Dziś będzie dalsza część albo K-Project albo Shizayi "Dwóch ludzi", albo retrospekcja Shizayi XD
Nie wiem dokładnie o której, ale po 22 XD
Izaya bez pośpiechu zrobił sobie mrożoną kawę i usiadł
wygodnie na fotelu. Niewielki nożyk miał w kieszeni czarnych dżinsów. Przez
całą noc pracował, choć nie było tego po nim widać. Już do tego przywykł. A
niezwykle dobrze ocenił sytuację. Wiedział, że jeśli będzie obserwował Shizuo,
gdy będą sami, niczego się nie dowie. Bestia po prostu się wkurzy i coś
zniszczy. No i Heiwajima otwierał się tylko przed Shinrą. Musiał, bo upierdliwy
doktorek nie dałby mu spokoju.
Shizuo usiadł naprzeciw swojego odwiecznego wroga.
Odtrącił uprzejmą propozycję zszycia rany.
Spojrzałem na niego, nieco zawiedziony. Chciałem go
zszyć! Naprawdę chciałem! To nie tak, że jestem psychiczny. Po prostu to
uczucie, gdy wbijasz igłę w ludzką skórę by ją zszyć! No dobrze. Nie pozabijali
się. Kontynuować terapię? Chyba powinienem. Ale to zaraz…
- Izaya, czemu Shizuo ma ranę na brzuchu? – spytałem z
wyrzutem.
W odpowiedzi usłyszałem coś, co sprawiło, że na chwilę
zaniemówiłem.
- Dobierał mi się do lodówki.
Rozmasowałem skronie. Musiałem zostać spokojny. Oni są
jak dzieci. Nie wiem, ile razy będę musiał to powtórzyć, zanim oni wydorośleją.
Pominąłem to i przeszedłem do właściwego punktu tego spotkania.
- Skończyliśmy na Shizuo. W takim razie, twoja kolej
Izaya.
Orihara prychnął cicho. Znudziło mu się udawanie
schizofrenii, ale musiał ciągnąć tę szopkę. Zbyt długo go znałem, by tego nie
wiedzieć. A ja nie widziałem niczego złego
w tym, że martwi się o Shizuo. Bądź co bądź, blondyn naprawdę miał tę chorobę.
A ja wierzyłem, że to było martwienie się, a nie zdobywanie informacji. Chociaż…
to w sumie Izaya. Dlaczego się łudzę?
Imię: Incomitatus Orihara
Wygląd zewnętrzny: przydługawe, czarne kosmyki wpadające do
oczu. Smutne, czerwone oczy. Szczupły i wysoki.
Osobowość: bardzo samotny. Nie wierzy w ludzi i w ich siłę.
Nie wierzy, że ktoś może dostrzec prawdziwego jego, pod wszystkimi maskami. Nie
pozwala się nikomu zbliżyć, bo boi się bycia zranionym.
Usłyszałem śmiech Shizuo.
- Ty się czegoś boisz? – spytał kpiącym tonem.
Izaya spojrzał na niego groźnie.
- Masz problem? Fortis? – odpyskował z irytującym uśmieszkiem
na ustach.
Heiwajima wyglądał, jakby chciał się na niego
rzucić. Początkowo myślałem, że to dlatego, że on zaczął te przepychanki. Potem
w jego oczach zobaczyłem coś, co mnie zdziwiło, ale nie potrafiłem tego nazwać.
- Shizuo, twoja kolej.
Imię: Frater Heiwajima.
Wygląd zewnętrzny: Po prostu ja. Bez udogodnień i
niedoskonałości.
Osobowość: kochający, troskliwy starszy brat.
Opiekuńczy i miły, choć często się denerwuje.
Tym razem Izaya się nie zaśmiał. Wiedziałem, co
wyrażają jego oczy. Podziw. Nie sądził, że Shizuo odpowie coś w tym stylu.
- Izaya? – ponagliłem, gdy zamilkł.
Po dłuższej chwili odpowiedział.
- Frater Orihara. Przejdźmy do następnego – to nie
była prośba.
Westchnąłem ciężko. Wiedziałem, że Heiwajima tak
tego nie przepuści.
- Nie ma tak! Teraz jego kolej – oburzył się,
zgodnie z moimi przewidywaniami. – W takim razie…. Incomitatus Heiwajima!
Westchnąłem ponownie. Nie mogłem kazać mówić Shizuo,
skoro odpuściłem Izayi.
- Cerebrosus Orihara! Inaczej zwany
Psyche!
- Cerebrosus Heiwajima!
Myślałem, że zamierzają się tak przerzucać przez długi,
długi czas, ale szybko im przeszło. Orihara przejął inicjatywę.
