wtorek, 2 kwietnia 2013

Part 2 - Czytaj na głos


W końcu znaleźli się w jej domu. Dopiero tam Levy puściła Gajeela. Zdziwiony czarnowłosy czując nagłe odejście niebieskowłosej, w pierwszym momencie się zachwiał. Niemal od razu odzyskał rezon, a McGarden udała, że tego nie zauważyła. Choć uśmiechała się przez cały czas, martwiła się. Zastanawiała się, czy Gajeel kiedykolwiek sobie przypomni o tym wszystkim, co działo się w gildii. W niewielkim mieszkanku poczuła się nieco pewniej. Zdjęła buty w hollu i ruszyła w głąb domu. Smoczy Zabójca natychmiast ruszył za nią. Nie wiedział, co ma robić, więc po prostu podążył jej śladem. Mieszkanie naprawdę było małe. Z hollu przeszli do dużego pokoju. Znajdował się tutaj kominek, wygasły w obecnej chwili, dwa fotele, stoliczek i regały z książkami. Książki były dosłownie wszędzie. Stały w równych stosikach na podłodze i stoliku. Dziewczyna sprawnie przeszła między nimi i zniknęła za jednymi z drzwi. Gajeel próbował iść za nią, ale w efekcie tylko przewrócił kilka stosów. Levy, która tylko zostawiła torbę w swojej sypialni. Spojrzała na niego ciężko, ale nie skomentowała tego. Ceniła książki bardziej niż ktokolwiek inny. A większość ludzi nawet tego nie rozumiała. Niemniej złapała Gajeela za rękę i przeprowadziła bezpiecznie przez pokój. Doszli do drzwi obok tych, za którymi wcześniej zniknęła. Tym razem udało mu się niczego nie zniszczyć. Dziewczyna niemal natychmiast go puściła i oparła dłonie o biodra.
- To twój teraźniejszy pokój. Rozgość się.
Powiedziała to, po czym wyszła. Gajeel rozejrzał się po pokoju. Znajdowało się tu tylko łóżko, szafa na ubrania, szafka nocna z lampką i regał z książkami. Czarnowłosy zauważył, że książki są jedyną, oprócz przyjaznej, rodzinnej atmosfery, rzeczą, której jest w tym domu pełno. Rzucił worek z ubraniami na łóżko i stanął w drzwiach. Niebieskowłosa krzątała się po pokoju. Lekko podśpiewując, odkładała książki na ich miejsca na półkach. Zdawała się go w ogóle nie zauważać. Ale to nawet lepiej. Dzięki temu Gajeel mógł spróbować przemyśleć parę spraw. Dlaczego tak się nim zajmowała? Czemu nie irytowała się, gdy ją zaczepiał? Kim była? Smoczy Zabójca uśmiechnął się lekko. Niezależnie od tego, co mogło ich kiedyś łączyć, musiał przyznać, że była piękna. Była drobna i szczupła, ale bardzo żywiołowa i zawsze uśmiechnięta. Do tego niebieskie włosy do łopatek spięte w luźną kitkę i opaska na głowie. Kilka niesfornych kosmyków uciekło z kitki, ale to tylko dodawało jej uroku. Levy spróbowała włożyć książki na najwyższą półkę, tuż pod sufitem. Była do tego za niska. To był jeden z wielu minusów niewielkiego wzrostu. Weszła na jeden ze stosów książek. Odłożyła to co chciała, ale straciła równowagę. Książki, na których stała zachybotały się i przewróciły, a ona razem z nimi. Gajeel natychmiast znalazł się przy niej. Złapał ją delikatnie i postawił na ziemi. Nigdy wcześniej tak nie robił. Zazwyczaj stałby i patrzył z uśmiechem jak ktoś rozmasowuje obolały po upadku tyłek. Ale nie chciał, by ta drobna dziewczyna zrobiła sobie krzywdę. Levy spojrzała na niego nieco zaskoczona, ale uśmiechnęła się promiennie. Ten uśmiech można było porównać do słońca przebijającego się przez warstwę deszczowych chmur. Gajeel pomógł jej z resztą książek. Skończyli w pół godziny, a Levy oprowadziła go po mieszkaniu. Jej sypialnia była identyczna jak ta, którą zajął Gajeel, tyle że było tu pełno książek. Nie widać było nawet kawałka wolnej podłogi, więc Smoczy Zabójca nawet tam nie wszedł. Pozostałymi pokojami była niewielka łazienka i kuchnia. Gajeel usiadł na stołku i patrzył jak Levy robi sałatkę. Był nieco głodny i zmęczony, ale nie dał tego po sobie poznać. Wyglądał na znudzonego. McGarden natomiast uśmiechała się lekko. Zaczęła nucić jedną z piosenek. Czarnowłosy mimowolnie wsłuchał się w jej piękny głos. Po chwili ze zdziwieniem stwierdził, że dziewczyna nuci jedną z jego ulubionych piosenek. Levy dostrzegła zmianę na jego twarzy i uśmiechnęła się szerzej. Nie przerywając krojenia, spojrzała na niego.
