czwartek, 28 lutego 2013

FMA (Envy x Ed - Part 5)


Envy rzucił się na łóżko niemal od progu. Naprawdę był zmęczony. Ed zaś podszedł do niego powoli i usiadł na brzegu mebla. Nie protestował jednak, gdy homunkulus przyciągnął go do siebie i objął. Elric odwzajemnił gest, lekko się w niego wtulając. Obaj szybko zasnęli z uśmiechem. Lust, która przyszła zaproponować Edowi inną poduszkę (przewidziała, że kołdrą się podzielą), zamarła w drzwiach. Uśmiechnęła się lekko.
- Cóż… nawet psychopata ma prawo do miłości – stwierdziła chicho.
Pożądanie cieszyła się, że Envy znalazł kogoś, na kim zależy mu aż tak bardzo. Bezgłośnie podeszła do nich i przykryła ich dokładniej kołdrą. Wyszła z pomieszczenia, nie budząc ich. Sama zresztą też niedługo położyła się spać. I nikt nie zauważył cienia obserwującego tę scenę. Pride czuł się zazdrosny o Envy’ego. I w jego małej, dziecięcej główce już zaczynał układać się plan, jak pozbyć się rywala.
Winry i Al siedzieli przy stole. Młodszy brat nie chciał jej niczego powiedzieć. Pewnie by znów uniknąć jej zamartwiania się. Czekali tak całą noc na powrót Eda, choć oboje wiedzieli, że to niemożliwe.
Envy obudził się jako pierwszy. Nie poruszył się jednak tylko spojrzał na śpiącego Eda. Ze złocistymi włosami rozrzuconymi wokół twarzy, przytulony do niego chłopak wyglądał tak pięknie i słodko. Lust wpadła na chwilę rano, by oznajmić, że ma robotę i nie będzie jej do wieczora. Pride znów zamknął się w swoim pokoju. Ed wstał kilkanaście minut później. Ziewnął i usiadł na materacu. Przeciągnął się pozbywając resztek snu z umysłu. Uśmiechnął się do Envy’ego.
- Ohayo – powiedział z uśmiechem.
- Ohayo – odparł blondyn. – Mamy zaproszenie do Glacier na śniadanie. Idziemy, czy próbujemy coś sami zrobić?
- Ej – oburzył się homunkulus – Ja umiem gotować.
- Nie obraź się, ale nie chcesz mnie chyba zabić prawda? – drażnił się z nim blondyn.
Obaj wiedzieli, że to tylko żarty. Tak na dobry początek dnia. Mimo to zielonowłosy przyznał mu rację. Envy niechętnie zwlókł się z łóżka i ruszył w kierunku szafy. Zupełnie jak wczoraj wyjął dwa komplety ubrań. Ed dostał białą koszulkę z długim rękawem i czarne dżinsy. Podziękował  mu z uśmiechem i skoczył do łazienki się przebrać. Te ciuchy najwyraźniej były nieco mniejsze, bo pasowały na niego idealnie. Envy natomiast założył podobny zestaw, acz z czarną koszulką. Włosy Elrica jak zawsze, układały się idealnie, lecz homunkulus miał ze swoimi nieco więcej roboty. Widząc jego poczynania, Ed zabrał mu szczotkę i w niecałą godzinę rozczesał mu włosy i zaplótł krocie niewielkich warkoczyków, które ostatecznie zebrał razem w kitkę. Envy przejrzał się w lustrze z uśmiechem. Co jak co, ale fryzury blondynowi wychodziły piękne. Złapał go za rękę i wyszli razem z mieszkania śmiejąc się i żartując jak zawsze. Do domu Glacier dotarli bardzo szybko, bowiem w niecałe pół godziny. Kobieta przywitała ich z uśmiechem i zaprosiła do środka. W jadalni czekał na nich stół z wszelkimi pysznościami. Chłopcy usiedli naprzeciw Glacier i Elicii. Życzyli sobie wzajemnie smacznego i zabrali się na posiłek. Podczas niego rozmawiali dosłownie o wszystkim. Począwszy od zachwycania się nad kuchnią gospodyni, a skończywszy na chwaleniu fryzury Envy’ego. Panowała między nimi rodzinna atmosfera. Nikt nikogo o nic nie winił. Czuć było tylko radość i szczerość. W pewnym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Envy nie myśląc wiele, zaoferował się, że otworzy. Nikt nie zaprotestował. Zielonowłosy z uśmiechem otworzył drzwi. Dla innych ten uśmiech mógł wydawać się psychopatyczny, jakby przed chwilą kogoś zabił. Ale zarówno Ed, jak i od niedawna Glacier wiedzieli, że jest to szczery uśmiech. Po drugiej stronie zobaczył Ala i Winry. Byli wyraźnie zmartwieni. Prawdopodobnie przyszli tu szukając Eda. Protetyczka nie myśląc wiele wyjęła z kieszeni klucz francuski i przywaliła homunkulusowi w skroń. Chłopak zdziwiony nie zdążył się uchylić. Zabolało i to cholernie mocno. Metal dodatkowo rozciął mu skórę. A wszyscy wiedzą, że rany głowy krwawią najbardziej. Al nawet nie próbował powstrzymać dziewczyny. Patrzył na to beznamiętnie. Natomiast wzrok Envy’ego z przyjaznego w szerokim rozumowaniu, zmienił się na morderczy. Cóż… faktem było, że od kiedy zaprzyjaźnił się z Elriciem nikogo nie zabił. Może czas było przerwać tę passę? Mimowolnie jęknął z bólu i przyłożył dłoń do bolącego miejsca. Ed zaciekawiony co się dzieje dołączył do grupki. Zupełnie zignorował brata i przyjaciółkę. Delikatnie oderwał rękę homunkulusa od jego głowy. Rana zdążyła się już zasklepić, ale widać będzie, że zielonowłosy będzie miał guza.