- Okej! Ale ja kończę! Ostatni ja.
- Nie ma sprawy mendo. Ja już wszystko
powiedziałem.
Imię; Rex Orihara
Wygląd zewnętrzny: Zawsze chodzi z koroną na głowie
i w królewskim płaszczu, który z góry jest biały, a od spodu czerwony. Do tego
czarne dżinsy i taki też t-shirt. W dłoni trzyma berło. Spogląda na wszystkich
z góry. Ma nad nimi władzę. Jest królem.
Osobowość: Urodzony by rządzić innymi. Uwielbia
to. Manipulator.
Odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem, że to naprawdę
koniec.
- Dzięki Izaya. Dzięki Shizuo. Pomyślę nad
terapią dla ciebie – obiecałem.
- Dla mnie? – powtórzył Heiwajima, domyślając się
o co chodzi.
- Zostań tu Shizu – chan! Odprowadzę Shinrę –
powiedział i rzucił mi lodowate spojrzenie.
Przełknąłem cicho ślinę i posłusznie podreptałem
do przedpokoju. Gdy tam byliśmy, spytałem tylko.
- Dlaczego to robisz?
- Żeby zdobyć informacje – padła natychmiastowa
odpowiedź.
- Kłamstwo. Prawdę poproszę.
- Naprawdę chcesz to usłyszeć? Mam ci powiedzieć,
że go kocham i martwię się, że ma schizofrenię? – spytał szczerze.
- Tak – odparłem poważnie. – Jeśli to prawda, to
tak.
- To jest prawda – stwierdził, nieco ciszej.
Zupełnie jakby mówienie o uczuciach przychodziło
mu z trudem i napełniało wstydem. Ale to przecież Izaya.
- Znajdę dla niego lekarstwo. Nie martw się. I
bądź sobą – dodałem wychodząc.
A potem, zupełnie z nawyku i nieświadomie, znów
ich zamknąłem od zewnątrz.
Może wszystko na raz ? XD
OdpowiedzUsuńto w sumie dobry pomysł XD
UsuńGapię sie na monitor jak głupia z wyszczerzem na twarzy. Izaya się przyznał, tak mi jakoś fajnie, że to zrobił.
OdpowiedzUsuńDziękuję ta wyjaśnienia odnośnie tego co Izaya chciał zyskać pracując a nie obserwując blondyna, bo jak może wcześniej przeczytałaś po prostu nie rozumiałam do końca jego sposobu myślenia w tym opowiadaniu, ale to dobrze bo Izaya zawsze jeśli inaczej niż normalni ludzie :) Czekam co będzie dalej~!
Cieszę się, że się podobało XD
UsuńOwszem czytałam :D
Yay, on naprawdę to powiedział?! Wspaniały rozdział, szkoda tylko, że tak krótko.
OdpowiedzUsuńA więc Izaya jednak wszystko zmyślił:O Ten to mnie nigdy nie przestanie zaskakiwać;D
Ciekawa jestem czy skoro Shizu-chan się domyślił to Izaya przestanie kłamać, że też choruje? czy dalej będzie to ciągnął wmawiając, że jednak tak?
Biedny Shizu-chan:'( nie dość, że chory to jeszcze Izaya się tak "dziwnie" zachowuje.
Wciąga mnie ta seria z każdym zdaniem coraz bardziej XD Już chcę kolejny rozdział:D
DUŻO WENY XD!!!
Dziękuję :3
UsuńCieszę się, że się podobało :D
Ciekawie. To słodkie, że się przyznał, że martwi się o blondyna. Biedny shizuś niczego nieświadomy. Wciąga to opowiadanko. No cóż ja ich podświadomości ogarniam. Czekam jak się akcja dalej potoczy niecierpliwie.
OdpowiedzUsuń1 słowo :Więcej~!
OdpowiedzUsuńWitaj. Właściwie to niedawno znalazłam tego bloga jak większość (czyt. przez przypadek).
OdpowiedzUsuńI cieszę się z tego przypadku :D
Ogółem lubię opowiadania z 'Drrr' , a ty dosyć ciekawie i 'czytelnie' piszesz (chodzi mi o to, że nie muszę czytać po pięć razy, żeby zrozumieć całe zdanie^^)
"- Izaya, czemu Shizuo ma ranę na brzuchu? – spytałem z wyrzutem.
[...]
- Dobierał mi się do lodówki." ~~ten fragment mnie po prostu powalił :D Jak siedziałam spokojnie i byłam jakaś dziwna, tak zaczęłam się głupio śmiać. Dzięki za poprawę humoru, chociaż chwilową. :)
Dobra, zabieram się za dalsze części/rozdziały, bo ciekawa jestem, jak to się rozwinie.
Pozdrawiam .