środa, 27 lutego 2013

Po prostu moje (1)

Takie tam moje przemyślenia o zachodzie słońca xD
Czyli fragment z tego, co kiedyś napisałam :)
Tym razem króciutko.

Był przepiękny, mroźny, zimowy wieczór. Ostatnie promienie słońca błądziły jeszcze po domach, jakby szukały ucieczki od nieuchronnego losu. Ale nie mogły zmienić swojego przeznaczenia. Nie one. Wszystkie po kolei znikały za horyzontem różowiąc niebo w oznace cichej rozpaczy. To smutne. Rodziły się o świcie i wykorzystywały każdą okazję do pokazania się, bo wiedziały, że wieczorem muszą umrzeć. Pojedynczy promyk światła, który doznał zniknięcia swych braci i sióstr wpadł w ostatnich swych chwilach przez okno w jednym z domów w nielicznym z najwyższych budynków w Warszawie. Przebiegł szybko po pokoju, wnosząc do niego trochę  światła. Lekko zahaczył o postać siedzącą w fotelu. Skryta była w cieniu, więc dostrzegł tylko fragment twarzy, na której powoli rozciągał się przerażający, mrożący krew w żyłach uśmiech. Przestraszony promyk dołączył do słońca i powoli zapadła noc. Tak bardzo bał się tego uśmiechu, że wolał zniknąć z tej części świata. Lecz nawet gdy wzeszły gwiazdy i księżyc. One również bały się zagadkowo uśmiechniętego mężczyzny.

2 komentarze:

  1. Ten zagadkowy mężczyzna na koniec mnie zaintrygował c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmierciłaś słońce ;c
    Nie dobra Kyoko-chan, fe Kyoko-chan, nie wolno 'umierać' słońca! :c

    OdpowiedzUsuń