- Chodź. Poprosimy Glacier o jakiś lód.
Envy się nie sprzeciwiał. Ed pociągnął go w stronę jadalni. Gospodyni widząc Envy’ego natychmiast dała mu woreczek z lodem i kazała się położyć. Zielonowłosy zaprzeczył. Nie chciał robić wokół siebie aż takiego zamieszania. Widząc jednak matczyny wzrok Glacier uległ. Ed usiadł na kanapie, a homunkulus położył się na niej z głową na jego kolanach. Stalowy delikatnie trzymał woreczek z lodem w odpowiednim miejscu, a palce drugiej dłoni, splótł z palcami Envy’ego. Glacier odesłała córeczkę na górę. Gospodyni wraz z dwójką nowych gości dołączyli do nich w salonie. Glacier przysiadła na oparciu kanapy z lekkim niepokojem patrząc na Envy’ego. Wzrok Ala był bezlitosny, pełen bólu i niezrozumienia. Natomiast Winry wyglądała jakby miała kogoś za chwilę zabić.
- Możecie mi wytłumaczyć co tu się dzieje? – spytała wściekła. – Wchodząc do domu pani Glacier widzę wychodzącego homunkulusa z psychopatycznym wyszczerzem na twarzy. Uderzam go. No bo co miałby robić w takim miejscu? A Ed nie dość, że nas zignorował i mu pomógł, to jeszcze teraz patrzycie na nas z wyrzutem!
Alphonse zapytał cicho.
- Czy wy naprawdę jesteście w sobie zakochani?
Wszyscy gwałtownie umilkli i spojrzeli zdziwieni na Ala. Wydawał się poważny i nieco nerwowo zaciskał pięści. Młodszy z braci przemyślał słowa Glacier. Zamierzał wysłuchać brata i Envy’ego.
- Tak – odparł Ed bez wahania.
Glacier uśmiechnęła się lekko. Spodziewała się tej odpowiedzi. Natomiast Winry upadła na kolana i zakryła uszy dłońmi nie chcąc tego słyszeć. Nic dziwnego… ona też kochała Eda. Envy spojrzał zaskoczony na blondyna, który właśnie otwarcie i z pełnymi konsekwencjami przyznał, że go kocha. Ale czy on czuł to samo? Nigdy wcześniej nikogo nie kochał. Ale chciał być blisko niego. Pragnął jego szczęścia i wiedział, że zaryzykowałby życie, by go obronić. Do tego to ciepło w sercu na widok uśmiechniętego czy śpiącego Eda. To nie były typowe uczucia dla homunkulusa. A na pewno nowe dla Envy’ego. Zielonowłosy uznał, że na tym właśnie polega miłość.
- Nie wiem – odparł szczerze. – Nigdy wcześniej nie byłem zakochany, więc nie wiem. Ale wydaje mi się, że tak.
Winry posłała mu nienawistne spojrzenie, które nie wzruszyło zielonowłosego. Zbyt wielu ludzi tak na niego spojrzało. Ale gdyby zobaczył taki wzrok u Eda… wiedział, że poczułby się zraniony. Glacier natomiast pogłaskała go po policzku matczynym gestem. Kobieta nie myliła się co do niego i teraz miała już pewność. Al odetchnął ciężko i zwrócił się do brata.
- Musisz dać mi trochę czasu. Żebym mógł to przemyśleć, zrozumieć. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Może pospieszyłem się z osądem i on rzeczywiście się dla ciebie zmienił? Zawsze będę po twojej stronie braciszku.
Envy spojrzał na niego z autentycznym zdziwieniem. Alphonse uśmiechnął się lekko, a Ed szeroko. Cieszył się, że młodszy brat zrozumiał wystarczająco dużo. Edward miał przeczucie, że mieszała w tym palce sama Glacier, ale nie powiedział tego na głos. Jedynie Winry wyglądała, jakby czuła się zdradzona przez wszystkich.
- Jesteś idiotą Ed! Kocham cię rozumiesz? Znamy się od najmłodszych lat, a ty wybrałeś jego? – spojrzała na homunkulusa pogardliwie. – Mordercę, psychopatę i szaleńca?
Tym razem to Envy zaskoczył wszystkich, odpowiadając zamiast Eda.
- To jego życie i jego wybór. Nie możesz narzucić mu swojej miłości. Może za dużo o niej nie wiem, ale wydaje mi się, że należy więcej dawać, niż oczekiwać i pozwolić komuś odejść, mając nadzieję, że zostanie. Owszem. Jestem mordercą i psychopatą. I sam nie wierzę, że jest gdzieś we mnie dobro. Ale wiem, że Ed w to wierzy. Więc skoro on tak, to ja postaram się zrobić wszystko, by go nie zawieść. I dopiero to może uczynić ze mnie szaleńca.
- Nie odpowiadaj za niego! W ogóle nic do mnie nie mów! – odparła rozemocjonowana.
- Ale ja się zgadzam z każdym jego słowem – stwierdził spokojnie Ed.
Envy uśmiechnął się do niego. Najwyraźniej nie pomylił się co do swojej definicji miłości. Winry widząc tę bliskość między nimi, wybiegła z domu zapłakana.

3 komentarze:

  1. Dum dum dum... *tajemnicza muzyka* xD

    OdpowiedzUsuń
  2. "Cóż… nawet psychopata ma prawo do miłości – stwierdziła chicho" - a żebyś wiedziała Lust :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż... Huehuehuehuehue~ Sorry Winry, życie~

    Yaaaaay~!! Przyznali się do tego, przyznali się do tego~!! *nuci*

    OdpowiedzUsuń