Ostatni part z Dziwnego Dworu ;c
Ja bym to nazwała... lekkim gore pod koniec.
Mam nadzieję, że wam się spodoba xD
I pamiętajcie - nigdy nie idźcie za ładnymi dziewczynami spotkanymi w lesie xD NIGDY xD
Enjoy.
Zaraz po tym, jak ostanie złote promienie zniknęły za
horyzontem, ty nadal widzisz iluzję. Rozglądasz się po pomieszczeniu. To główna
sala, balowa. Wysoki sufit i lustra na każdej ścianie dodatkowo powiększają
wrażenie ogromu. Złote żyrandole i kinkiety oraz marmurowe posadzki dodawały
dostojeństwa. Rozglądasz się po obecnych. Miku, Pani Jeziora ma włosy upięte w
kok. Zdaje ci się, że niebieskie loki delikatnie przepływają. Że to prawdziwa
woda. Do tego ma piękną, niebieską suknię. To wyjątkowa kreacja. Praktycznie
jest to krótka sukienka bez ramiączek i z gorsetem. Z gorsetu rozchodzą się
dwie płachty materiału sięgające do ziemi. Gdy stała, materiał zakrywał niemal
całe jej długie nogi, lecz byłeś pewny, że gdyby zaczęła tańczyć, materiał uniósłby
się wokół niej. Przenosisz wzrok na Lukę. Ma na sobie ten sam strój co
wcześniej. Wilki stoją niedaleko. Jeden z niebieską sierścią drugi z fioletową.
Dostrzegasz także Gumi. Nie wiesz kiedy, ale przebrała się w białą, zwiewną
sukienkę do kostek i bez ramiączek. Potem wzrok wszystkich obecnych zwrócił się
na schody. Na marmurowych stopniach znalazły się dwie postacie. Król i Królowa
Dworu. Wiesz to, choć nie masz bladego pojęcia skąd. Patrzysz na nich. Oboje
lekko się uśmiechają. Bez zdziwienia zauważasz, że to bliźniaki. Oboje mają
blond włosy. Ona rozpuszczone, on związane w kitkę. Ona miała na sobie piękną,
bogato zdobioną, krwistoczerwoną suknię, on pasujący do niej kolorystycznie
frak i dżinsy. Mają niezwykle bladą skórę, ale tego nie zauważasz. Nie
dostrzegasz także ich lekko zaostrzonych kłów. Stają na półpiętrze. Wyglądają
przepięknie. Nie widzisz tego, jak bardzo się od nich różnisz. Oni, idealni,
prosto z twojego snu. I wszyscy cię lubią. A ty? Zwykły imprezowicz. Można
wręcz powiedzieć, że jesteś szary i nudny. Wszyscy przenoszą dyskretnie wzrok
na posadzkę. Nie widać słońca już od jakiejś chwili. Ty jak zwykle tego nie
widzisz. Władcy nie przedstawiają ci się, ale wiesz, że nazywają się Rin i Len
Kagamine. I dopiero wtedy to dostrzegasz, choć próbujesz to od siebie
odepchnąć. Patrzysz dokładnie na ich twarze. Dostrzegasz psychopatyczny błysk w
oku i te zaostrzone zęby. I nie wiesz co masz robić. Jeśli w to uwierzysz, twój
wymarzony świat zginie. A ty chcesz jak najdłużej żyć tą iluzją dnia. I
pragniesz ich zatrzymać. Chcesz by nie ruszali się z tego półpiętra. Chcesz
tego, a mimo to nie ruszasz się. Nawet uśmiech nie schodzi ci z twarzy. Twój
idealny sen ma być taki do końca. Ale zapomniałeś o jednym. Koszmar to także
sen. Oboje równocześnie, trzymając się za ręce, schodzą jeden stopień. Słyszysz
dźwięk odrywanej tapety i pękającego szkła. Rozglądasz się dookoła. Na ogromnych
lustrach pojawiły się setki drobnych pęknięć, a tapety zaczęły zwisać ze ścian,
poruszane jedynie podmuchami wiatru. Chcesz zakryć oczy. Boisz się tego. Choć z
drugiej strony cię to fascynuje. Ta cholerna dwulicowość twojego snu. Ale pod
tapetą dostrzegasz coś, czego pragnąłbyś nie ujrzeć. Drewniane, stare i
spróchniałe deski oblane krwią. Nie rozglądasz się po innych. Przecież to zbyt
wcześnie, by i oni się zmienili. Wiesz to, ale udajesz, że zmiany dotyczą tylko
wyglądu dworu. Wciąż pragniesz zatrzymać władców. Ale czy uda ci się zatrzymać
noc? Przecież to niemożliwe. Nawet jeśli to twój sen. Zostało im pięć stopni.
Nie liczyłeś, a wiesz to. Nadal psychopatycznie się uśmiechając, pokonują
kolejny. Już tylko cztery. Lustra pokryła jeszcze gęstsza siateczka pęknięć.
Boazeria już całkowicie odpadła. Wyglądała na… spaloną. Świece umieszczone na
żyrandolu zgasły. Nie widzisz tego, ale wiesz, że drzewa na zewnątrz straciły
liście, a woda w jeziorze stała się błotnista. Bliźnięta pokonują kolejny
stopień. Trzy. Z twojego gardła dobiega niemy wrzask. Nikt nie zwraca na ciebie
uwagi. O nie, tak ci się tylko wydaje. Choć tego nie wiesz, to ty jesteś główną
atrakcją wieczoru. Atrakcją dla całego Dworu. Królowa i Król zeszli jeszcze
jeden stopień. Dwa. Przeczuwasz, że zmieniły się zwierzęta. Ze spokojnych i
uroczych, na pełne żądzy krwi i mordu. Przełykasz ślinę. Pragniesz uciec, ale
stoisz w miejscu. Strach cię sparaliżował. Nadal próbujesz obronić wizję dnia,
choć nawet ty już w nią nie wierzysz. Kolejny stopień. Jeden. Patrzysz
przerażony na otaczające cię postacie. Nawet ich ubiór zmienił się. Włosy Miku
stały się błotniste, jej suknia ubrudzona była krwią i błotem. Do tego podarta
tak bardzo, że niewiele z niej zostało. Pani Jeziora odrywa przeszkadzający jej
materiał. Widzisz jej dłonie. Całe we krwi. I ten psychopatyczny wzrok.
Natychmiast odwracasz wzrok. Niestety, tym razem patrzysz na Lukę. Warkocz
rozplótł się. Jej ubiór zmienił się tak samo, jak ubiór poprzedniczki. Pajęcza
sieć, która służyła jej za płaszcz, została obleziona przez tłuste, włochate
pająki. Ona jednak tylko pogładziła łepek jednego z nich. I ten żądny mordu
uśmiech. A wilki? Oba mają łapy ubrudzone krwią. Wydaje ci się, że w pysku
jeden z nich trzyma fragment koszuli. Ale to przecież niemożliwe. To by
oznaczało, że kogoś zabił! A ty nie chcesz w to wierzyć. Bronisz się przed tym
z całych sił. Nie dopuszczasz do siebie faktu, że każdy ma mroczną stronę. W
każdym znajduje się owa noc. A ty miałeś się właśnie o tym przekonać. Z Gumi stało się to samo, co z
poprzedniczkami. Jedynie jej skrzydła zmieniły się ze śnieżnobiałych na
kruczoczarne. Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę, że Upadła. I wszystko staje
się jasne. Już nie możesz się bronić. Nie masz jak. A Władcy? Para krwiopijców
zmierzająca w twoją stronę. Tylko oni zachowali czystość. No względną, bo po
obu ich podbródkach spłynęła strużka ciemnej krwi. Nikt się do ciebie nie
zbliża. Wszyscy tylko stoją i patrzą. A ty w końcu odzyskujesz władzę nad
nogami. Wrzeszczysz z przerażenia ile sił w płucach i wybiegasz z dworu. Nawet
nie patrzysz gdzie biegniesz. Ale z ciebie idiota. Tylko pogarszasz swoją
sytuację. Mieszkańcy twojego snu przynajmniej zapewnili by ci łagodną śmierć. A
ty wybrałeś śmierć z rąk Dworu. No tak… przecież ty nie wiesz. Nie wiesz, że
choć oni byli przerażający, byli tylko marionetkami. Dwór był z nich
najstraszniejszy. Ale ty nie jesteś tego świadom. A gdy już będziesz, będzie za
późno. Zdecydowanie za późno. Drzewa sczerniały i powyginały się w rozmaite
kierunki. Ogołocone z liści wyglądają jak szpony, które mają cię złapać. Nikt
cię nie goni. Oni sami boją się Dworu. Dlatego nie walczą z Nim o ciebie. Nie jesteś
dla nich aż tyle wart. Nigdy nie byłeś. Dostrzegasz zwierzęta kryjące się w
lesie. Przyspieszasz jedynie kroku. Wkrótce dostrzegasz drzwi, którymi tu
wszedłeś. Próbujesz do nich dobiec. Ale coś ci nie pozwala. Czujesz
przerażający i przenikliwy ból. Patrzysz na miejsce, skąd dochodzi. To twoja
łydka. I wszczepiony w nią wilk z przekrwionymi oczami. Zwierzę wyszarpuje ci
spory kawałek mięśnia. Ty jednak zaciskasz zęby i próbujesz kuleć dalej. Ale
sam nie wierzysz w to co widzisz. Gałęzie drzew pochylają się nad dróżką, po
której stąpasz. Spowalniają cię. Klniesz cicho i próbujesz iść dalej.Za tobą
spokojnie podążają wszelkie leśne zwierzęta. Zające i wilki, lisy. A po
gałęziach skaczą wiewiórki w towarzystwie pająków i robali. Wzdrygasz się. To
wszystko cię przeraża. Docierasz do drzwi. Kładziesz na nich dłoń z zamiarem
popchnięcia. Odczuwasz tak wielką ulgę, że trudno to sobie wyobrazić. I nagle,
to błogie uczucie zastępuje przerażenie i poczucie porażki. Drzwi otwierają się
do wewnątrz. I wszystko staje się tak szybko. Wilki rzucają się na ciebie
żarłocznie. Wkrótce dołączają do nich inne zwierzęta. Robale i pająki zaczynają
leniwie schodzić po drzwiach, lub zwieszać się na niciach pajęczyn. To wszystko
obłazi cię. Nie umiesz tego odpędzić. I tak oto leśne zwierzęta pastwią się nad
tobą całą noc. Krzyczysz z bólu. Nic innego nie możesz zrobić. Upadasz na
kolana. Zgniatasz przy tym kilka pająków, ale to i tak ci nie pomoże. Jesteś
cały zakrwawiony. Ręką całą we krwi zostawiasz smugę na drzwiach. Nadchodzi
ranek. Zwierzęta znów stają się normalne. Z ich pysków i łap nie zniknęła krew.
Mieszkańcy Dworu za chwilę je wykąpią i pójdą szukać następnego nieszczęśnika.
A jak ty wyglądasz? Jesteś samym korpusem z głową. Szczątki twoich rąk i nóg
odgryzione przez zwierzęta walają się koło ciebie. Twoje rozprute flaki brudzą
ścieżkę. Tak samo krew wypływająca strumieniami z twoich ran. Ale ty nic nie
czujesz. Najpierw zemdlałeś, a później umarłeś. Tak, umarłeś tej nocy.
Przynajmniej twoje ciało. Nie. Nie umarłeś sam. Nigdy nie byłeś sam. Zawsze
byłem przy tobie, choć ty tego nie wiedziałeś. Nie wyczuwałeś mnie. Szkoda.
Może gdybyś mnie posłuchał, nie umarlibyśmy teraz.
Ja tam bym się spotkał z ładną dziewczyną w lesie xD
OdpowiedzUsuńhahahahaha okej xD twój wybór xD
UsuńOgólnie bardzo fajna seria. Zakończenie upiorne jak poprzednie 2 części. Mam nadzieję że kolejne podobne historyjki zakończą się choć troche lepiej :)
OdpowiedzUsuńZobaczysz xD Następna będzie psychiczna notka o szkole.
UsuńO psychicznej szkole xD
Patrząc na poziom tej serii, ta psychiczna szkoła musi być ciekawa. Napisz jak najszybciej c:
OdpowiedzUsuńTo było epickie xD Można się wczuć w postać pomijając to, że jestem dziewczyną xD Jak to mówi moja mama "bo w życiu trzeba być giętkim" xDD Tłumacząc na ludzki - trza podchodzić z lekkim dystansem do różnych rzeczy xD Tłumaczę jakby co xD Ale świetne :3 Zwłaszcza ten moment jak żulowatym się wraca z impry i ten, jak Rin i Len schodzili z tych schodów :3
OdpowiedzUsuńMe gusta - kocham cię i twoje opowiadania xD
Pozdrawiam ;**
Ale fajne *.*
OdpowiedzUsuńCzekaj, czekaj...
...
...
ZABIŁAŚ MNIE?! O.O
Jak mogłaś? ;_;