- Pamiętasz? To twoja ulubiona piosenka – powiedziała ciepło.
Wrzuciła pokrojone warzywa do miski, którą wyjęła z jednej z szafek. To dało Gajeelowi chwilę do namysłu.
- Skąd to wiesz? – odparł ostro. Nieco ostrzej niż zamierzał.
Nie chodziło mu o to, żeby ją zranić. Po prostu chciał wiedzieć, co zapomniał. Ale McGarden się nie przejęła. Wyglądała jakby do tego przywykła.
- Jesteś moim przyjacielem. To oczywiste, że dużo o tobie wiem – odparła bez zawahania.
Redfox zdziwił się. Nie pamiętał jej. Nie pamiętał niczego. A ona wydawała się taka opanowana i spokojna. Podzieliła sałatkę na dwie miseczki i jedną z nich dała chłopakowi. Usiadła naprzeciw niego. Zapadła między nimi nieco krępująca cisza.
- Dlaczego jesteśmy przyjaciółmi? – spytał Gajeel, świdrując ją swoimi czarnymi oczami.
Levy zaśmiała się słysząc to pytanie. Odłożyła nietkniętą porcją na kolana i zapatrzyła się w widok za oknem. Po krótkiej chwili odpowiedziała.
- Szczerze? Nie mam pojęcia. Jesteśmy zupełnie inni. Ty jesteś silny, wkurzający. Wolisz siłę i przemoc niż pokojowe rozwiązania. I łatwo się obrażasz. A ja? Tylko czytam. A mimo to jakoś się udało. Nie od razu. Na początku było ciężko do ciebie dotrzeć. Pewnie miałeś złe wspomnienia o Phantom Lord. Ale potem się udało. I nawet nie liczę ile razy uratowałeś mi życie.
Gajeel zdziwił się tak szczerą i bezpośrednią odpowiedzią. A Levy oderwała wzrok od okna i uśmiechnęła się do niego. Czarnowłosy założył ręce na klatce i odwrócił głowę. Na ten gest McGarden tylko się zaśmiała.
- A nie mówiłam? – spytała z uśmiechem.
Gajeel spojrzał na nią zdziwiony. Rzeczywiście dobrze go znała. Przygryzł lekko wargę. Rzadko aż tak pokazywał zdenerwowanie. Levy skończyła jeść i umyła naczynie. Usiadła z książką w fotelu. Przerzuciła nogi przez podłokietnik i zaczęła szybko czytać. Gajeel usiadł na ziemi obok jej głowy i oparł plecami o jej fotel.
- Co czytasz? – spytał znudzony.
- Książkę – odparła dopiero po chwili by się z nim podroczyć.
Smoczy Zabójca westchnął ciężko i zabrał jej tom. Dziewczyna oparła się łokciem o jego głowę i spróbowała zabrać mu książkę, ale średnio jej to wychodziło.
- O sposobach przywrócenia pamięci – stwierdził Gajeel zdziwiony.
Czemu aż tak zależało jej, by wróciła mu pamięć? Mimo to uśmiechnął się. To było miłe uczucie. Wiedzieć, że ktoś się o ciebie troszczy. Oddał jej książkę i zmierzwił włosy. Oparł plecy o fotel i przymknął oczy.
- Czytaj na głos – poprosił.
Levy spełniła jego prośbę. Gajeel zasnął, uśpiony jej pięknym, melodyjnym głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz