Kaito – odparł.
W tym momencie drzwi wejściowe od szkoły się otworzyły i
wypadła z nich uśmiechnięta od ucha do ucha Miku. Chłopak odwzajemnił ten
uśmiech. Rin obserwująca tę scenę zdziwiła się. Kaito przed chwilą wydawał się nieobecny,
a teraz? Całkowicie skupił swoją uwagę na niebieskowłosej dziewczynie. Miku
przywitała się z nieznajomą, a Kaito wstał.
- Dostaliśmy się – oznajmiła.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem. No tak, ona potrafiła
wszystko załatwić. Z uśmiechem podniósł ją i przytulił. Oboje się zaśmiali. Rin
patrzyła lekko zazdrosna. Pożegnali się z nią i opuścili teren szkoły.
- Jak ci się to udało? – spytał.
- Tak
wyszło. Dyrektor dał mi od razu nasz plan zajęć. Przydzielili nas do klasy
muzycznej! Zaczynamy od poniedziałku! Dlatego proszę cię. Postaraj się żeby
chociaż z tej szkoły nas nie wyrzucili, dobrze?
- Obiecuje, że spróbuję – odparł z uśmiechem. – To co
powiesz na uczczenie tego…
- Nie. Nie pójdziemy znowu na ten horror – przerwała mu z
uśmiechem.
Kaito przez chwilę
udawał zawiedzionego, ale posłusznie skierował się za nią do sklepu. Kupili
tyle jedzenia, że ledwo donieśli to do domu. Kaito postawił torby na stole i
rozwalił się na krześle. Miku tymczasem zaczęła rozkładać produkty według tylko
sobie znanego mechanizmu. Niemniej jednak po dziesięciu minutach wszystko było
na swoim miejscu. Kaito z uśmiechem przyglądał jej się przez cały ten czas.
Było już dość późno po południu, a śniadanie jedli z dobre cztery sześć godzin
temu.
- Głodny? – spytała z uśmiechem.
Chłopak chciał zaprzeczyć, ale jego brzuch wydał go,
głośno burcząc. Słysząc to dziewczyna się zaśmiała.
- Jakieś konkretne życzenia?
- Jajecznica – odparł natychmiast.
- Proszę cię… tylko nie to – zaprotestowała cicho.
- Zjadłem całe to zielsko, które przygotowałaś mi na
śniadanie jakiś tydzień temu, pamiętasz?
- Tak… a potem przez tydzień żywiliśmy się chińszczyzną,
bo bałeś się kuchni – odbiła piłeczkę.
- Nie bałem
się!- odparł od razu. – Stwierdziłem tylko, że szukanie czegoś jadalnego
skazane są z góry na porażkę, a nie chciałem iść do sklepu żeby cię nie
zostawiać samej.
Miku skapitulowała i wzięła się za jajecznicę. Czasami
wytykali sobie swoje żywieniowe nawyki. Kaito uwielbiał wszystko co zawierało
dużo białka, a jak jeszcze miało tłuszcz, to już niebo w gębie. Miku kierowała
się ku warzywom i owocom. Dlatego często wpychała w niego sałatki. Ale oboje
uwielbiali babeczki i desery tworzone przez Hatsune. Jajecznica była po chwili
gotowa. Dziewczyna nałożyła ją na talerz, który popchnęła w kierunku chłopaka.
Dołączyła do tego szklanka z colą. Miku zrobiła sobie koktajl z truskawek na
bazie półtłustego mleka. Przelała wszystko do wysokiej szklanki i usiadła naprzeciw
przyjaciela. Odchyliła się jeszcze by sięgnąć po słomkę. Gdy była odwrócona
Kaito z uśmiechem podkradł jej szklankę i
wypił połowę zawartości jednym haustem. Dziewczyna włożyła słomkę i
dostrzegła zmianę. Spojrzała na przyjaciela z wyrzutem. Ten zaś uśmiechnął się
niewinnie, jakby nic nie zrobił.
- Masz mleko nad górną wargą – stwierdziła Miku.
Nie wytrzymała poważnego tonu i zaśmiała się. Chłopak
natychmiast sięgnął po chusteczkę i otarł usta. Miku oddała mu szklankę, a sama
zrobiła sobie drugą porcję koktajlu.
- Jajecznica i koktajl mleczny? To chyba złe połączenie –
zauważyła.
- Obie rzeczy są zrobione przez ciebie, więc nie mogą się
ze sobą gryźć. I obie są pyszne.
Miku zaśmiała się.
- Gadasz tak, bo sam nie umiesz zrobić sobie jajecznicy –
odparła.
- Nie prawda. Po prostu mi smakuje. Mogę dokładkę?
Hatsune zabrała mu talerz i znów wzięła się za robienie
kolejnej porcji jajecznicy.
- Człowieku tu chyba masz żołądek bez dna – stwierdziła odwracając
się.
Zauważyła, że w międzyczasie chłopak zdążył wypić oba
koktajle.
- Co ja z tobą mam… - mruknęła cicho z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz