środa, 25 września 2013

Fairy Tail - Part 6 - Ona zawsze będzie mnie zaskakiwać

Lucy nie wiedziała, czy dobrze robi. Nawet nie chciała wiedzieć. Bo gdyby się nad tym dłużej zastanowiła to na pewno odeszłaby stamtąd, nie osiągając tego, po co przyszła. Dlatego działała. Pierwszy raz w życiu Natsu został z tyłu. Ochraniał ją, ale nie mieszał się do tego, co robiła. Heartfilia odpięła z pęku kluczy Klucz Lwa. Loki pojawił się od razu. Wyglądał tak jak zwykle – czarny garnitur i rozczochrane włosy. Ręce włożył w kieszenie. Na widok Lucy uśmiechnął się szeroko.
- W czym mogę ci pomóc? – spytał.
Widząc determinację na jej twarzy, nawet nie zamierzał pokazywać jej, jak bardzo ją kocha, wielbi i tak dalej, czyli zrezygnował z tego, co zazwyczaj towarzyszyło jego pojawieniu się u jej boku. Mag Gwiezdnych Duchów doceniła to i wskazała tylko na drzwi.
- Wyważ je.
Lew podszedł do wrót i wziął zamach. Jego kopniak wyważył je za pierwszym razem. Wiedziała, że zwrócą uwagę wszystkich. W tym Gajeela. I o to dokładnie jej chodziło. Nie przejmowała się tym, że gildia ma przewagę choćby wynikającą z ich liczebności. Musieli wygrać. Dla rodziny.
Zgodnie z tym, co przewidziała, oczy wszystkich skierowały się na nich. Wszyscy byli zdziwieni, inni już przygotowywali się do walki. Lucy wkroczyła pewnie do środka. Bała się. Wiedziała, jak słaba jest. Ale i tak się na to porwała. A teraz nie było już odwrotu. Odwrotu, którego na dobrą sprawę nie było nigdy. Uśmiechnęła się uroczo do wszystkich obecnych i splotła dłonie za plecami.
- Przepraszam, że przeszkadzam – powiedziała słodko, wodząc wzrokiem po obecnych na sali – ale szukam pewnego słabego idioty.

Natsu stał kilka kroków za nią. Wspierał ją jak zawsze. Ale to był chyba pierwszy raz, gdy mógł podziwiać jej siłę w pełnej okazałości. Ludzie w gildii byli silni i mieli wspólne ideały. Jednak nikt nigdy nie widział Lucy, która walczyłaby o swoje tak zacięcie. Dragneel zapamiętywał dokładnie każdy szczegół jej zachowania. Jej dumną postawę. Strach, który maskowała, ale który on widział. I chęć walki mimo tego strachu. Jej włosy delikatnie powiewały na wietrze, a usta zacisnęła w wąską kreskę. Obok Natsu stanął Loki. On też chciał ją wspierać. On też ją kochał. On też w nią wierzył.

Gajeel spojrzał na drzwi. Jego oczy powiększyły się ze zdziwienia, ale postawa pozostała ta sama. Przyszli po niego. Naprawdę to zrobili. Nie stracili w niego wiary. Przez chwilę w jego sercu zakiełkowała nadzieja, która zgasła, gdy przypomniał sobie o umowie. Niepotrzebnie się tu pakowali. Nie wyjdą stąd w jednym kawałku, a on nawet nie będzie mógł im pomóc. Westchnął ciężko. Uśmiechnął się jednak, gdy Lucy powiedziała o idiocie. Prychnął cicho.

Heartfilia dostrzegła go. Niemal radosnym krokiem przemierzyła salę i stanęła przed Smoczym Zabójcą. Uśmiechnęła się niewinnie po czym chwyciła jego kufel i wylała jego zawartość na głowę czarnowłosego. Gdy ten już miał zaprotestować oburzony, kopnęła go w typowy dla siebie sposób. Kopniak Lucy, którego tak często używała na Natsu, gdy włamywał się do jej domu. Zdziwiony i nieco oszołomiony Redfox nie bronił się dalej, gdy Mag Gwiezdnych Duchów wyciągnęła go za tył koszuli poza teren gildii w pobliski las. Pozostali członkowie gildii patrzyli na nią przerażeni. Myśleli, że to Gajeel jest najsilniejszy. A tu taka niespodzianka.

Natsu uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, jak silna jest Lucy. Dlatego nawet nie proponował jej pomocy. Wiedział, że nie chciałaby tego. To było coś, co musiała załatwić sama. On mógł ją tylko wspierać. Loki już wrócił do swojego świata, więc sam Dragneel podążył za swoją ukochaną.

Lucy zostawia Gajeela na polanie. Opiera dłonie o kolana i próbuje złapać oddech. Chłopak zakłada ramiona na klatce piersiowej i odwraca wzrok.
- Nie trzeba było przyłazić – warknął.
Heartfilia spojrzała na niego. Nawet Natsu przestraszył się tego wzroku, mimo iż nie był skierowany do niego. Co dopiero mówić o Redfoxie, który nieco skulił się w sobie i przybrał bardziej pokorną postawę. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Powiesz mi, o co chodzi? – spytała, siadając naprzeciw niego.
Dragneel stoi na skraju polany, oparty o jedno z drzew. Nie chce im przeszkadzać. Wie, że jeśli Gajeel się komuś zwierzy, to na pewno nie synowi Igneela. Redfox rozłożył ręce, jakby nie wiedział, od czego ma zacząć.
- Widziałam cię wtedy – powiedziała Lucy. – To na mnie wpadłeś.
Smoczy Zabójca spojrzał na nią zdziwiony. Od razu przypomniał sobie tamtą sytuację.
- Szedłeś wtedy do Levy, prawda? – kontynuowała.
Gajeel jedynie skinął głową. Sam jeszcze nie był pewien, czy może wszystko wyznać.
- Tylko dlaczego ją ranisz?
To pytanie go zszokowało. Nie spodziewał się go. A już na pewno nie tak szybko. Wzruszył ramionami żeby zyskać kilka sekund.
- Nie chciałem – powiedział cicho.
Lucy spojrzała na niego uważnie. Tym razem jednak zamierzała poczekać, by to on powiedział to, co chciał. A Redfox opowiedział jej wszystko. O układzie z Phantom Lord i ich groźbach dotyczących Levy. I o wszystkich jego rozmyślaniach. A Mag Gwiezdnych Duchów tylko słuchała i z każdym słowem utwierdzała się w swojej teorii.

Natsu nie słuchał tego co mówił chłopak. Nie interesowało go to. Wiedział, że wystarczy jeśli Lucy będzie wiedzieć. A ona nie wyglądała na zaskoczoną. Zdziwiło go to, jak dobrze dziewczyna potrafi czytać z ludzi. I nie tracić wiary w nich.
~ Ona zawsze będzie mnie zaskakiwać.
Uśmiechnął się pod nosem.

Lucy uśmiechnęła się do Gajeela.
- Jestem pewna, że Levy zrozumie – stwierdziła, gdy skończył.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Nie wiem. Po prostu to czuję. Uda się wam, bo nam się udało. Wiesz, co czułam, gdy Natsu w swój pokręcony sposób wyznał mi miłość? Byłam zmieszana. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Czego inni ode mnie oczekują, a czego ja sama od siebie oczekiwałam. I Levy mi pomogła zrozumieć własne uczucia. To dzięki niej zyskałam pewność, że kocham Natsu mimo jego wad i zalet. A wiesz co jeszcze powiedziała mi Levy? Że cię kocha. Więc nie zmarnuj tego tylko dlatego, że się o nią boisz. Dziewczyny są silniejsze niż sądzisz.
Uśmiechnęła się ciepło i  wstała, otrzepując spódniczkę z drobinek ziemi.
- Wszystko zależy od ciebie Gajeel. Idź do niej. Jest w moim domu. Ja wyjaśnię wszystko gildii.
Redfox również wstał i spojrzał na nią z typowym błyskiem w oku. Wrócił. W całej okazałości. Odzyskał cel, uczucia i rodzinę.
- Pójdę do niej. Tylko muszę załatwić jedną sprawę.

Lucy zaśmiała się. To było typowe dla Fairy Tail. Zniszczyć coś. Na każdej misji. A tym razem mieli zniszczyć Phantom Lord. Gajeel ruszył przodem. Heartfilia podeszła zaś do Natsu z lekkim uśmiechem. Ruszyli ramię w ramię za Smoczym Zabójcą po drodze splatając ze sobą swoje palce.

4 komentarze:

  1. Sprawa z Gajeel'em wyjaśniona? I to jeszcze Lucy ją wyjaśniła?! -.- Myślałam, że Natsu to zrobi, zawiodłam się... No, ale rozdział spoko... I czemu napisałaś ,,syna Salamandra"? Natsu nie jest synem żadnego salamandra, on sam nim jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Soooorki T.T Chodziło mi o Igneela... zaraz poprawię xD małe błędy XD. Tak. Lucy xD

      Usuń
    2. Spoko, każdy może się pomylić :)
      Ja to miałam nadzieję, że Gajeel nie będzie chciał nic mówić, to go Natsu w morde trzaśnie, powie coś, że jest jego przyjacielem, a gildia domem itp. ;(

      Usuń
  2. Ale genialne!!!
    Nie wierze że to Lucy!! To było piękne i zaskakujące!! A jak wparowała do gildii? Uśmiech nie chciał mi z twarzy zejść ^^ GENIALNE!!!
    Mam tylko jedno pytanie. A mianowicie:
    A GDZIE CIĄG DALSZY???

    OdpowiedzUsuń