Łączna liczba wyświetleń

117094

niedziela, 22 września 2013

Apokalipsa Zombie

Ogółem - wszystkie prace napisane przeze mnie na konkursy znajdziecie w zakładce "Moje" :)

Praca jest napisana w  godzinę o mojej ulubionej porze 24 -1 w nocy.
W konkursie chodziło o napisanie pracy o tym, jak przetrwalibyśmy apokalipsę zombie.
O dziwo - wygrałam. ŚWIAT SIĘ KOŃCZY XD
Miłego czytadła :)

Gdy wieczorem patrzę na miasto i ulice rozciągające się pod moim oknem, zastanawiam się, co stało by się, gdyby jutro miał nastąpić koniec świata. Jak przeżyłby normalny, zwykły człowiek. Bo ja przeżyłabym na pewno.
Nie posiadam wprawdzie miotacza ognia, czy podręcznego zestawu broni palnej schowanej pod łóżkiem lub w szafie.  Jednak uważam te rzeczy za całkowicie nieprzydatne. Czy naprawdę potrzebowałabym miotacza, który jest niewiarygodnie ciężki i znacząco spowalniałby mój chód? Z bronią palną jest podobnie. Nie dość, że potrzeba lat treningu, to jeszcze przydałoby się pozwolenie na jej posiadanie. Nie mam ani jednego, ani drugiego.
Podobno najlepszą bronią przeciw zombie jest wysportowane ciało. Jeśli zdołasz uciec przed zombie, masz szansę na przeżycie. Będziesz szybciej biegać, mocniej uderzać. Po prostu lepiej poznasz swoje ciało i możliwości. To pozwoli ci wyznaczyć granicę twojej wytrzymałości. Ale ja do wysportowanych ludzi nie należę.
Posiadam coś o wiele lepszego. Coś, czego nie mają zombie, a nawet większa część ludzi. Nazywa się to sprytem. Dzięki niemu uda mi się przeżyć. Jednak spryt to nie wszystko. Potrzebne są jakieś narzędzia. Choćby najbardziej niepozorne. Te, które można bez problemu znaleźć w domu. Przynajmniej w moim domu.
W pierwszej kolejności , szybciej niż wiatr, pędziłabym do garażu lub piwnicy. Raczej do garażu, bo przecież mam niedaleko, a znajduje się tam więcej przydatnych przedmiotów. Wydaje się to bezsensowne, jednak ma logiczne uzasadnienie. Stamtąd mogę przecież zabrać siekierę. Wbrew pozorom jest ona bardzo przydatna. Postawiłabym ją na równi, albo nawet wyżej niż benzynę, która po mojej wizycie, również by stamtąd zniknęła.
Pewnie zastanawiasz się po  co mi benzyna? A tym bardziej siekiera?  W wypadku tego drugiego to chyba logiczne. Jeśli dobrze złapiesz siekierę, nienajgorzej naostrzoną, to bez problemu pozbawisz nieumarłego głowy. Najlepsze w takiej broni jest to, że nie musisz jej przeładowywać, dbać o ilość nabojów i o inne tego typu bzdety. Wystarczy, że będziesz ją ostrzyć i czyścić. To drugie zombie do szczęścia wprawdzie nie jest potrzebne, ale twoja rodzina na widok zakrwawionego ostrza w twojej dłoni mogłaby się… Przestraszyć.
Wydawałoby się, że takie odcięcie głowy to prosta rzecz. Bierzesz zamach i tyle. Ale do tego potrzeba siły i precyzji. Siły, którą ja na szczęście mam, a tobie może uda się zdobyć przed apokalipsą zombie. Skoro nasz wróg nie będzie posiadał własnej łepetyny, to powinien przestać stanowić zagrożenie, czyż nie? Może tak, może nie. Nikt tego nie wie. A nie chcesz przecież by jakaś odcięta głowa zamieniła cię w zombie tylko dlatego, że zlekceważyłeś zagrożenie. Przynajmniej nie mieści się to w moich marzeniach. Ponadto powinieneś uważać, by ostrze nie zsunęło ci się z trzonka i przypadkiem nie zabiło kogoś, kogo chciałeś obronić. Ale ja nie muszę się o to martwić. Mam wprawę w walce siekierą.
I tu wkracza benzyna. Dokładnie oblewasz nieruchomy, pozbawiony głowy, cel i podpalasz. Wystarczy zapałka. Każdy ma kilka pudełek w domu. Jednak z tym boskim płynem, którego opary są tak łatwopalne jest mały problem. Nie jest go w nieskończoność dużo. Ale na początek musi wystarczyć. Potem najwyżej „pożyczyłabym” z aut, które zostały porzucone przez uciekających ludzi na zakorkowanej ulicy.
Myślę, że do obrony przyda mi się jeszcze jedna rzecz. Mianowicie moja kolekcja noży. Mają różną wielkość i wagę, ale każdy idealnie nadaje się do rzutu i jest perfekcyjnie wyważony. W razie bezpośredniego starcia, taka broń z pewnością nie zostałaby przeze mnie zapomniana.
Ale na razie to tylko broń. A przecież nie wyżyje się tylko dzięki walce. Potrzebne są też zapasy. Zapasy, których na szczęście też mam dużo. Wystarczą na tydzień. Co najmniej. Potem będę musiała martwić się o jedzenie.
Mimo wszystko nie zacznę przecież od kolekcjonowania broni. Wpierw pobiegnę do mieszkającej w pobliżu rodziny i przekonam ją by jak najszybciej przedostali się do mojego mieszkania, zabierając jedynie jakieś ubrania, jedzenie i  napoje. Dopiero wtedy zorganizowałabym broń i jeśli bym zdążyła, eskortowałabym ich. Gdy oni siedzieliby zabarykadowani w moim mieszkaniu, szybko poszukałabym dodatkowego jedzenia w pobliskich sklepach. Nie byłoby to coś nadzwyczajnego. Jedynie produkty długoterminowe. Na mojej liście z pewnością znalazłby się rzeczy takie jak makaron, chleb, zupki chińskie, czy ryż.  Jednym słowem wszystko, co ma długą datę przydatności do spożycia, nawet jeśli nie ma do tego odpowiednich warunków.
Gdy wszyscy bylibyśmy już bezpieczni w jednym mieszkaniu, zajęłabym się organizacją. Produkty trzeba by porozkładać w szafkach. Przydałoby się też zabarykadować oraz szczelnie zasłonić drzwi i okna. Korzystając również z tego, że jeszcze działa kanalizacja, nalałabym wody do jak największej ilości naczyń. Potem tylko zostałoby mi rozlokowanie rodziny w mieszkaniu oraz najważniejsze – sprawdzenie, czy któryś z nich nie jest zakażony.
Z góry przyjmowałam, że obyło się bez zakażeń, ale musiałabym mieć pewność. Miałabym również ogromną nadzieję, że nie stanę przed prawdopodobnie najtrudniejszym wyborem w całym moim życiu – skazaniem kogoś z mojej rodziny na śmierć.  Bo byłby to nadzwyczaj trudny dylemat. Wyobraź sobie, że ktoś z twoich bliskich został ugryziony. Z jednej strony, stanowiłby on zagrożenie dla reszty rodziny. Z drugiej jednak, zastanów się, czy zdołałbyś wypchnąć jeszcze żywego członka twojej rodziny za bezpieczną linię.
Zdaję sobie sprawę z tego, że byłby to tylko ogólny plan. Do tego bardzo trudny do wykonania. Musielibyśmy przeżyć. Ciągle żyć na walizkach na wypadek, gdyby zombie jakimś cudem wdarły się do naszej fortecy. No i najważniejsze – sprawność psychiczna. Bo na nic uratowanie człowieka, jeśli ten załamie się pod presją nowej rzeczywistości. Dlatego trzeba by utrzymać w miarę pogodny nastrój, mimo całego syfu, który by nas otaczał. Udawać, że to tylko kolejny, nudny zjazd rodzinny, a nie apokalipsa. Ale ja wierzę, że nam się uda.

