Łączna liczba wyświetleń

117107

wtorek, 6 sierpnia 2013

Lalkarz - ostatnia część

Powrót z jej wspomnień był jak wskoczenie do wanny z zimną wodą. Nagły i nieoczekiwany. Spojrzałem smutnym i przepraszającym wzrokiem na Ivy. Nie mogłem już nawet jej przeprosić. Było zbyt późno. Jej Nici zaczęły znikać. Ostatnie połączenie ze światem żywych zostało zerwane. Zastanawiałem się tylko, czy Ivy powróciła do swojej formy Bogini Śmierci i straciła pamięć, czy też umarła naprawdę. Jednak nigdy, ani wtedy, ani później nie miałem w sobie na tyle dużo odwagi, by to sprawdzić. W dłoni został mi tylko niewielki fragment białej Nici Ivy. Jej wspomnienia z tego tygodnia. Siłą woli powstrzymałem łzy i zawiązałem ją wokół nadgarstka niczym bransoletkę. Spojrzałem z wyrzutem na Alexis. Ona jednak wydawała się niewzruszona. Dla niej Bogini Śmierci była tylko przeszkodą. Dla mnie, kimś kogo kochałem. Mimo mojego złego stanu wstałem i otrzepałem się ze śniegu. Wziąłem też Ivy na ręce. Zupełnie jakbym brał pannę młodą. Uśmiechnąłem się lekko do tej myśli. Nawet po śmierci moja dziewczyna wyglądała przepięknie. Odsłonięta twarz, długie, luźno puszczone włosy niemal w kolorze śniegu. I ubrania, jakby nie trwała zima, lecz lato. Wiedźma spojrzała na mnie zdziwiona.
- Dolfie, synku, zostaw ją. Ona już nie żyje. I to tylko twoja wina. Chodź z nami.
Zupełnie zignorowałem jej niby matczyny ton. Nie zwróciłem także uwagi na to, że zrzuciła winę na mnie. Owszem, czułem się winny, ale przecież nie pozwolę, by osoba taka, jak moja matka mi to wmawiała.
- Z nami? – powtórzyłem za nią.
- Tak – uśmiechnęła się ciepło. – Meredith! Podejdziesz do nas?
Zza budynku wyłoniła się jakaś postać. Niska. Twarz miała zakrytą obszernym kapturem, a płaszcz identyczny, jak ten Alexis. Nowo przybyła stanęła obok wiedźmy. Ta zaś objęła ją ramieniem w opiekuńczym geście.
- Choć ty pewnie znasz ją jako Grace.
Spojrzałem na nie zszokowany, gdy Alexis zrzuciła kaptur z jej głowy. Te same blond włosy splecione w warkocz. Ta sama cienka, zielona sukienka. Te same czarne baleriny. I tylko wyraz twarzy był inny. Wtedy był przyjazny. A teraz? Wrogi, zimny. Zupełnie jak ten u wiedźmy. Dziewczyna podeszła do mnie. Bez wahania wyciągnęła dwa palce i podniosła nimi mój podbródek. Mimo, iż była zdecydowanie niższa, udało jej się to. Przekrzywiła też głowę, jakby nad czymś usilnie myślała. Wiedziałem, że sprawdza, z czego jestem wykonany. Spojrzała na mnie z pogardą i wycofała się.
- Jesteś słaby braciszku – powiedziała przesadnie słodkim tonem.
Nie zamierzałem zwracać jej na to uwagi. Nie chciałem, by wiedziała, że nie chcę być tak nazywany. Liczyłem, że po prostu jej się znudzi. Jej wzrok przeszył mnie na wylot, a usta rozciągnięte w pogardliwym uśmiechu, wypowiedziały tak dobrze znane mi słowa. Moje słowa.
- A jej największym przekleństwem będzie to, że nikomu nie będzie mogła zaufać, podejrzewając wszystkich o kłamstwa i niecne zamiary. Będzie tylko małą, przerażoną dziewczynką, która nie daje sobie rady
Tymczasem Alexis włączyła się do rozmowy, widząc, że nie wszystko idzie zgodnie z jej myślą. A ja? Od razu zrozumiałem, kim jest ta dziewczyna. Czemu czułem, że ją znam. To jej drzwi minąłem tamtego dnia. A ona zapamiętała moje słowa.
- Widzisz synku – zaczęła wiedźma. – Przepowiedziałeś, że Meredith nie da sobie rady. Ale to ty okazałeś się tym słabszym, prawda? Może podejrzewać wszystkich o kłamstwa, bo silna będzie dopóki będzie miała mnie. Czy jest przerażona? Raczej wątpię. To ona przeraża innych.
Nie chciałem tego słuchać. Było w tym tak wiele prawdy. A to właśnie ona boli najbardziej. Bo czyż piękne słówka nie powinny jej łagodzić? Ale Alexis nie używała pięknych słówek. Chciała zniszczyć mnie psychicznie. Westchnąłem ciężko. Byłem tym zmęczony. Miałem dość tego, że gdzie się nie pojawię, tam będzie ona. Jak mój cień. Po prostu odwróciłem się na pięcie i wciąż niosąc Ivy, ruszyłem przed siebie.
~ Nie chciałem słyszeć jej słów.
~ Nie chciałem widzieć jej uśmiechu.
~ Nie chciałem jej znać.
A przede wszystkim? Nie chciałem stać się taki jak ona, choć wiedziałem, że moja szansa na bycie różnym od niej, przepadła tego dnia. Dnia, w którym umarła jedyna dziewczyna, którą szczerze pokochałem. Po jej śmierci wszystko się zmieniło. Odszedłem od nich. Zamieszkałem samotnie w centrum miasta.
Czy tęskniłem za nią? – Każdego dnia.
Czy myślałem, by znów stworzyć Boginię Śmierci? – Oczywiście, że tak.
Więc dlaczego tego nie zrobiłem?
Bo bałem się. Nie wiedziałem, czy następna będzie taka jak Ivy. Nie byłem pewny jej dobroci. A przede wszystkim byłem niepewny swoich uczuć. Obawiałem się, że jeśli stworzę kogoś w jej zastępstwo, to zapomnę o Ivy. A tego bym nie chciał.
Ivy umarła pod koniec dwudziestego wieku. Pochowałem ją samotnie w kościółku, który tak lubiła. Teraz jest to ruina. Dach zarwał się, a ściany ledwo stoją. Witraże już dawno zostały wybite. Nikt nie odwiedzał tego „przeklętego” miejsca. No prawie nikt. Tylko ja chodziłem tam codziennie. Siedziałem tam kilka godzin. Niekiedy płakałem, innymi razy mówiłem sam do siebie, jakby ona mogła mnie usłyszeć. Roślinność wkrótce się tam wdarła. Pozarastało wszystko. Ale to tylko dodało urokowi temu miejsca. Jakiejś specyficznej magii. I piękna. A co stało się z Lalkarzami? Zostawiłem ich w spokoju. Prześcignięcie Alexis nie było już moim priorytetem. Teraz chciałem tylko znaleźć sposób by zginąć i dołączyć do mojej ukochanej. A to mogła mi zapewnić jedynie Alexis. Zacząłem żyć, jakby zasady mnie nie obowiązywały. Zaszyłem się w tym mieszkanku i dostosowałem je do swoich potrzeb. Nie opuściłem go od przeszło dekady. Stąd zabijam ludzi, których pokochałem. Pokochałem ich za ich reakcje i emocje. I za to, że mogę ich obserwować. Stąd gmatwam im życia, albo pomagam, jeśli na to zasłużą. To mój los i moje wybory. Tylko sam nie wiem kiedy stałem się inny. Zgorzkniały. Samotny. Zmęczony. Tak… najbardziej jestem zmęczony. Bo tak długie życie to przekleństwo. Zwłaszcza, gdy jesteś tchórzem i boisz się obdarzyć kogoś miłością, tylko dlatego, że jedną straciłeś bezpowrotnie.

Nie tak bardzo nieznajomy już mężczyzna zakończył opowieść. Spojrzał na policjantkę z lekkim uśmiechem.
- Przykro mi, że to ty musiałaś tego wysłuchać. Wykorzystałem cię. Nie ciebie pierwszą, ale tylko ciebie przepraszam. Po prostu… jestem zbyt zmęczony życiem. Wyglądam na dwadzieścia lat, żyję od ponad ośmiuset, a czuję się nawet starzej, o ile to w ogóle możliwe. Byłaś moją przepustką do wolności.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Czuła się całkowicie zmieszana. Nie wiedziała, co ma o tym sądzić. Z jednej strony to wszystko wydawało się takie prawdziwe, a z drugiej… wiedźmy i nieśmiertelni? Nagle, zupełnie znikąd w pomieszczeniu pojawiła się kobieta. Miała długie blond włosy, luźno rozpuszczone. Usiadła na podłokietniku fotela, na którym siedział Dolfie.
- Wiesz, co się teraz stanie?
Chłopak uśmiechnął się szczerze.
- Wiem. Ale zanim mnie zabijesz… opowiem ci historię. Bo wiesz? Widziałem kiedyś anioła. Nawet dwa – zaczął pewnym głosem. - Jednak ich losy są tak różne jak tylko losy dwójki ludzi mogą być. Ludzi lub istot, bowiem to drugie bardziej pasuje. Jednym z nich byłaś ty Alexis. Byłaś moim pierwszym aniołem. To ty nauczyłaś mnie wielu rzeczy. Szkoda tylko, że późniejsze twoje czyny zaprzeczają wszystkim twoim naukom. Dlaczego? Nie chciałaś bym był taki jak ty? Wątpię. I tak się taki stałem. Stałem się człowiekiem jakim ty chciałaś bym był,  a jakim ja zawsze próbowałem nie zostać. Jednym słowem upadłaś. Zemsta i pragnienie, czy upojenie władzą cię zniszczyły. Byłaś jak Ikar, który zbliżywszy się zbytnio do słońca, upadł w wieczny mrok. I ja także podążyłem za tobą. Nie chciałem tego, ale byłem zbyt zraniony, by móc to powstrzymać. Ale poznałem innego anioła. Anioła, który mimo tego, że patrzono na nią jak na potwora, ona nigdy się nim nie stała. Nie zwątpiła w to kim była. I ona mnie uratowała. Wyciągnęła mnie z tego mroku, jednocześnie wnosząc w moje życie światło. Zabrałaś mi ją. Byłaś zbyt samotna w owym mroku, by móc się pohamować. Pragnęłaś, bym stoczył się wraz z tobą. A ja jak zwykle zrobiłem to czego się po mnie nie spodziewałaś. Zszedłem w większy mrok niż ty. I to z uśmiechem na ustach. A teraz próbuję odkupić swoje winy, mówiąc o tym wszystkim. Zresztą… to już nie ważne. Życzę ci matko, byś kiedyś spotkała takiego anioła, który w twoje życie wniesie światło i raz na zawsze zniszczy mrok w twoim sercu.
Chłopak uśmiechnął się. Wiedział co teraz nastąpi. Alexis pozostała bezwzględna. Nie pokazała po sobie żadnych emocji. Nawet Dolfie nie wiedział, czy jego przemowa do niej dotarła. Ten jeden jedyny raz nie potrafił czytać z kogoś jak z otwartej księgi. Miał jednak cichą nadzieję, ze tak. Usłyszał jak wypowiada zaklęcie głosem niewiele głośniejszym od szelestu liści na wietrze. Zdezorientowana policjantka patrzyła to na niego to na nią. Wiedźma przyłożyła dłoń do miejsca, gdzie powinno znajdować się serce, którego Lalkarz nigdy nie miał. Jej palce przetopiły materiał którego był wykonany. Zerwała mentalne łańcuchy ze smutnym uśmiechem.
- Żegnaj synku – powiedziała, gdy czarny dym będący esencją mnie wyleciał z utworzonego otworu.
- Dziękuję – odparłem.

Ostatnie słowo, jakie wypowiedział ustami tej lalki. Potem już tylko niczym nie zmącona wolność, której od zawsze tak pragnął. Ciało rozsypało się pył. Mapy utworzone przez Lalkarza zniknęły razem z nim, odchodząc w niepamięć. Alexis podeszła do policjantki. Palcem wskazującym dotknęła jej czoła i wymazała jej pamięć. Nie wiedziała tylko, że za ścianą jest jeszcze jedna osoba. Policjant, który wszystko nagrał. I zamierzał przywrócić siostrze pamięć. Po policzku wiedźmy spłynęła pojedyncza łza. Potem zniknęła. Tak jak wszystko, co mamy. Bo nic nie jest pewne. Tylko ta ulotność ludzi i rzeczy.

3 komentarze:

  1. TO JEST ŚWIETNE! *O*
    Czytałam z zapartym tchem. :3 Najbardziej zaciekawiła mnie postać Ivy. Po prostu idealnie wykreowana, potrafiłam ją sobie bez problemu wyobrazić. ^^ Na początku uwielbiałam Alexis, a potem przyszła ta egzekucja i myślałam, że wejdę do komputera i ją rozszarpię... :/ Zmęczenie Dolfi'ego... Miałam wrażenie, że to ja żyję kilka wieków i widzę to wszystko, co on. Wspaniałe opisy. Nic dodać, nic ująć. :>
    Co mnie najbardziej uderzyło (pozytywnie): głębokość wszystkiego o ludziach. Czasami mam wrażenie, że ludzie są dokładnie tacy, jak ich przedstawiłaś. To oczywiście wielki plus ode mnie. :D
    Nadal jednak nie mogę zrozumieć, dlaczego te wydawnictwa to odrzuciły... T.T Z chęcią przeczytałabym papierową wersję... :*
    Życzę Ci mnóstwa weny, żeby takie cudeńka powstawały, liczę, że kolejną książkę jakieś wydawnictwo opublikuje i pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie wiem, czemu odrzuciły :D
      Cieszę się, że się podobało :)
      Stare śmieci, ale i tak niedługo na nie wrócę.
      Teraz piszę pewną serię (oby się w końcu udało xD). I w części 3 (tak wiem, wielkie plany xD) będzie trochę zmieniona wersja Lalkarza ;)

      Usuń
    2. No to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać. :3 Co do wielkich planów, ja też mam czasami tak, że myślę "A w drugiej części...", a nawet nie jestem w połowie pierwszej nie mówiąc już o kończeniu... xD
      Ogółem życzę dużo weny i żeby Ci się powiodło~ <3

      Usuń