A jak nie, to przecież zawsze mogę zabrać z garażu mój awaryjny, pełnowymiarowy czołg.

8 komentarzy:

  1. Zombie Apokalipsa zawsze spoko xD
    "Mam wprawę w walce siekierą" - zaczynam się ciebie bać, mimo że wiem (a raczej myślę), że to tylko fikcja twórcza O.o
    Kolekcja noży - Izayo ty xDD
    Zastanawia mnie, jak ty to robisz, że tak zajebiście opisujesz swoje przemyślenia... Nic dziwnego, że wygrałaś konkurs :3
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)
      Akemi... to nie jest fikcja twórcza xD
      Izuś <3
      Ja nie wiem... jak mam czas to siadam i piszę. I wtedy pisanie staje się całym moim światem, którego nie opuszczę dopóki nie skończę. A do rzeczywistości mi nie spieszno. XD
      Jednak dziwię się, że wygrałam :D

      Usuń
  2. Nie no, genialne po prostu *.* Świetnie to opisałaś. Luźno, logicznie, na temat i z humorem ;D Hahaha, ostatnie zdanie mnie najbardziej rozwaliło ;p
    Gratuluje wygrania konkursu, na prawdę zasłużyłaś ;)
    Pozdrawiam ~Bel chan ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Lubię czołgi <3
      Nie zasłużyłam xD Pewnie to była jedyna praca czy coś :D

      Usuń
  3. O matko świetne >.< szczególnie końcówka <3
    a z ciekawości co to był za konkurs? :o wygrałaś coś? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      To był konkurs łódzki :) Można było wygrać dwie wejściówki na konwent - Kapitularz. Wygrałam jedną z nich :)

      Usuń
  4. Kyoko-chan, nie wiem czy mam się ciebie bać, czy jak będzie apokalipsa zombie to lecieć do cb O.o
    Naucz mnie władać siekierą! *myśli* Albo może lepiej nie... Jeszcze ,,niechcący" mnie pozbawisz głowy...
    Pożycz czołg, bo niedługo mam trudny sprawdzian. A jakbyś słyszała, że ktoś zdemolował szkołę czołgiem to nie wydaj mnie xD
    I wg to gratuluje wygranej ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja się nie dziwię, że wygrałaś... Czołgi rządzą! xD
    "Z życia Nyrim"
    Wracam sobie z przyjaciółką z wycieczki i pada tekst mojej przyjaciółki:
    - Ej, a co by się stało, jakby była apokalipsa zoombie?
    - Wiesz, mam w kuchni takie dwa ładne noże. Oba mają ciemne matowe ostrza i jeden jest dłuższy, a drugi krótszy... A! I jeszcze w garażu mam siekierę... [END] XDD
    Masz u mnie duuuży plus za humor! Po prostu wymiatasz! :D
    Życzę weny i pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń